Artykuły

Bydgoszcz. Dyskusja o Festiwalu Prapremier

Festiwal w Bydgoszczy powinien zostać, jest nie do podważenia - przekonują zwolennicy. On nie ma tożsamości. Pieniądze, które idą na Prapremiery można wydać lepiej - mówią inni. W Teatrze Polskim dyskutowano o kształcie Prapremier.

Festiwal Prapremier jest w Bydgoszczy organizowany od 2002 roku. Ma prezentować to, co najciekawszego dzieje się aktualnie w świecie teatru. O tym, że jego formuła się wyczerpała, mówi się od paru lat. Teraz nowa dyrekcja teatru postanowiła oddać głos bydgoszczanom - mieszkańcom, artystom, przedstawicielom różnych środowisk - i zapytać ich, jak widzą przyszłość festiwalu.

- Pamiętam takie lata, że przed wejściem do teatru stały tłumy, szczególnie młodych ludzi - wspominała Arieta Szatkowska. - A teraz... Mam wrażenie, że festiwal stał się zbyt elitarny, poza tym nie ma już festiwalowego klimatu. To raczej przegląd spektakli niż festiwal. W tym roku Prapremierom nie towarzyszyły właściwie żadne dodatkowe imprezy. Dawniej to iskrzyło, brakuje mi tego.

- Problemem są tu pieniądze - uważa z kolei Justyna Żywiecka, bydgoska artystka, teatromanka.

- Ceny karnetów w tym roku były zaporowe. Który z młodych ludzi mógł sobie pozwolić na to, by za ulgowy karnet zapłacić 500 zł? Na festiwal Kontakt w Toruniu biletów nie ma na długo przed jego rozpoczęciem, bo są po prostu dużo tańsze. Trzeba coś zrobić z dostępnością do kultury. Ten festiwal jest dla mnie głosem współczesności, dlatego chciałabym, żeby pozostał. Dla mnie to nie do podważenia. Trzeba jednak coś zmienić.

Pomysłów na zmiany jest kilka. Jedni mówią, że przydałoby się więcej wystawień tekstów lokalnych dramatopisarzy. Inni z kolei, że potrzebny jest wątek międzynarodowy - więcej koprodukcji i współpracy z teatrami z całego świata. Jeszcze inni, że z festiwalem bez żalu można by się pożegnać. - Ten festiwal nie ma tożsamości, chętnie zrobiłbym audyt i sprawdził, co można za pieniądze wydane na jego organizację zrobić - mówił ostro Mariusz Byliński, związany ze środowiskiem teatru offowego. - A jeśli ma zostać, to na pewno nie powinien być przeglądem teatru publicystycznego.

- Poruszania problemów społecznych i dyskusji mamy w Polsce dostatecznie dużo, a dobrej sztuki nie - wtórował mu Andrzej Stróż, założyciel bydgoskiego Teatru Niebo-Piekło. - Myślę, że jeśli festiwal będzie dobrze przemyślany, na wysokim poziomie, to sam się obroni. Trzeba tu jednak dobrego pomysłu, bo inaczej zginie w gąszczu kilkuset festiwali, jakie się w Polsce rocznie odbywają.

Co zatem proponują nowi szefowie Teatru Polskiego w Bydgoszczy? - Mamy cztery modele festiwalu do wyboru - mówił Paweł Wodziński. - Przegląd najlepszych spektakli, festiwal, który co roku będzie miał inne hasło, wysoko sprofilowany festiwal nastawiony na wąską dziedzinę, albo wreszcie coś podobnego do poznańskiej Malty - szeroki, interdyscyplinarny festiwal. Teraz musimy się zastanowić, który z nich jest najlepszy. Weźmiemy również do siebie wszelkie uwagi zgłoszone przez bydgoszczan. I zaczniemy działać.

Ci z Państwa, którzy nie byli na debacie, a chcieliby wyrazić swoją opinię mogą to zrobić pisząc na adres: bartek.frackowiak@teatrpolski.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji