Artykuły

Fertacz i Chotkowski piszą do Wyszomirskiego

Zastanawia łatwość stygmatyzacji, jakiej dokonuje Pan na autorkach tekstu "Nikt nie byłby mną lepiej. Koncert". Łatwość stygmatyzacji, wykluczenia jakich Pan dokonuje na drugim człowieku - autorzy spektaklu Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze, Magda Fertacz i Łukasz Chotkowski, piszą do Piotra Wyszomirskiego, autora artykułu "Bojaźń i drżenie teatru dokumentalnego".

List do Piotra Wyszomirskiego, autora artykułu "Bojaźń i drżenie teatru dokumentalnego", w sprawie spektaklu "Nikt nie byłby mną lepiej. Koncert"

Szanowny Panie, tak jak Pana zastanawia wymiar naszego spektaklu i pisze Pan: "Mnie zastanawia wymiar całości spektaklu. Zaszczytnym mianem bohaterek nazwane zostały więźniarki. Oddanie im głosu, pokazanie światu ich więziennej "wersji", opakowanie tego znakomitą formą artystyczną, zdecydowanie podnosi rangę mieszkanek zakładu karnego.(...)" - tak nas zastanawia łatwość stygmatyzacji, jakiej dokonuje Pan na autorkach tekstu: "Nikt nie byłby mną lepiej." Łatwość stygmatyzacji, wykluczenia jakich Pan dokonuje na drugim człowieku.

"Chcąc zachować miarę obiektywną - bohaterem może zostać każdy. Jeżeli postaci teatru non-fiction są realne, to trzeba skonfrontować je z jakimś systemem, miarodajnymi pojęciami, ponieważ postawione same w świetle scenicznych jupiterów, tworzą własne miary, osłabiając siłę dokonanych przestępstw."

Spektakl "Nikt nie byłby mną lepiej. Koncert" nie wartościuje, nie ocenia autorek. Pokazuje człowieka, takim jakim jest, ze wszystkim co ma w sobie dobrego i złego. W końcu ile dzieli człowieka od przestępstwa?

Spektakl "Nikt nie byłby mną lepiej. Koncert" daje głos kobietom, na co dzień niewidzialnym. Autorki podczas rocznych warsztatów pisarskich zmierzyły się ze swoją przeszłością, ze swoim tu i teraz, ze swoją winą, karą. Nie rozgrzeszały się, nigdy nie wybielały, nie mówiły, że są niewinne.

Autorki w bezwzględnie szczery sposób uczyniły swoje życie widzialnym, dlatego nie możemy się zgodzić z Pana sformułowaniami takimi jak: "Aktorzy ubrani w kostiumy z czasów elżbietańskich, czyli także szekspirowskich, sytuowali sztukę w ramach ponadczasowych. Rozmowy z więźniarkami o winie, cierpieniu, miłości i nienawiści być może na to pozwalały, jednak sama postawa osadzonych w zakładzie karnym już nie - one w swoim życiu nie chciały nic zmienić."

Naszym zdaniem trzeba mieć wielką odwagę w sobie, by pokazać TAKĄ twarz, napisać TAKĄ prawdę o sobie, jaką napisały autorki tekstu do naszego spektaklu. Za to są dla nas arystokratkami  życia. Rzadko człowiek, tak godnie niesie swój los.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji