Artykuły

Klątwa Okrągłego Stołu, czyli Kreon 2010

"Kreon 2010" w reż. Tomasza Antoniego Żaka, Teatru Nie Teraz z Tarnowa, premiera gościnnie w Domu Pielgrzyma "Amicus" w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Jak klątwa ciążąca na rodzinie tebańskiego króla Kreona prowadzi do tragedii Greków, tak magdalenkowy Okrągły Stół sprzed ćwierćwiecza niczym klątwa zawisł nad Polską, prowadząc w konsekwencji do dramatu Polaków. Czy właśnie takie przesłanie należy odczytywać z najnowszej premiery Teatru Nie Teraz z Tarnowa "Kreon 2010" w reżyserii Tomasza Antoniego Żaka zaprezentowanej w warszawskim "Amicusie"?

Kiedy po odsłonięciu kurtyny ukazała się poszarpana, przedziurawiona w kilku miejscach biało-czerwona szachownica, zajmująca całą tylną przestrzeń sceny, wiadomo już było, gdzie są współczesne Teby i komu dedykowany jest spektakl. Tym bardziej że premiera "Kreona 2010" odbywała się w dniu III Konferencji Smoleńskiej, stając się niejako artystyczną pointą tego wydarzenia.

Na osi czasu

Nie bez istotnego znaczenia jest też miejsce premiery, Dom Pielgrzyma "Amicus" na warszawskim Żoliborzu, tuż przy kościele św. Stanisława Kostki, w którym bł. ks. Jerzy Popiełuszko głosił homilie i przy którym znajduje się jego grób. Poprzedniego dnia, w trzydziestolecie porwania i męczeńskiej śmierci księdza, przybyły tu tysiące ludzi, by uczestniczyć w uroczystej Mszy Świętej upamiętniającej tę tragedię krwawo zapisaną na kartach polskiej współczesnej historii. Tragedię Polski i Polaków. Świeże kwiaty i wieńce na grobie oraz jeszcze palące się wokół kościoła i na ulicy znicze dopełniały wymowy spektaklu, przywołując pamięć tamtych, wypełnionych modlitwą i płaczem dni października 1984 roku. Tak jak 26 lat później, w kwietniu 2010 roku na Krakowskim Przedmieściu. Też kwiaty, znicze i tysiące ludzi zjednoczonych w modlitwie i płaczu. Wielka, przejmująca swym bólem wspólnota ludzi zebranych wokół tych samych wartości. Jak dobrze, że pamięć ludzka jest bytem wolnym, autonomicznym i że rozmaici manipulatorzy nie mogą jej unicestwić.

Wspomniana szachownica i porozrzucane na scenie podróżne walizki to jedyna scenografia tego przedstawienia. Nic więcej nie trzeba. Ta symbolika jest wystarczająca, by podać widzowi trop, którym podąża spektakl, a my za nim. Reszta zawiera się w słowie wypowiadanym przez protagonistów i wyśpiewanym przez chór. Prócz tytułowego bohatera Kreona (gra go Przemysław Sejmicki), drugą główną postacią spektaklu jest Ismena (w tej roli Magdalena Zbylut). To z jej perspektywy śledzimy zdarzenia wokół Antygony, która na scenie nie pojawia się, jedynie mówi się o niej.

Tomasz Antoni Żak, dokonując adaptacji "Antygony" Sofoklesa, zmienił tytuł i ograniczył obsadę do dwóch postaci: Kreona i Ismeny oraz dwuosobowego Chóru (Ewa Tomasik i Aleksandra Pisz), do którego dołącza czasem Magdalena Zbylut. Przy tym trzeba od razu powiedzieć, że reżyser nie ingerował w myśl autora, w tkankę ideową utworu, w pełni zachowując przesłanie dzieła oryginalnego.

Z Teb do Smoleńska

Spektakl Tomasza Antoniego Żaka ma swoją historię, która ściśle wiąże się z historią Polski. Najnowszą. Otóż pierwsze wystawienie "Antygony" Sofoklesa pod nazwą "Kreon" w Teatrze Nie Teraz odbyło się w 2009 roku. Spektakl zagrano kilka razy, po czym nagle w kwietniu 2010 roku reżyser zawiesił pokaz przedstawienia. Katastrofa smoleńska spowodowała, że nie byli w stanie dalej grać. "Nasza teatralna opowieść o żądzy władzy, o zdradzie, o odpowiedzialności i o Bogu zdała nam się 'kiczowatą literacką fikcją' wobec tego, co wydarzyło się naprawdę. Nie umiałem Teb przenieść do Smoleńska i trzeba było kilku lat, aby uporządkować w sobie myśli i emocje i móc wrócić na scenę i raz jeszcze odczytać dramat Sofoklesa. Odczytać go 'po Smoleńsku'.

I właśnie tym kluczem interpretacyjnym należy odbierać nową inscenizację tragedii Sofoklesa. Inscenizację wpisującą się nie tylko w smoleński dramat, ale i szerzej, w konsekwencje owej tragedii przywodzącej na pamięć także wcześniejsze rany, które nadal krwawią, jak Katyń czy jak trudności z ekshumacjami bohaterów z Łączki.

Tak więc mamy antyczne greckie Teby przeniesione tupolewem pod rosyjski Smoleńsk, a stamtąd już krok tylko do współczesnej Polski. Ubrany w czarny garnitur Kreon w inscenizacji Tomasza Antoniego Żaka jest władcą współczesnym, prezentującym arogancję dzisiejszej władzy i mającym na celu własne dobro, własną karierę, a nie dobro państwa. Kiedy w bratobójczej walce o władzę w Tebach giną dwaj bracia Antygony i Ismeny: Eteokles i Polinejkes, Kreon jednego z nich, Eteoklesa, podnosi do rangi bohatera i każe godnie, z należnymi honorami pochować. Natomiast zakazuje pochówku drugiego, Polinejkesa, traktując go jako zdrajcę politycznego. Rzucone ciało Polinejkesa na pożarcie psom i dzikiemu ptactwu ma być przykładem odstraszającym dla niesubordynowanych, buntujących się przeciwko władzy. A kiedy niegodząca się z królewskim nakazem Antygona pochowa jednak ciało brata zgodnie z sumieniem i sprawiedliwymi prawami boskimi, które przedkłada nad prawa stanowione, prawa władzy, Kreon każe ją żywcem zamurować, by powoli umierała w strasznym cierpieniu. Wprawdzie pod wpływem sprzeciwu społecznego, a zwłaszcza Ismeny, zmieni potem zamiar, ale będzie już za późno. Antygona zdąży odebrać sobie życie.

Tak jest w warstwie fabularnej. A w podtekście jawi się refleksja reżysera: kto jest bohaterem, a kto nie. Gdzie jest właściwe miejsce pochówku bohaterów: na Łączce czy w Alei Zasłużonych. Komu Wawel, a komu "pamięć przez psy i ptaki w polu poszarpana"? W jednym z wywiadów przed premierą Tomasz Antoni Żak powiedział: "Są chwile w dziejach narodu, że ów nieznośny patos jest tak potrzebny, jak ożywcza źródlana woda, zwłaszcza gdy zaczyna nam się mylić Bóg, Honor i Ojczyzna z grillem, synekurą i 'świętym spokojem'".

Pytania o Polskę

Przedstawienie stylizowane jest na formę teatru rapsodycznego, gdzie główny akcent położony jest na słowo. Mówione i śpiewane. Skromna scenografia, a także wyciszenie z ekspresji ruchu i gestu aktorskiego (pozostaje tylko to, co niezbędne dla wyartykułowania myśli), nie rozprasza uwagi widza i pozwala mu na skupienie się na słowie.

To spektakl znakomity artystycznie, zrealizowany przez Tomasza Antoniego Żaka w pięknej formie inscenizacyjnej, ze świetnie poprowadzonymi rolami: Przemysława Sejmickiego, tytułowego Kreona, i Magdaleny Zbylut jako Ismeny, a także doskonale muzycznie i wokalnie zinterpretowany przez Magdalenę Zbylut, Ewę Tomasik i Aleksandrę Pisz. Przy tym jest to przedstawienie mądre, o pogłębionej refleksji i bardzo ważne nie tylko obecnie. Zawiera w przetworzonej formie artystycznej pytania i refleksje wywiedzione wprawdzie z antycznego dramatu greckiego, ale jakże aktualne w dzisiejszej Polsce. I jeszcze jedno: brak fizycznej obecności na scenie postaci Antygony sprawia, że widz jakoś podświadomie oczekuje jej pojawienia się. Owo zawieszone gdzieś nad sceną oczekiwanie Antygony można odebrać jako metaforę oczekiwanej sprawiedliwości w sprawie katastrofy smoleńskiej, a także w innych sprawach współczesnej Polski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji