Artykuły

Białystok. "Skrzypek na dachu" zagra w Operze

Anatewka jak żywa, dach też, atmosfera sztetl sprzed stu lat, a do tego mnóstwo cudownej muzyki i magiczny klimat niczym z obrazów Chagalla. Premiera kolejnego musicalu Opery i Filharmonii Podlaskiej - już za tydzień (28.09). Ale od soboty (20.09) zaczynają się spektakle przedpremierowe.

Jakie wrażenie pozostawi białostocka wersja "Skrzypka na dachu", okaże się po obejrzeniu całego trzygodzinnego (z 25-minutową przerwą) spektaklu. Ale już parę minut i kadrów z przedstawienia dowodzi, że to przedstawienie z rozmachem, wykorzystujące multimedia, możliwości sceniczne budynku i nawiązujące do scenerii tak pięknie uwiecznionej na odrealnionych obrazach Marca Chagalla. Pokrzywione, jakby ulepione z gliny domki falują w powietrzu niesione przez ich mieszkańców, są słoneczniki, koguty, koza. Skrzypek wdrapuje się na dach, mieszkańcy Anatewki tańczą, są sceny żywiołowe, są kameralne. A w tym wszystkim - historia ojca żydowskiej rodziny, marzącego o bogactwie, chcącego szczęśliwie wydać za mąż swoje córki. Tymczasem do jego rodzinnej wsi w carskiej Rosji wdziera się historia i skazuje mieszkańców na wygnanie.

Dzieje Tewjego Mleczarza w książce pod takim właśnie tytułem opisał w 1894 roku Szolem Alejchem. W 70 lat od wydania książki, w 1964 roku, odbyła się premiera musicalu na deskach Imperial Theatre w Nowym Jorku - z librettem Josepha Steina i muzyką Jerry'ego Bocka. Kilka lat później - kultowa ekranizacja Normana Jewisona, po której piosenkę "Gdybym był bogaczem" zna chyba już każdy.

A teraz, niemal dokładnie w pół wieku po pierwszej teatralnej premierze (22 września 1964) białostocką inscenizację przygotowała Opera i Filharmonia Podlaska.

Musical reżyseruje Roberto Skolmowski, kierownictwo muzyczne sprawuje Grzegorz Berniak. Autorem scenografii jest Paweł Dobrzycki (dobrze znany białostoczanom z pracy przy poprzednich spektaklach w operze), choreografii - Ewa Zając i Jarosław Sołowianowicz, kierownikiem chóru jest Violetta Bielecka, kierownikiem wokalnym - Dariusz Grabowski. Tytułową rolę - Tewjego Mleczarza - grać będą Józef Frakstein i Grzegorz Szostak.

Chór tańczy z domkami

- Jeśli faktycznie już same zdjęcia z próby dają złudzenie chagallowskiej poetyki, to bardzo się cieszymy, bo właśnie na oddaniu ducha Chagalla, nam zależy. Jego malarstwo, w którym tworzył inną perspektywę oglądania rzeczywistości, mieliśmy cały czas w tyle głowy - mówi reżyser Roberto Skolmowski. - Przez pół wieku od pierwszej premiery "Skrzypka" w spektaklach chór śpiewał stojąc, sceny taneczne zwykle wykonywał balet. U nas chór nie tylko śpiewa, ale i tańczy - z butelkami, domkami. Chórzyści mają konkretne role i nie są to epizody. Przez kilka miesięcy prób przeszli ze mną katorgę, cały czas pracowaliśmy nad tym, by wszystko wypadło wiarygodnie, również sceny mówione. Są w "Skrzypku na dachu" cudowne sceny zbiorowe, w których można poszaleć, ale większość to sceny kameralne. Jak to wszystko połączyć, jak znaleźć klucz, jak wypełnić emocjami cały spektakl - to było trudne. Myślę jednak, że nam się udało, choć oczywiście ja, jak zwykle, nie jestem do końca ze wszystkiego zadowolony. Dlatego, tak jak w przypadku "Brzydkiego Kaczorka" i "Jasia i Małgosi", jeszcze przed premierą organizujemy spektakle przedpremierowe. Ciągle udoskonalamy, poprawiamy, przyglądamy się publiczności i jej reakcjom.

Spektakle przedpremierowe odbywać się będą w dniach 20, 21 września (godz. 14 i 19), 25 (godz. 19) i 27 września (godz. 14-19), premiera - 28 września (godz. 19).

Córki w swoim wieku

W białostockim "Skrzypku" obok chórzystów występują też dzieci, wśród nich te, które poznaliśmy już w "Korczaku".

- To się w interpretacjach "Skrzypka" raczej nie zdarza, zwykle wyglądają tak, jakby w Anatewce w ogóle nie było dzieci. U nas dzieci będą, pomagają stworzyć klimat. Zwykle też wcześniej córki Tewjego były grane przez dorosłe kobiety. U nas są w prawdziwym wieku, zgodnie z literą książki - są więc dorosłe dziewczyny, są dziewczynki. I tak np. Bilka ma lat 9, Szprynca - 8, Chawa - 14 - mówi Skolmowski.

Dramaturgia i część choreografii jest zastrzeżona licencją, ale reżyser wprowadza - tam, gdzie jest to możliwe - pewne zmiany, np. odczytuje nieco inaczej prolog, z którego powstał oddzielny element spektaklu. I tak cała historia zaczyna się w Nowym Jorku, podczas bar micwy wnuka Tewjego. Tewje zaczyna snuć wspomnienia i w ten sposób cofamy się w czasie do jego rodzinnej miejscowości Anatewki (ta nazwa powstała na potrzeby pierwszego musicalu, w oryginale Alejchema to Kasrylewka).

Skolmowski zapowiada wiele niespodzianek inscenizacyjnych, które zaskoczą widza, będą też smaczki podlaskie.

Dramat przełożony żartem

- Nasz stosunek do "Skrzypka na dachu" jest nieco wadliwy. Przyjęło się uważać, że to tragiczna historia ze smutnym zakończeniem. Tymczasem ja powtarzam za słynnym muzykologiem Michałem Bristigerem - "Skrzypek" to sztuka niezwykle optymistyczna. A geniusz Szolema Alejchema polega na tym, że mówi o rzeczach tragicznych, przekładając je żartem - mówi Roberto Skolmowski. - Z drugiej strony, łatwo zrobić ze "Skrzypka" cepeliadę, konwencjonalny spektakl, w którym jest fajnie, jest dużo żartu i śmiechu, a to też nie jest prawdziwy obraz. My staramy się wskrzesić ten magiczny harmonijny świat, ale też odczytać go na nowo.

Czy pokazywanie w XXI wieku "Skrzypka" poza wywoływaniem wrażenia nostalgii ma jeszcze sens?

- Warto oglądać go w każdym czasie i pod każdą szerokością geograficzną. Pomaga zrozumieć świat i sprawia, że to, co nam się dziś wydaje być czymś tragicznym, jutro może być wspaniałą komedią. To jak koło fortuny, w tym pierwotnym rozumieniu, wedle którego komedia to znajdowanie się na samym szczycie, a tragedią jest upadek z koła. Które nieustannie się toczy. Anatewka jest wszędzie tam, skąd ludzie byli zmuszeni wyjechać. My ten wyidealizowany świat osadzamy też na swój sposób w obecnych realiach - mówi Skolmowski.

Ciekawostką będzie zapewne opracowany przez Joannę Gdowską, kierownika literackiego opery - program do spektaklu, stylizowany na gazetę z dawnych czasów.

- Coś na kształt Sztetl Tribune. Znajdą się tam związane ze "Skrzypkiem" teksty Ignacego Karpowicza, które się świetnie czyta, będą nekrologi, reklamy. Przeglądając program podczas przerwy, czy już potem w domu, można mieć złudzenie, że mamy w dłoniach prawdziwą dawną gazetę - mówi Roberto Skolmowski.

Bilety, obsada

Ceny biletów są różne, w zależności od miejsca. I tak w strefie I - bilet normalny kosztuje 120 zł, bilet ulgowy - 110 zł. Strefa II - bilet normalny - 95 zł, bilet ulgowy - 85 zł. Strefa III - bilet normalny - 80 zł, bilet ulgowy - 70 zł, Strefa IV - bilet normalny - 55 zł, bilet ulgowy - 45 zł. Do kupienia w budynku opery przy Odeskiej lub na stronie www.oifp.eu

Zdjęcie z próby przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji