Uwaga! Temat współczesny
Teatr tak rzadko karmi nas dramaturgią najnowszą, zwłaszcza taką, która odnosi się do rzeczywistości dookolnej, że ilekroć trafi się nam obejrzeć taki utwór, trzeba by się tylko cieszyć. Że jednak, że powstają. Ale to trochę za mało do radości.
Feliks Falk wprawdzie w "Samoobronie" dotknął sprawy społecznie ważnej - bo zakłóconego poczucia bezpieczeństwa w czasach rozkwitu mafii i organizacji podziemia gospodarczego, wzmożonego "strachu nad miastem" - w swej obserwacji jednak nie posunął się zbyt daleko. Temat, jaki wziął na warsztat, mógłby posłużyć do skrojenia farsy, przedniej komedii, dramatu akcji, tradycyjnej kobry, a nawet dramatu psychologicznego. Falk jednakże nie skorzystał z żadnej z tych możliwości, kontentując się reportażem interwencyjnym z pewnymi ambicjami do socjologicznych uogólnień. Wypadło to jednak dość drętwo i w sposób mocno naciągany, z góry było wiadomo, że wszystko zmierza do uzasadnienia starej teatralnej reguły: skoro w pierwszym akcie pojawił się rewolwer, w ostatnim akcie musi wystrzelić. No i wystrzelił. Trochę to jednak za mało, jeśli nie chce się poprzestać na prostodusznym narzekaniu, iż troska o bezpieczeństwo może prowadzić do ograniczenia wolności, a nawet tragicznych następstw.
Niewiele utworowi pomogła starannie dobrana obsada (Marta Lipińska, Jan Machulski). Przydała postaciom nieco wiarygodności, ale nie mogła zastąpić głębszych motywacji psychologicznych i autentyzmu rodzinnego konfliktu.