Artykuły

Rozmowa w domyśle

"Uwodziciel" w reż. Karoliny Kirsz w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Karol Płatek w serwisie Teatr dla Was.

"Uwodziciel" Radosława Paczochy to interesujący przykład teatru wciągającego widzów do dyskusji. Spektakl powstał w ramach formuły "Teatru w klasie" - przedstawienie zostaje wystawione w szkole, uczniowie je oglądają, a później dyskutują z psychologami na temat problematyki w nim obecnej. Warto o pierwotnym kontekście pamiętać, kiedy się o tym spektaklu pisze, co nie znaczy wcale, że wymaga on specjalnego, ulgowego traktowania.

Tekst Paczochy to monolog - jak go nazwać? - gogusia (w tej roli Adam Pater), pragnącego szybko i bezboleśnie zarobić "hajs", by móc później efektywniej wyrywać panienki w klubach. I tu od razu pojawia się zmylenie tropu - bo od samego początku powtarzane jest słowo "uwodzenie", które najpierw odnosi się właśnie do tych miłosnych podbojów naszego bohatera; później jednak sytuacja się zmienia. Nasz rezolutny młodzieniec (zapewne uczeń szkoły średniej), po nieudanych próbach standardowego zarabiania pieniędzy, zwraca się o pomoc do starego kumpla z podstawówki. Ten osobnik, o mówiącej wszystko i nic ksywce Człowiek, zaznajamia go z tajnikami szemranej profesji, która przynosi jednakowoż niewspółmiernie wysokie do wymaganego wysiłku zyski - tą profesją jest uwodzenie, tym razem już to właściwe.

Powracające wciąż sugestie, że chodzi o seks, widzowie wydają się przez moment uśpieni. Spektakl skręca w kierunku lekkiej i zabawnej gawędy, która tylko momentami przecinana jest drobnymi wtrąceniami sygnalizującymi, że chodzi o coś innego, o coś złego. W zasadzie "Uwodziciel" nie zmienia tonacji nawet, gdy jest już zupełnie jasne, że prawdziwym tematem są narkotyki, że tytułowe określenie właśnie do tego się odnosi. Taki był widocznie zamysł - by istotna, ciemna treść wsączała się powoli i niepostrzeżenie do świadomości odbiorców.

Myślę jednak, że to trochę rozwadnia przesłanie spektaklu, że nie pozwala wybrzmieć istotnym elementom. Ale też rozumiem, czemu tak a nie inaczej jest to ograne - na pewno decydującym czynnikiem był ten zamysł, by przedstawienie stało się początkiem dyskusji z młodymi ludźmi. Właśnie przez to, myślę, "Uwodziciel" jest za grzeczny - twórcy starali się dopasować język i, powiedzmy, intensywność sztuki do świata o wiele młodszych od siebie. Przez to daje się wyczuć pewną sztuczność. Ale podkreślam: to nie jest wielki zarzut, może "Uwodziciel" wystawiony w klasie działa tak, jak powinien, może będą się dzięki niemu odbywać ożywione dyskusje, wypełnione przykładami zaczerpniętymi z osobistych przeżyć.

Adam Pater chyba nawet aż za dobrze odnajduje się w "młodzieżowej" konwencji. Ciężko byłoby znaleźć takiego siedemnastolatka, mam wrażenie. Ale to bardzo dobra rola, w której udało mu się pomieścić naiwność bohatera, jego prostą motywację (chęć zysku) i pokrętnie rozumianą niewinność (mówi, że przecież nikogo nie zmusza, nie gwałci, jedynie "dostarcza pokusę"), które pod koniec przykryte zostają nieszczęściem i cierpieniem tych, którym złamał życie. Aktor potrafił odsączyć opowieść z jaskrawego dydaktyzmu, dzięki czemu - na szczęście - widzowie nie mają do czynienia z umoralniającą pogadanką, która - jak to takie pogadanki mają w zwyczaju - prędzej by zirytowała niż zmusiła do myślenia. Do tego dochodzi jeszcze ciągły kontakt z publicznością - też na pewno będący skutkiem ubocznym wymogów "Teatru w klasie" - który nie stacza się w odmęty tandety i żenady. Trudne zadanie stało przed Paterem, ale udźwignął ten monodram z dużą wprawą.

Kłopot jest z tym przedstawieniem taki, że przez bardzo widoczną chęć zbliżenia się do życia nastolatków - paradoksalnie - traci na autentyzmie, bo stara się zbytnio wygładzić chropowate, z natury rzeczy, sprawy. Tylko że ta moja ocena wypływa z doświadczenia teatralnej sceny, a nie - z obserwacji reagującej na spektakl grupy licealistów. W teatrze, gdzie mamy zwykłą publiczność, światła, kulisy, gdzie zaraz wszyscy pobiją chwilę brawo i rozejdą się do domów - istotna część całości, czyli rozmowa, zostaje pominięta. Najprościej rzecz ujmując: coś co mnie wydaje się nie do końca trafione - może być skuteczne w odpowiednich warunkach. Taką mam nadzieję, tego twórcom życzę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji