Artykuły

Oklaski na stojąco

"Jesus Christ Superstar" w reż. Zbigniewa Maciasa w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Bestsellerowa rock opera Andrew Lloyda Webbera i Tima Rice'a wreszcie w Łodzi. Teatr Muzyczny dobrze wszedł w nowy sezon artystyczny. Realizatorzy spektaklu mogą cieszyć się z sukcesu - po sobotniej premierze oklaskiwano ich na stojąco.

Już intro spektaklu sygnalizuje, że realizatorzy rock opery postanowili opowiedzieć o współczesności. Młodzież w dżinsach, krótkich spodenkach i koszulach wbiega na scenę z transparentami "Jesus, we love you". Jedna z dziewcząt dokumentuje demonstrację tabletem.

Dobrą decyzją było postawienie na młodych wykonawców. Wyróżnia się pierwszoplanowa triada Jezus - Magdalena - Judasz. Występujący w tytułowej roli Marcin Franc miał wyjątkowo trudne zadanie - o 11 lat młodszy od granej przez siebie postaci, budując rolę, postawił na wrażliwość i kruchość. Jezus Franca nie jest przywódcą, tylko rozczarowanym, zagubionym, bojącym się śmierci człowiekiem. Do doskonałego przygotowania wokalnego Franc dodał olbrzymi ładunek dramatyczny. Zabrakło jednak charyzmy, która mogłaby uzasadnić zachwyt i przywiązanie akolitów.

Na antypodach Jezusa jest Judasz - męski, bezkompromisowy racjonalista (to on jest tu ideowcem). Dobór aktorów pozwolił na kontrastowe starcie dwóch indywidualności. Tomasz Bacajewski przekonuje do swojej postaci i ją rozgrzesza, ale psychologiczną niekonsekwencją jest to, że wcześniej nieugięty, nagle zaczyna się kajać przed kapłanami.

Usłyszymy o Agnieszce Przekupień - jeszcze studentka, ma świetny głos. Jej Maria Magdalena to silna kobieta, która zderzyła się z nieuchronnością miłości. Wyróżnili się też Piotr Płuska w roli znudzonego biznesmena - Piłata i zagrzewający do czynu Szymon Zelota (Rafał Łysak). Aktorów dobrze przygotowano językowo (łódzki spektakl to pierwsza realizacja "Jesus Christ Superstar" w Polsce w oryginalnej wersji językowej).

Grzegorz Policiński postawił na umowność scenografii. Ciągłe zmiany miejsc akcji ułatwia dzielenie sceny kurtyną i wykorzystanie stelaży. Bogate są za to stroje - przyjęta konwencja pozwoliła kostiumografkom (Katarzyna Łagowska i Justyna Woźniak) na pójście w kicz, szczególnie w projektowaniu dla Heroda. To największe zaskoczenie - Nicola Palladini wkroczył na scenę w stroju divy. Złotą suknię przepasano szarfą, na której (żeby rozwiać wątpliwości) napisano "King Herod". Mimo kobiecego stroju płeć Heroda celowo podkreślono zarostem, co oczywiście nasunęło skojarzenie z Conchitą Wurst. Pomysł ryzykowny - moim zdaniem to właśnie on może wzbudzać kontrowersje (i to nie w środowiskach katolickich), a nie niewinne podmienienie świątyni na nocny klub.

Dobrze zaprezentowali się muzycy prowadzeni przez Jose Maria Florencio. Więcej można było oczekiwać od choreografii - zwłaszcza pomysłu na poprowadzenie Jezusa w pierwszej części spektaklu. Nie brak wyrazistych, pełnych emocji scen - modlitwa w ogrodzie Getsemani, biczowanie.

"Jesus Christ Superstar" Zbigniewa Maciasa trafnie mówi o komercjalizacji buntu i zawłaszczaniu idei przez mass media (dobrze wybrzmiała fraza "będziemy teraz pisać ewangelie" i pomysłowo rozwiązana scena ukrzyżowania - zamiast na krzyżu, Jezus celebryta zawisa na ścianie oświetlonej reflektorami, jego męka jest przecież "hitem wszech czasów").

Warto łódzką realizację rock opery Webbera i Rice'a zobaczyć. Nie tylko dlatego, że to klasyka musicalu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji