Artykuły

Na przykładzie Manna

Jednoosobowy występ aktorski kojarzy się u nas na ogół z pojęciem estradowego mo­nologu, przeważnie o charakterze humorystyczno-satyrycznym. Przy czym dominuje szko­ła Hanki Bielickiej, a więc taka, w której im tekst gorszy, tym lepiej.

Na pograniczu teatru i estrady oscyluje czasa­mi Wojciech Siemion, który w pewnych spektak­lach zdaje się pamiętać, że zaczynał swoją karierę wcale nie jako recytator; był jednym z najlepiej zapowiadających się aktorów charakterystycz­nych - na scenie, nie na estradzie.

Znaczenie różnicy między solowym występem estradowym a teatralnym przypomniała dopiero telewizja. Przywróciła do łask recital aktorski - sztukę, która niegdyś świadczyła o sławie wyko­nawcy i jednocześnie sankcjonowała jego pozycję w teatrze. W tym znaczeniu telewizja daje szansę każdemu. Wielu wybitnych aktorów korzysta z niej w sposób nieco mechaniczny; siadają za jakimś stołem, stolikiem, aby mówić, mówić, mó­wić. A przecież nie na tym recital polega... Gdy Gustaw Holoubek czytał w radiu "Noce i dnie" Dąbrowskiej, wzrosło zapotrzebowanie na tę książkę. Myślę, że mógłby to robić również w te­lewizji. Tylko dlaczego nazywać to Sceną Mono­dramu? Wszak mamy do czynienia z relacją, a nie z twórczym przedstawieniem postaci, co po­winno być jednym z wyróżników telewizyjnej sceny, dzielącym ją od estradowych monologów.

Przykładem wykorzystania możliwości mono­dramu był ostatnio zaprezentowany przez Annę Lutosławską spektakl "Zamienionych głów" To­masza Manna. Aktorka wzięła na warsztat tekst niezmiernie skomplikowany. Bo czymże są "Za­mienione głowy"? Bardziej skondensowaną "Bio­grafią" Frischa. A właściwie to Frisch czerpie z Manna, przekładając go na język teatralny i trywializując jak się tylko da. Owszem, tworzy dzieła atrakcyjne, zabawne, wyzwalające wrodzoną człowiekowi skłonność do mistyfikacji. U Man­na mamy pozornie coś podobnego. Też sprawa nieodwracalności losu, ale nie ograniczona do po­wierzchownej zabawy ustawionymi na scenie marionetkami. Niezależnie od tego, czy rzecz się dzieje na wyspach Indonezji, czy w przeszklo­nych wieżowcach Genewy, czy w innych miej­scach kuli ziemskiej - Mann przekazuje, żonglu­jąc nieprawdopodobieństwami, odwieczne praw­dy, z których tylu już korzystało. Ale tamci pod­chwytują tylko zewnętrzne wątki, natomiast Mann...

Można "Zamienione głowy" pokazać również jako spektakl teatralny, materiału do dialogu jest dosyć, akcja rozwija się nader wartko i logicznie. Będzie to jednak cyrk albo melodramat. Anna Lutosławska pokazując problem z punktu widze­nia Sity ustrzegła się obu niebezpieczeństw. Sita jest dziewczęca i niewinna, gdy po raz pierwszy pojawia się na mostku nad rzeką. I jest równie niewinna, gdy toczą o nią zabójczą walkę dwaj najbliżsi przyjaciele. Jest nosicielką życia, i na tym polega jej posłannictwo, którego nic nie zdo­ła zniszczyć.

Znakomita aktorka pięknie i wzruszająco prze­kazała myśl wielkiego pisarza, funkcjonalnie wy­korzystała wszystkie elementy opowiadania, two­rząc widowisko prawdziwie dramatyczne. Akto­rzy zdają się niekiedy wykazywać obawę przed tekstami, które swą wagą literacką mogą przy­ćmić ich sztukę. Przykład Lutosławskiej dowodzi, że nie mają racji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji