Artykuły

Nie muszę przelewać krwi na scenie

- Uwielbiam Schillera. I to od bardzo dawna. Mogę wręcz powiedzieć, że właściwie się na nim wychowałem. To właśnie jego dramat był pierwszym przedstawieniem, które widziałem na scenie w Niemczech, gdzie mieszkałem jako młody człowiek. Spośród wszystkich klasyków niemieckiej literatury, Schiller fascynował mnie najbardziej swoją dzikością, namiętnością, mocnymi emocjami - mówi reżyser Adam Nalepa przed premierą "Marii Stuart" w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.

Przemysław Gulda: Co cię zafascynowało u Schillera?

Adam Nalepa: Uwielbiam Schillera. I to od bardzo dawna. Mogę wręcz powiedzieć, że właściwie się na nim wychowałem. To właśnie jego dramat był pierwszym przedstawieniem, które widziałem na scenie w Niemczech, gdzie mieszkałem jako młody człowiek. Spośród wszystkich klasyków niemieckiej literatury, Schiller fascynował mnie najbardziej swoją dzikością, namiętnością, mocnymi emocjami. Tematykę historyczną zawsze traktuję natomiast z dystansem, jest ona dla mnie zawsze punktem wyjścia do tego, żeby mówić o tematach jak najbardziej aktualnych. Historyczna postać Marii Stuart już od dawna żyje własnym kulturowym i popkulturowym życiem: od dramatu Słowackiego po serial telewizyjny "Reign".

Na ile czerpałeś inspiracje z historycznych biografii tej postaci, a na ile z jej wcieleń popkulturowych?

- Oczywiście wziąłem pod uwagę oba te źródła. Z jednej strony naczytałem się biografii, książek historycznych - pozwoliło mi to zauważyć, że Schiller traktował materiał historyczny tylko pretekstowo - w rzeczywistości nigdy nie doszło do spotkania Marii Stuart z Elżbietą, które jest osią jego dramatu. Z drugiej strony przyjrzałem się obecności tytułowej bohaterki w popkulturze, zmusiłem się nawet do obejrzenia kilku odcinków tego serialu, który jest niewiarygodnie płytki i źle zrealizowany. Jestem zdania, że nie można uciekać od kontekstu popkulturowego, bo przecież żyjemy w nim i jesteśmy w nim bardzo głęboko zanurzeni.

W kontekście tego spektaklu nie można nie wspomnieć o serialu, który stał się dla wielu osób na świecie istnym wzorcem, jeśli chodzi o podobną tematykę, "Grze o tron". Na ile jego brutalna estetyka trafiła do twojego przedstawienia?

- Jestem fanem tego serialu od samego początku, nie ma więc szansy, żeby jego tematyka nie przeniknęła w jakiś sposób do mojego myślenia o spektaklu. Przecież jego główny wątek - w uproszczeniu: walka o władzę, jest tematem obecnym w życiu społecznym, a tym samym - w kulturze, właściwie od samych ich korzeni, od czasów prehistorycznych, aż do dziś dnia. Jeśli chodzi o kwestie estetyczne natomiast, mam wrażenie i nadzieję, że nie potrzebuję przelewać na scenie krwi, żeby zrobić wrażenie na widzu. W najbardziej dramatycznej scenie spektaklu, śmierci tytułowej bohaterki, idę w stronę minimalizmu, podobnie jak w jednej z moich poprzednich realizacji na gdańskiej scenie, "Kamieniu". Wtedy to się znakomicie sprawdziło, wydaje mi się, to powinno się sprawdzić także i tu.

Na czym się skupiasz? Na wątku uwikłania jednostki we władzę, czy raczej przyjmujesz perspektywę: psychoanalityczną, genderową, popkulturową?

- Tych kwestii w żaden sposób nie da się rozdzielić i potraktować osobno. To wszystko wpisane jest przecież w ten tekst, ale jednocześnie - to wszystko łączy się z nim nierozerwalnie przy jakiejkolwiek próbie jego współczesnego odczytania. Kontekst polityczny? Nie mogliśmy oczywiście, konstruując postacie tego dramatu, nie myśleć o ważnych kobietach we współczesnej polityce: Angeli Merkel, Condolezzie Rice czy Margaret Thatcher. Już podczas prób okazało się, że i w Polsce będziemy mieli kobietę na jednym z najwyższych stanowisk w państwie. Mało tego - w związku z referendum w sprawie niepodległości Szkocji nagle okazało się, że wszystkie media zaczęły mówić o sprawach, o których mówiliśmy na próbach, bo wypełniony jest nimi tekst Schillera sprzed 200 lat. Od tego nie da się uciec. A kontekst psychologiczny? Pracując nad postaciami, rozmawialiśmy bardzo dużo o psychologicznych kontekstach ich decyzji, zadawaliśmy sobie pytania, dlaczego ktoś wypowiada jakieś słowa, podejmuje jakieś decyzje albo dokonuje takich, a nie innych czynów. Tego nie będzie oczywiście bezpośrednio widać w spektaklu, ale mam wrażenie, że dzięki tym rozmowom postaci będą o wiele bardziej wyraziste i przekonujące. Wreszcie kontekst genderowy, który przecież wiąże się z psychologicznym: kiedy myślałem o budowie głównych postaci, wiedziałem, że są one oparte na bardzo silnym kontraście: Maria żyła pełnią życia, była świetną kochanką, brała mężczyzn, kiedy chciała, ale była marnym politykiem, nie odnajdywała się w tej "grze o tron". Elżbieta odwrotnie - była prawdziwym władcą - i celowo nie używam tu żeńskiej formy. Prawdopodobnie umarła jako dziewica, bo nie chciała dopuścić do siebie żadnego mężczyzny: wiedziała, że kiedy stanie się kobietą, będzie musiała oddać dużą część swojej siły. Ten kontrast między libido i ratio jest siłą napędową tego konfliktu.

W rolach głównych obsadziłeś dwie wielkie gwiazdy Teatru Wybrzeże: Dorotę Kolak i Katarzynę Figurę, ale powierzyłeś im w zasadzie odwrotne role, niż można się było domyślać. Jak na to zareagowały?

- Mam wrażenie, że nie ma sensu, ani dla aktora, ani dla reżysera, ani dla widza, żeby aktorowi cały czas dawać role zgodnie z jakimś schematem i oczekiwaniami. To oczywiste, że lepiej stawiać ich przed wyzwaniami. Dorota Kolak, kiedy już wiedziała, że ma grać w tym spektaklu była pewna, że chodzi o rolę Elżbiety - podczas rozmowy o szczegółach obsady niemal wpadła w panikę. Powiedziała: "Adam, ale ja już przeczytałam wszystkie książki o Elżbiecie". Odparłem: "Znakomicie, znasz już więc bardzo dobrze swoją przeciwniczkę, teraz czas, żebyś poznała siebie". Początkowo pracowałem osobno z Dorotą i Kasią, dopiero po kilku próbach, uznałem, że można skonfrontować je na scenie. I jestem bardzo zadowolony z efektu - udało się wydobyć z tego konfliktu dokładnie taką energię, o jaką mi chodziło. Konkurencja zawsze jest inspirująca i konstruktywna.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji