Artykuły

O Festiwalu Kolady

- Spektakle, które przywozimy z Jekaterynburga, oparte są na tekstach klasycznych, ale bardzo mocno dotykają kwestii narodu, mentalności, słynnej "zagadkowej rosyjskiej duszy" - Agnieszka Lubomira Piotrowska o premierze i festiwalu Nikołaja Kolady.

Nikołaj Kolada, jeden z najwybitniejszych rosyjskich twórców, przygotowuje z aktorami Teatru Studio premierę "Rewizora" Gogola. W czwartek spotkanie z artystą w Gazeta Cafe.

"Rewizor" otworzy Festiwal Kolady. Od 7 do 17 listopada w Teatrze Studio będziemy mogli zobaczyć spektakle w jego reżyserii oraz poznać dramaty, muzykę i kino z Uralu. Współorganizatorem przeglądu jest Kolada Teatr z Jekaterynburga.

***

Rozmowa z Agnieszką Lubomirą Piotrowską, kuratorką Festiwalu Kolady

Izabela Szymańska: W teatrach po dwóch stronach Wisły mamy dwie strony konfliktu: w Powszechnym - projekt poświęcony Ukrainie, w Studio - festiwal Nikołaja Kolady, twórcy z Rosji. To był zaplanowany dwugłos?

Agnieszka Lubomira Piotrowska: Festiwal Kolady zaproponowałam dużo wcześniej, już latem ub.r. Nie nazywałabym tej sytuacji pokazywaniem dwóch różnych stron konfliktu. Powszechny nie robi teatru antyrosyjskiego, proukraińskiego, chcą zbadać, o co się ci ludzie biją. A Kolada z pochodzenia jest Ukraińcem, jego rodzice byli przesiedleni do Kazachstanu. Tam się urodził. Ojciec nigdy nie nauczył się rosyjskiego, mówi po ukraińsku, Kolada mu odpowiada po rosyjsku. Takie są losy ludzi w całym dawnym Związku Radzieckim. Dlatego konflikt na Ukrainie jest bardzo trudny.

Są u was wątki polityczne?

- W pewnym stopniu tak. Spektakle, które przywozimy z Jekaterynburga, oparte są na tekstach klasycznych, ale bardzo mocno dotykają kwestii narodu, mentalności, słynnej "zagadkowej rosyjskiej duszy". "Borys Godunow" przedstawia bohatera zbiorowego - naród jako niemalże stado bydła z widłami, któremu jest wszystko jedno, kto rządzi. Oni będą zawsze przed nim na klęczkach pełni strachu i uwielbienia. Kolada pokazuje bez znieczulenia naród i pojedyncze ludzkie dramaty, z drugiej strony zawsze z ogromną miłością i współczuciem patrzy na "małego" człowieka - tak robi "Rewizora".

Przedstawienie przygotowuje z aktorami Teatru Studio.

- Kiedy 10 lat temu wystawiał tę sztukę u siebie w teatrze, wtedy "Rewizor" był ostrą satyrą na urzędniczą Rosję. Teraz patrzy z perspektywy poniżonego człowieka, zastraszonego, niepewnego siebie, bojącego się własnego cienia. Rewizor wykorzystuje i niszczy ludzi, wdeptuje ich w błoto. Dlatego cała scena będzie w błocie - to silna metafora świata bohaterów. Ale mimo że ten świat jest taki biedny i zaniedbany, to człowiek chce żyć pięknie. Próbuje sobie go ubarwić. Na kostiumach aktorów poprzyszywane zostały skrawki koronek - skrawki życia przodków. Noszą je i w ten sposób czują się przynależni do lepszego życia. To będzie piękny spektakl.

Koladę znamy głównie jako dramatopisarza. Podczas festiwalu w Studio jego sztuk nie będzie. Jaki był klucz wyboru wydarzeń?

- Chcieliśmy pokazać najwybitniejsze dzieła reżyserskie Kolady. Spektakle oparte na jego sztukach są bardzo ascetyczne, aktorskie. W tekstach klasycznych daje upust fantazji. Są widowiskowe: 30 osób na scenie, muzyka, choreografia. Krytyka mówi, że Kolada to Almodovar rosyjskiej sceny. Rozbuchanie, kicz - bo on pokazuje nieco przerysowaną prawdę o Rosji, połączone z sentymentalizmem, naturalizmem, groteską, absurdem. Kocioł, w którym mieszają się gatunki i style.

Jego teatr to fenomen - nie otrzymuje żadnych dotacji. Kolada utrzymuje go z tantiem, jakie spływają z całego świata za jego sztuki. Do tego wpływy z biletów. Dlatego pracują na okrągło. Nie ma świąt, wolnych niedziel czy poniedziałków, grają dwa spektakle dziennie, a w soboty i niedziele nawet cztery. Jeśli nie zagrają, to nie będzie pieniędzy w kasie, a wówczas nie będzie z czego zapłacić pensji. Pokazując ten teatr, chcemy pokazać, jak można żyć i tworzyć poza Moskwą i Petersburgiem.

Sztukę z tych miast mogliśmy oglądać podczas festiwalu "Da! Da! Da!", którego byłaś kuratorką.

- Dla wielu z nas za Moskwą jest już tylko step albo tajga. W Jekaterynburgu stoi słup z napisem: na lewo Europa, na prawo Azja. Tam przebiega granica między kontynentami. Samo miasto jest ogromne, czwarte co do wielkości w Rosji, ma 40 teatrów, 50 muzeów z fantastycznymi zbiorami awangardy rosyjskiej, jest jednym z najważniejszych ośrodków uniwersyteckich. Jego przepiękna konstruktywistyczna architektura powstała w latach 20. i 30. Budowali je wybitni architekci niemieccy, którzy tam przyjechali tworzyć nowy świat, późnej wszyscy zginęli. Tam też jest słynna fabryka czołgów T-34. Przedziwne, piękne miasto, z trudnym klimatem. Zima zaczyna się w połowie października i kończy pod koniec kwietnia. Wiosny praktycznie nie ma, od razu przychodzi lato z temperaturą +30 stopni, a zimą jest -40. Tam się kotłuje życie kulturalne.

Dlatego będzie też muzyka i kino?

- W Jekaterynburgu rodził się rosyjski rock, jest dużo grup muzycznych - w jednej z nich Oleg Jagodin, aktor Kolady, jest liderem, wokalistą i tekściarzem. Pokażemy filmy Siergieja Łoźnicy z aktorami Kolady, Aleksieja Fidorczenki - reżysera z Jekaterynburga, który właśnie dostał nagrodę na festiwalu w Rzymie - i dwa filmy dokumentalne poświęcone życiu i twórczości Kolady. Zaprezentujemy także najnowsze utwory studentów dramaturgicznej szkoły Kolady. Przez 20 lat głównie pisali mężczyźni, teraz przyszła potężna fala dziewczyn.

***

Nikołaj Kolada w Gazeta Cafe

Zapraszamy na spotkanie z Nikołajem Koladą do naszej redakcyjnej klubokawiarni. Rozmowę w cyklu "Film, muzyka, teatr w Gazeta Cafe" poprowadzi Remigiusz Grzela. Weźmie w niej udział również Agnieszka Lubomira Piotrowska. Czwartek (30 października), godz. 19, Gazeta Cafe, ul. Czerska 8/10. Wstęp wolny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji