Artykuły

Apokalipsa naszego świata

"Stara kobieta wysiaduje" w reż. Jakuba Falkowskiego w Teatrze im. Siemaszkowej w Rzeszowie. Pisze Sabina Lewicka w gazecie Festiwalu Nowego Teatru Rec. Magazine.

Na nowo odczytana sztuka Tadeusza Różewicza "Stara kobieta wysiaduje" oswaja człowieka z ostatecznością - nieuchronnym uprzedmiotowieniem. I nieistotne, jaka apokalipsa do tego doprowadzi. Wniosek nasuwa się jeden - ważne, aby za życia nie wylądować na stercie śmieci.

Spektakl Teatru im. Wandy Siemaszkowej złożony jest z dwóch integralnych części. Pierwsza to instalacja, którą można swobodnie oglądać. Druga, z udziałem aktorów, słowem, ruchem i różewiczowskim stylem, przypomina bardziej klasyczne przedstawienie. Obie części - pierwsza mniej, druga bardziej dynamiczna - wzajemnie się tłumaczą. Obie złożone są też z oddzielnych epizodów, scen rozgrywanych często w tym samym czasie w różnych miejscach sali. Widownia została podzielona na dwie części tak, aby publiczność widziała twarze siedzących naprzeciwko. Prowizoryczny mur odgradza przestrzeń rozgrywanego spektaklu. Zarówno wystawa, jak i spektakl są opowieścią pociętą na zdania, które odbiorca układa w dowolny sposób, kierowany jedynie instynktem i wrażliwością.

Na samym początku reżyser pozwala podjąć widzom "niczym nieskrępowany" wybór. Można przez chwilę rozejrzeć się po sali, która nieco przypomina bunkier albo suszarnię w starej kamienicy. Jest obskurnie i brudno, specyficzna instalacja przedstawiona została w formie wysypiska śmieci. Jej częścią są leżące na podłodze konary brzozy i gazety walające się w pozornym bezładzie. Metafora śmieci nieodparcie kojarzy mi się z tym, o czym pisał Florian Werner w antropologicznej książce "Ciemna materia. Historia gówna", w której odczarowuje pojęcie ekskrementów traktowanych jako tabu. Śmieci są metaforą podobną do "gówna", tyle że nieco mniej bulwersującą. Odrzucamy odchody i śmieci, a przecież, jak pisze Werner, dopiero to co brudne, nieczyste, zbyteczne, utwierdza tożsamość człowieka.

Dramat Różewicza jest utworem wielowątkowym, niezwykle metaforycznym, ale także uniwersalnym, a w nowym odczytaniu debiutującego reżysera, również bardzo współczesnym. Główna bohaterka, Stara Kobieta, prowokuje rozmowę, ironizuje, odsłania popędy, szuka sensu. Chce rodzić, aby przedłużyć swoje istnienie, spełnić swoją powinność. Nie może z prostego powodu - jest za stara, a przez to niepotrzebna. Dlatego w pewnym momencie mówi o brzuchu jako centrum świata, o którym już się nie pamięta. Tak jak zaniedbuje się naturę, którą uosabiać ma stara kobieta, a która też znajduje się na scenie w postaci elementów instalacji. Czy wysypisko śmieci, widoczne zza okien restauracji, jest jeszcze obrazem degradacji świata czy już naszą naturą? Na te pytania musi odpowiedzieć widz, przed którym stawia się też inne, niełatwe zadania.

Zagubienie podczas takich spektakli, zbliżonych bardziej do happeningu niż do klasycznego, "bezpiecznego" przedstawienia zamkniętego w ramach pudełkowej sceny, oddzielonej odpowiednim dystansem od widowni, wynika z własnej tendencji do próby ogarnięcia całości - wszystkich bodźców, które do nas docierają. Dzięki niecodziennej, garażowej scenerii, wydłużonej w czasie, a przez to trudnej w odbiorze, dramaturgii, przed widzem stawia się nowe zadania. Musi być przygotowany na ciągłe odkrywanie nowych sensów, na nieustanne szukanie wspólnych elementów całości. Spektakl budzi wrażenie, że dopiero polifonia dźwięków, obrazów, myśli buduje znacznie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji