Artykuły

Warszawa. Dobromir Dymecki nową twarzą Powszechnego

Dobromir Dymecki, jeden z najciekawszych aktorów młodego pokolenia, przechodzi do Teatru Powszechnego. Zobaczymy go jako księcia Andrzeja Bołkońskiego w "Wojnie i pokoju".

Dobromir Dymecki ma 29 lat. Studiował w łódzkiej "Filmówce". Występował w roli Jezusa [na zdjęciu] w serialu teatralnym "Klątwa" w teatrze IMKA. Grał też w "W imię Jakuba S." w Teatrze Dramatycznym. W Powszechnym zagra Andrzeja Bołkońskiego w "Wojnie i Pokoju" w reżyserii Marcina Libera. Premiera 13 grudnia

Izabela Szymańska: Dla młodego aktora ważniejsze jest być w stałym zespole czy sprawdzać różne teatry?

Dobromir Dymecki: Do tej pory, trochę za sprawą własnych decyzji, a trochę - różnych okoliczności, dosyć często zmieniałem miejsce pracy. Zadebiutowałem wcześnie, na drugim roku studiów, w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Potem był łódzki Nowy, do którego dyrektor Zbyszek Brzoza wziął sześć osób z mojego roku. Po sezonie Zbyszkowi nie przedłużyli kontraktu, więc wróciłem do Jaracza. Potem grałem w Warszawie w Dramatycznym, a kiedy skończyła się dyrekcja Pawła Miśkiewicza - przeszedłem do Narodowego. W tym czasie też spektakle w innych miastach: Kraków, Kalisz...

Sprawdzałem różne drogi. Teraz o wiele lepiej wiem, co mnie interesuje. Zostałem aktorem, bo uwielbiałem chodzić do teatru. Dużo oglądam, przynajmniej raz w tygodniu bywam w teatrze jako widz. Ale teraz przyszedł czas stabilizacji. Powszechny ze swoim zespołem, zaplanowanymi premierami wydaje się idealny. To myśl uspokajająca. I podniecająca.

Czym przyciągały cię te miejsca?

- W Dramatycznym Pawła Miśkiewicza był zespół oparty na demokratycznych zasadach. Każdy był gotowy na różnego typu zadania. W Narodowym jest zupełnie inaczej, tam jest silna hierarchia. Najpierw trzeba zagrać rolę mniejszą, jak się sprawdzisz, to dostaniesz większe zadanie. Nie każdy może wszystko.

Nie oceniam tego. To jest jakiś model, ale ja się w niego nie wkomponowuję. Najbardziej w teatrze fascynuje mnie wspólnota, która się zawiązuje, przepływ energii między ludźmi. Zaangażowanie i chęć szczerego dzielenia się. Mniej to, czy ktoś zbuduje wybitną rolę. Skupianie się na sobie nie jest najistotniejsze.

Strzępka czy Bogomołow, z którymi pracowałeś, to reżyserzy tworzący bardzo wyrazisty świat, mają charakterystyczny język teatralny. Jaka jest w ich spektaklach rola aktora? Jesteś elementem obrazu czy też przedstawienie powstaje we współpracy z tobą?

- Monika i Paweł są bardzo czujni na aktorów. Paweł często inspiruje się aktorami, pisze specjalnie pod nich. To samo się tyczy Moniki, możemy proponować własne rozwiązania, praca jest wspólna. Oczywiście to oni decydują o ostatecznym kształcie spektaklu.

Aktorzy czasem mają potrzebę, żeby wypaść "ładnie", pokazać się widzom z dobrego profilu. A w ich spektaklach, chociażby w "W imię Jakuba S.", jest brawura podporządkowana wyrażeniu sprawy, idei.

- W "Jakubie" nie ma miejsca na bycie ładnym, przystojnym, poprawnym. Kluczowy jest tekst, którego sens trzeba jak najpełniej i najprecyzyjniej oddać. W dodatku Monika jest osobą bardzo charyzmatyczną i pełną energii - ona się nam udziela, pozwala na brawurę i szarżę.

A Bogomołow?

- To inna historia. U Bogomołowa aktor jest funkcjonalny. Kostia nie opowiadał nam, dokąd idziemy. Skupiał się na pojedynczych zadaniach, scenach, rzadko albo bardzo lapidarnie mówił o sensie całości. Dbał o niuanse, często zmieniał interpretacje - kiedy wydawało się, że to jest to, nagle wywracał wszystko do góry nogami. Nie pozwalał czuć się na scenie komfortowo, oczekiwał za każdym razem czegoś nowego. W dodatku używał specyficznej "antyreżyserii" - życzył sobie, żebyśmy byli zmęczeni, bez energii, był też wrogiem procesu. Wiele razy burzył to, do czego byłem przyzwyczajony.

W Powszechnym jesteś w próbach "Wojny i pokoju". Pierwsze zdjęcia zapowiadające spektakl pokazują aktorów w kostiumach stylizowanych na epokę.

- Kostiumy będą klasyczne, ale nie będziemy grać salonu z XIX wieku. Szukamy wspólnego mianownika dla ludzi z tamtej epoki i nas współczesnych. Przyglądamy się Rosjanom z XIX w. i szukamy konsekwencji ich postaw dzisiaj. Dzięki Tołstojowi możemy przyjrzeć się korzeniom tej umysłowości.

Grasz Andrzeja Bołkońskiego.

- Nie mamy szansy pokazać całej dramaturgii tej postaci z książki Tołstoja. Skupiamy się tylko na wybranych wątkach. Andrzeja Bołkońskiego poznajemy w momencie, gdy postanawia zerwać z dotychczasowym życiem. Odczuwa pustkę i brak sensu. Kiedyś nazwano to melancholią, chandrą, dziś pewnie powiedzielibyśmy: depresja. Dlatego podejmuje radykalną decyzję: idzie na wojnę. Wojna jest jednym z najważniejszych aspektów naszego przedstawienia. Momentem, który redefiniuje wszystko. Wojna nie tylko jako fizyczna walka, ale przede wszystkim jako stan psychiczny. To dziwna przestrzeń, nadrzędnym celem jest przeżycie. Paradoksalnie stajesz się wolny od decydowania o własnym życiu. Cel jest już jasno wytyczony, trzeba go tylko osiągnąć.

Andrzej zostaje ranny i wraca. Jest rozczarowany wojną, musi odnaleźć sens życia. Próbuje różnych dróg - od romantycznej miłości, przez szukanie sensu w Bogu, po pracę u podstaw. Buduje się historia o poszukiwaniu swojego miejsca. Dziesięć minut temu rozmawialiśmy o tym w moim kontekście.

Rola w dobrym momencie.

- Na to wygląda.

Powiedziałeś, że nałogowo oglądasz teatr. Gdzie chodzisz?

- Staram się oglądać wszystko. Nie tylko w stolicy, dużo jeżdżę po Polsce, za granicę. Ostatnio miałem okazję być na festiwalu Ruhrtriennale w Bochum, widziałem nowe spektakle Romeo Castellucciego, Heinera Goebbelsa. Pilnuję, żeby być na bieżąco. Pomimo eklektycznej oferty Warszawy wciąż brakuje mi instytucji, które byłyby wyraziste, nie bałyby się eksperymentu, ryzyka. Trudno ciągle uważać za poszukujący i awangardowy teatr Jarzyny i Warlikowskiego, to już raczej klasycy. Dlatego bardzo się cieszę na nowy Powszechny. Mam nadzieję, że będzie jednym z najbardziej oryginalnych miejsc na teatralnej mapie Warszawy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji