Artykuły

W świecie czarnej magii i kolorów

"Krabat" z Figurentheater Wilde & Vogel i Grupy Coincidentia oraz "Malowany ogród" Compagnia TPO na XXI Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek "Spotkania" w Toruniu. Piszą Daria Szczecińska, Sara Konieczna i Małgorzata Strzyżewska w Kurierze Festiwalowym.

W świecie grozy i czarnej magii

Niemiecki ekspresjonizm zaistniał na toruńskiej scenie. Unoszący się nad rzędami krzeseł ciężki dym wprowadził widzów w nastrój grozy. Rozpoczyna się historia pełna czarnej magii.

Artyści z Figurentheater Wilde & Vogel oraz Grupy Coincidentia zredukowali scenografię do absolutnego minimum. Widzów wita podest pełen instrumentów, obracający się na tylnej ścianie sceny cień młynarskiego koła oraz dym. Dymu, a także świateł w spektaklu nie brakuje. To one budują nastrój całej historii czternastoletniego Krabata - zagubionego chłopca, który trafia do starego młyna. Tam poznaje świat czarnej magii. Świat pełen tajemnicy, pytań i grozy. Nie ma tu miejsca na pozytywne emocje. Zewsząd bowiem poczynania bohatera obserwuje surowy Mistrz, który wymaga od Krabata i pozostałych młynarczyków całkowitego posłuszeństwa.

Niestety (choć właściwie w tym przypadku można polemizować), to nie słowo i treść przejęły ster w spektaklu. Głównym bohaterem staje się forma. Prosta, niezwykle kontrastowa i co najważniejsze - wciągająca. W tej polsko-niemieckiej współpracy zdecydowanie widać inspiracje niemieckim ekspresjonizmem. Z uważnością śledzimy każdy ruch aktorów, zmianę kąta padania światła i jego barwę. Każda scena przemyślana jest aż po jej najmniejszy element. Nie brakuje też zaskakujących rozwiązań. Aktor przeobrażający się w maszynę młócącą wprowadzane do jamy ustnej kości w pył usuwany drogą odbytową zdecydowanie zadziwiają. Wszystko przy akompaniamencie figlarnej muzyki i kroków w stylu wygiętych pajaców.

Skoro mowa o muzyce, to warto się i przy niej zatrzymać. Czarujący wokal Charlotte Wilde przywodził na myśl islandzkie, surowe klimaty. Dzięki modelowaniu przestrzeni światłami, te piękne, melodyjne wstawki stawały się osobnym, niezwykle osobliwym koncertem. Sam obraz tworzenia dźwięków na żywo był ciekawym widowiskiem. Jednak to plastyczność i forma są najbardziej ciekawymi aspektami "Krabata".

Z przyjemnością oglądałam nowe obrazy tworzone na oczach widza. Teatr cieni, iluzja obracającej się sceny, spadająca prostym strumieniem wprost na deski teatru woda są wspaniałymi elementami scenografii służącej lepszemu zobrazowaniu magicznej historii Krabata. Z pewnością w mojej pamięci pozostanie obraz Wielkanocy w młynie. Podświetlona barwami czerwieni i pomarańczy postać Wilde grającej na instrumentach, przypomina postać Chrystusa w całym swym majestacie Zmartwychwstania.

"Zepsułeś nastrój!" - krzyczy w pewnym momencie jedna z aktorek. W widownię wstępuje głośny śmiech, bowiem jesteśmy świadkami małego teatrzyku pacynek. Mieszkańcy młyna naśmiewają się z Mistrza, a my stajemy się w tej zabawie ich towarzyszami. I choć groza wypływa wtedy już tylko z plastyki lalki Mistrza wykonanej przez Michaela Vogla (która także przywołują na myśl niemieckie kino ekspresjonizmu), to ostatecznie i tak wygrywa miłość. To ona ratuje Krabata od nieszczęsnego bytu w młynie pełnym czarnej magii.

Daria Szczecińska

***

Sen z koszmarnym przebudzeniem

Aby opowiedzieć pewną historię, pełną magii, symboli i grozy, nie zawsze potrzebny jest nadmiar rekwizytów czy efektów specjalnych. Gra świateł, półmrok panujący na scenie i dym wyłaniający się zewsząd Oto, co wystarczyło, by siedemnastowieczna łużycka legenda o Krabacie ożyła na nowo na deskach teatru.

Goszczący na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek SPOTKANIA spektakl stworzony przez Grupę Coincidentia oraz Figurentheater Wilde & Vogel niósł ze sobą wiele zagadek. Od pierwszych dźwięków skrzypiec widz został przeniesiony w podróż pełną grozy, napięcia a zarazem smutku. Historia osadzona w realiach wojny trzydziestoletniej opowiada o chłopcu imieniem Krabat. Brak rodziny, głód i nędza kierują Krabata do młyna, w którym znajduje schronienie u boku jedenastu młynarczyków i wielkiego Mistrza. Jaką cenę musi zapłacić, by przeżyć?

Główny bohater wraz z pierwszym obrotem młyńskiego koła rozpoczyna swoją naukę rzemiosła. Pod pozorem pracy w młynie kryją się praktyki czarnej magii oraz zło czające się tuż za rogiem. Kary cielesne, drwiny, zniewaga - to tylko nieliczne przykłady tego, z czym muszą się mierzyć pracownicy młyna. Najgorsze i tak zawsze przychodzi, nie pomijając nikogo. Chodzi oczywiście o śmierć, bowiem co roku musi umrzeć jeden z nich. Wszystko za sprawą dziesięciu bezwzględnych przykazań, które popychają młynarczyków do całkowitego posłuszeństwa wobec swego Mistrza.

Półmrok na scenie oraz niesamowicie skomponowana muzyka i songi śpiewane zarówno w języku angielskim jak i w niemieckim, wprowadzają widza w stan pewnego odrętwienia, hipnozy a zarazem zdezorientowania. Spektakl bogaty jest w symbole. Cień koła młyńskiego w tle symbolizuje nieubłaganie przemijający czas, który z każdą chwilą zbliża młynarczyków do śmierci.

W "Krabacie" zapadają w pamięć elementy humorystyczne, a w szczególności poczynania Kapelusznika i Mistrza, a także taniec kościotrupa o diabolicznym śmiechu.

Poruszająca, mroczna historia, doskonała gra światła i cienia, muzyka tworzona na żywo nie tylko za pomocą instrumentów, ale i przedmiotów codziennego użytku oraz dobra gra aktorska powodują, że "Krabat" to niezwykłe widowisko.

Sara Konieczna

***

Dla dziecka staną na głowie!

Żeby zerwać kogoś z łóżka w niedzielę rano, trzeba się nieźle napracować, by mu to sowicie wynagrodzić. Jako dorosły widz nie spodziewałam się, że teatr przygotowany z myślą o dzieciach mógłby mnie szczególnie oczarować. Można jedynie wyobrazić sobie, jak miłe było moje zaskoczenie, gdy oczarowali mnie... widzowie. I to ci najmłodsi, którzy z reguły siedzą na widowni z rodzicami, dziś mogli stworzyć prawdziwe widowisko taneczno-multimedialne na dużej scenie.

"Malowany ogród" (reż. Francesco Gandi, Davide Venturini) to przedstawienie zapraszające dzieci do świata malarstwa. Tancerze nawiązują do tytułowego obrazu autorstwa Rebwarda Saeeda. Malarz upodobał sobie kolorystykę kurdyjskich krajobrazów i to poprzez poszczególne kolory z jego dzieł opowiadana jest historia, w którą dzieci zaangażowały się całym swoim ciałem, dosłownie turlając się po interaktywnej planszy, uruchamiając feerię kolorów, dźwięków i salwy śmiechu u innych dzieci oraz dorosłych obserwatorów.

Przed wejściem na dużą scenę Baja dzieci zostały poproszone o zdjęcie obuwia. W skarpetkach pomaszerowały na specjalnie przygotowane dla nich ławeczki z czterech stron zamykające przestrzeń na scenie. Zmniejszony dystans, interaktywność przedstawienia oraz muzyka przygotowana przez Spartaco Cortesi, która zmieniała tempo i naprzemiennie wyciszała dzieci lub przykuwała ich uwagę - oto główne elementy urzekające widza. Docenić warto przede wszystkim twórców, którzy z ogromnym wyczuciem reagowali na sygnały małej publiczności - za rękę wprowadzano dzieci, a one naturalnie naśladowały zachowania tancerek. Nim się zorientowały, pozostawały same. Ale nie było płaczu i bierności - przedstawienie toczyło się dalej.

Śmiałość, z jaką podopieczni wbiegali na scenę (proszeni, czy też nie) była rozczulająca. Raz latali na tureckich dywanach, innym razem czołgali się za uciekającymi kwiatami, by za chwilę uciekać na czworakach przed goniącymi je rybami. Działo się. Do tej pory nie wiem, czy to magia historii, barw, urok tancerek i ich strojów, czy może wyłącznie zdjęcie butów sprawiło, że wśród obcych ludzi najmłodsi poczuli się tak pewnie.

Anna Balducci i Luisa Cortesi z Compagnii TPO czarowały płynnymi ruchami, rozbawiały, a kiedy trzeba było intrygowały, wprowadzając na scenę geometryczne figury, wykorzystując je choćby jako pudełko, w którym można się schować. Autorki choreografii w trakcie spektaklu okryły widzów ogromnym białym prześcieradłem i uczyniły go ekranem. Można powiedzieć, że obróciły teatr do góry nogami. Dla dziecięcej publiczności dosłownie stawały na głowie. "Malowany ogród" pobudził nie tylko wyobraźnię, ale i zmysły.

Compagnia TPO oczarowała dzieci, a one z kolei dorosłego widza. Tak przygotowane przedstawienie to prawdziwy majstersztyk. Jeśli ktoś z was usłyszy, że włoska grupa pojawi się ze swoim "Malowanym ogrodem" raz jeszcze w Toruniu - dajcie mi znać. Poinformuję znajomych, by szybciej rezerwowali sobie miejsca.

Małgorzata Strzyżewska

***

Przez pryzmat kalejdoskopu

Świat kolorów, dźwięków i obrazów nie od dziś wzbudza w człowieku radość albo sentyment związany z okresem dzieciństwa, gdzie barwne bazgroły wyrażały dziecięcą wrażliwość i zupełnie odmienne spojrzenie na świat, przepełnione beztroską i bogatą wyobraźnią.

O tym, że świat ten może oderwać od codzienności, przekonuje spektakl "Malowany ogród" w reżyserii Francesco Gandiego oraz Davide Venturiniego, łączący w sobie feerię kolorów, tańca oraz innowacyjnych technik multimedialnych. Motywem przewodnim widowiska staje się obraz pod tym samym tytułem autorstwa Rebwara Saeeda. Wyłaniają się z niego geometryczne kształty, malownicze a zarazem abstrakcyjne krajobrazy, z którymi harmonijnie współgra muzyka.

Jednak to, co jest najpiękniejsze w każdym spektaklu teatralnym, to przede wszystkim emocje i wrażenia, które towarzyszą widzom. Najważniejszymi współuczestnikami tej podróży były dzieci. Ich głośny śmiech i małe iskierki w oczach wskazujące na niemałą frajdę przesądziły o tym, że spektakl odniósł sukces. A że dzieci czerpały z niej dużo zabawy, to dorosłym nie brakowało i powodów do śmiechu.

Na duże uznanie zasługuje choreografia Luisy Cortesi oraz Anny Balducci, które w sposób harmonijny a zarazem zmysłowy ukazały piękno kolorów i tańca. Każdy ruch doskonale współgrał z wyświetlanym krajobrazem, wyrażając jego indywidualny charakter, co dodawało całości spektaklu kunsztu. Przedstawienie Włochów cechowały: lekkość, różnorodność i niekonwencjonalność.

"Malowany ogród" jest spektaklem wyjątkowym. Zwraca uwagę na piękno, które często jest niezauważalne. Pozwala jednocześnie na chwilę relaksu w świecie żywych kolorów wirtualnego ogrodu, który tętni życiem, spokojem i radością.

Sara Konieczna

Na zdjęciu: "Krabat", Figurentheater Wilde & Vogel / Grupa Coincidentia

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji