Artykuły

Fanaberie w normie

III Wałbrzyskie Fanaberie Teatralne podsumowuje Michał Wyszowski w Wiadomościach Wałbrzyskich.

Największe wrażenie to "Made in Poland" [na zdjęciu] Teatru im. Modrzejewskiej z Legnicy, największe rozczarowanie to "Eva" Teatru na Zabradli z Pragi. Plus za wytrwałość dla Teatru Biuro Podróży za granie "Carmen Funebre" w śniegu i wietrze oraz naprawdę duży plus dla gospodarza - Teatru im. Szaniawskiego - za przygotowanie niezwykle udanego festiwalu. Za nami III Wałbrzyskie Fanaberie Teatralne.

O tym co działo się na Fanaberiach można śmiało napisać książkę. My skupimy się na samym sednie, na teatrze...

"Belfer"

Największym pewniakiem Fanaberii miał być monodram "Belfer" Wojciecha Pszoniaka. I był. Bilety zniknęły na blisko dwa tygodnie przed spektaklem wraz z pojawieniom się plakatów. W sobotni wieczór nadkomplet publiczności opuszczał teatr usatysfakcjonowany. Było zabawnie i refleksyjnie, a przede wszystkim powiało dobrym rzemiosłem aktorskim. Myślę jednak, że W przypadku tak znakomitego artysty można było oczekiwać trochę więcej. W tekście belgijskiego pisarza Jean-Pierra Dopagne zabrakło emocji i pasji. Trudno było dać się porwać przedstawionej historii. Belfer skazany za zabójstwo kilku uczniów jest jakiś za zwyczajny. Zabrakło choćby namiastki szarży jaką można zobaczyć w wielu kreacjach aktora. Nie oznacza to jednak, że czas spędzony z "Belfrem" był stracony. Tekst co najmniej interesujący, a trafne puenty były nagradzane oklaskami.

"Eva"

Na trzeci wieczór Fanaberii organizatorzy zaprosili najlepszy zdaniem krytyków teatr w Czechach, Teatr na Zabradi. Nasi południowi sąsiedzi pokazali, sztukę w reżyserii Jiriego Pokornego pt."Ewa". Tytułowa Ewę zagrała Cristina Madericova, która jest jednocześnie dyrektorem tej praskiej placówki. Tekst mający ponad sto lat opowiadał o sprawach starych jak świat: o nieszczęśliwej miłości, o tym trzecim, o namiętności, zmysłach i brutalnych wyborach rzeczywistości. W tłumaczeniu symultanicznym zabrzmiał może prawdziwie, ale nie wstrząsnął.

Teatr na Zabradi posługuje się tradycyjnymi środkami wyrazu oraz narzędziami aktorskimi. Scenografia, muzyka, a nawet grzeczna reżyseria były tylko tłem dla fantastycznych popisów gry aktorskiej. Ten teatr jak również w uogólnieniu czeska szkoła aktorska jest podziwiana za stanisławowski, powiedzielibyśmy w Polsce styl gry aktorskiej. Jednak wałbrzyska publiczność nie padła na kolana i z pewnością poczekamy na inny spektakl tych utalentowanych aktorów.

"Cukier w normie"

Sławomir Shuty jest teraz w modzie. Jednak Teatr Łaźnia Nowa z Krakowa trudno posądzić o schlebianie modom. To w końcu w Nowej Hucie wychowywał się autor, a usytuowany tam teatr niemal zrósł się mentalnie z otaczającymi go blokami. "Cukier w normie" pokazuje egzystencję kilku polskich rodzin i właśnie to jest w nim najgorsze. Z pewnością jest ona przerysowana, jednak z wielu rozmów, które przeprowadziłem jako dziennikarz, wiem, że tylko trochę. Reżyser Piotr Waligórski akcję sztuki przeniósł do trzech mieszkań, w których po zaciągnięciu kotar rozgrywa się prawdziwy horror. Życie przed telewizorem, rynsztokowy język, stagnacja, której bohaterowie (czyli my?) nie potrafią przełamać. Z jednej strony marzą o lepszym życiu, z drugiej nie są w stanie nic zrobić... Zwłaszcza, że przecież wszystko jest w normie. Bezpośredni, bijący po oczach teatr, taki na wyciągnięcie ręki. Spektakl bardzo udany, jednak trochę za długi.

"Jak wam się podoba"

Na Fanaberiach nie zabrakło także klasyki. Teatr im. Bogusławskiego z Kalisza zaprezentował "Jak wam się podoba?" William'a Shakespear'a. Twórcy potraktowali jednak tekst nowocześnie. Bez wątpienia podjęli się niełatwego zadania. Czy się udało? Ascetyczna dekoracja świadczyła o tym, że reżyser postawił na aktorstwo i pomysły inscenizacyjne. Aktorstwo okazało się jednak przeciętne, a inwencja za słaba, jak chociażby nadmierne nasycenie erotyzmem. Historia romantycznej miłości rozczarowała. Spektakl nie był wolny od dłużyzn, a jedna dobra scena (dialog bohaterów o czasie, podczas którego mężczyzna pali trawę) i kilka smaczków to za mało, aby uznać "Jak wam się podoba" za spektakl udany. Za odwagę i włożony wysiłek kaliskim twórcom należy się uznanie. Pozostanie jednak niedosyt, że można było trochę go dopracować i może powstałby dobry teatr.

"Made in Poland"

Lista nagród, które Teatr Modrzejewskiej otrzymał za ten spektakl jest długa i imponująca. Kilkakrotnie wybierałem się na niego do Legnicy, a nawet do Wrocławia, jednak zawsze brakowało czasu. Ja nie pojechałem do teatru, zatem teatr przyjechał do mnie... Dziś z perspektywy tych kilku dni, można śmiało stwierdzić, że był to najmocniejszy punkt fanaberii. Jak powiada młodzież, prawdziwa"jazda bez trzymanki", tym razem teatralna. Jacek Sieradzki napisał w "Przekroju", że ta sztuka to wielkie dramaty zamknięte w blokowisku. Święta prawda. W sztuce Przemysława Wojcieszka bestialstwo sąsiaduje z bezgraniczną dobrocią, uczciwość z fałszem, miłość z nienawiścią itd.

Świat skrajności pełny, jednak nie bez powodu Piotr Kruszczyński po spektaklu pytał publiczność na ile to jest teatr, a na ile już rzeczywistość? Koncertowo gra cały zespół aktorski z Erykiem Lubosem w roli Bogusia na czele. Drugą, równorzędną wielką rolą jest Janusz Chabior, czyli podupadły, mistyczny nauczyciel. Najważniejszy jest jednak reżyser Piotr Wojcieszek oraz dyrektor legnickiej sceny Jacek Głomb. Ten ostatni dał sygnał do wystawienia "Made in Poland", drugi podczas swojej pierwszej pracy w teatrze zrobił bezkompromisowy spektakl, w którym doszedł do pewnej granicy. Krok dalej i byłaby huczna klapa, jest genialne przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji