Artykuły

Białystok. Krucjata radnych LPR przeciwko Wierszalinowi

- Niech ich sobie nagradzają w Nowym Jorku i Brukseli, my doskonale wiemy, o co tutaj chodzi. - To robaczywy rodzynek, który trzeba wykreślić z budżetu. Poinformujemy Ministerstwo Kultury, co tu się wyprawia. A Zarząd Województwa powinien zawiadomić prokuraturę. Radni LPR biorą się za Wierszalin.

Czy można być krytykiem teatralnym, nie oglądając krytykowanego dzieła? W podlaskim sejmiku samorządowym wszystko jest możliwe. Również to, że niektórym radnym marzą się posady cenzorów. Chociaż na wczorajszej sesji sejmiku samorządowego radzono o setkach milionów przyszłorocznego budżetu województwa, tak naprawdę ostry spór rozgorzał o kwotę w tej skali bagatelną. Mianowicie o 500 tysięcy złotych, które można by wydać na utrzymanie supraskiego teatru Wierszalin. Scena ta bowiem nie od dzisiaj nie cieszy się sympatią Ligi Polskich Rodzin. Jej radni otwarcie przyznają się do tego, że żadnych spektakli Wierszalina nie widzieli, a cała ich wiedza na ten temat pochodzi głównie z internetu. To nie przeszkadza im jednak w oskarżeniach teatru o bluźnierstwa i obrazę uczuć religijnych. Te tezy próbowali wczoraj udokumentować zdjęciami, przedstawiającymi rzeźbę brodatej kobiety z odsłoniętym biustem na krzyżu, pochodzącymi właśnie z jednego ze spektakli - "Ofiary Wilgefortis".

- Co tutaj jest sztuką? Przecież gołym okiem widać, że to skandal i obraza uczuć religijnych. Gdyby coś takiego zrobiono z gwiazdą Dawida, podniósłby się szum na cały świat - oburzał się z mównicy radny Krzysztof Kozicki z LPR. - Zrobimy wszystko, by takich rzeczy nie finansować.

Wtórował mu klubowy kolega Zbigniew Puksza.

- To robaczywy rodzynek, który trzeba wykreślić z budżetu. Poinformujemy Ministerstwo Kultury, co tu się wyprawia. A Zarząd Województwa powinien zawiadomić prokuraturę.

Jan Syczewski, członek Zarządu odpowiedzialny za kulturę, ripostował, że nikt z obecnych nie ma kompetencji do oceniania sztuki, a Wierszalin, zdobywając liczne krajowe i zagraniczne nagrody, doskonale promuje województwo. Dodał również, że uczynienie z teatru wojewódzkiej instytucji kultury pozwoli wpływać na jego repertuar.

- Niech ich sobie nagradzają w Nowym Jorku i Brukseli, my doskonale wiemy, o co tutaj chodzi - odpowiadał na to nieuspokojony wyjaśnieniami Kozicki.

Jednak zgodnie z regułami dobrego dramatu radni z LPR najmocniejszą część wystąpienia zostawili na sam koniec.

- Jeżeli obecna koalicja zatwierdzi subwencję dla Wierszalina, to deklaruję, że w kolejnej kadencji ten teatr zostanie z Podlasia przegoniony kijami - zapowiedział Puksza. Tym samym dał do zrozumienia, że ma dar jasnowidzenia i zna wynik przyszłorocznych wyborów samorządowych.

Na razie projekt budżetu województwa i wnioski z wczorajszej sesji trafią do komisji skarbu i finansów. Radni zajmą się nimi ponownie za jakiś miesiąc. Tym razem będą musieli podjąć jakąś konkretną decyzję.

***

Ofiara obsypana nagrodami

"Ofiara Wilgefortis" to jeden z najlepszych spektakli teatru Wierszalin, zrealizowany aż przed pięciu laty. Obsypany nagrodami, chwalony przez świeckich i księży, którzy - w przeciwieństwie do radnego Pukszty - spektakl obejrzeli. Historia dziewczyny, której Bóg oddał własną twarz, tak poruszyła Piotra Tomaszuka, że na podstawie średniowiecznej legendy i powieści Olgi Tokarczuk "Dom dzienny, dom nocny" stworzył autorskie widowisko - niezwykle interesujący, nasycony mistycyzmem i symboliką dramat.

Najważniejsze wyróżnienia, jakimi obsypano dzieło Tomaszuka i aktorów:

w 2000 roku spektakl wygrał Konkurs na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej, ogłoszony przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego;

w tym samym roku "Ofiarę Wilgefortis" zaproszono na targi EXPO do Hanoweru;

w 2001 roku spektakl pokazano na festiwalu Europalia w Brukseli (obok Wierszalina prezentowały się jeszcze tylko tak znakomite teatry, jak krakowski Stary Teatr, warszawskie: Narodowy i Rozmaitości;

zdobył Grand Prix na festiwalu w Bielsku-Białej.

***

Komentarz

Monika Żmijewska

Jakiż biedny jest nasz bojownik - walczący o moralną czystość i ochronę uczuć religijnych radny Puksza. Ledwie wojnę wywołał, a za chwilę w niej polegnie. Taki z niego Sherlock Holmes, tak się puszył, że przeprowadził własne śledztwo. A tu strzela sobie gola do własnej bramki. Panie radny, następnym razem niech pan się lepiej do śledztwa przygotuje. Wystarczyło tylko wziąć spis świętych. Jest w nim też Święta Niezłomna Wilgefortis, za męczenniczkę przez Kościół oficjalnie uznana w XVI w. Dlaczego? Bo dziewica, córka króla Portugalii, nie posłuchała ojca, który chciał ją wydać za mąż za pogańskiego króla Sycylii. Wilgefortis wyprosiła więc u Boga... brodę, która odstraszyła konkurenta. A rozwścieczony ojciec kazał córkę ukrzyżować.

Nie widział pan spektaklu, panie radny, machał pan przed nosem wszystkim wydrukowanymi z internetu fotografiami. Lepiej niech pan wybierze się do kłodzkiej Jerozolimy - maleńkich Wambierzyc, gdzie w tamtejszej kalwarii na własne oczy zobaczy pan te bezeceństwa. Na stacji 57 na krzyżu wisi kobieta. To właśnie Wilgefortis, patronka nieudanych małżeństw. I kobiet, które chcą uniknąć męskiego pożądania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji