Artykuły

Czy kobieta jest diabłem

Akcja spektaklu ''Niebo-Piekło'' Prospera Mérimée w reżyserii Agnieszki Glińskiej rozgrywa się na planie krzyża. Z sufitu, jak kaptury katów, zwisają czarne lampy. W rytm akordów gitarowych aktorzy zmieniają kostiumy i role, których każdy gra po trzy. Podstawowe pytanie, jakie zadają sobie bohaterowie tego metafizyczno-łotrzykowskiego przedstawienia brzmi: czy kobieta jest diabłem. Ponieważ jednak nie znajdują łatwo odpowiedzi, zanoszą do nieba chóralne i zarazem komiczne: ''O, Boże!''

Zlitowania boskiego żąda Cyniczny Martines (Leszek Piskorz), widząc jak Wicekról (Piotr Skiba) użera się z własną nogą, które; nie może włożyć do przyciasnego buta. Ten sam Leszek Piskorz, w roli inkwizytora Fraya Rafaela, nie będzie miał litości nad Maruiquitą, którą wtrąci do wiezienia pod zarzutem czarów, jak twierdzi Licencjat (Jan Korwin-Kochanowski) inkwizytorem może być każdy, bez względu na pobożność i wiedzę, bo przecież nie ma żadnej wątpliwości, że kobieta to wcielony diabeł i gdyby nie jej wdzięki, mężczyźni wędrowaliby prosto do nieba. Występująca pod kilkoma postaciami kobieta (Aldona Grochal) nic sobie nie robi z zarzutów Kościoła. Piękna, przebiegła, odważna świetnie potrafi wykorzystać naiwność mężczyzn i z taką samą niewinną minką spyta spowiednika, czy mucha jest postna, jak wyłudzi od Wicekróla Karocę Świętych Sakramentów. Po spróbowaniu jazdy Karocą, ofiaruje ją biskupowi jako wyraz swej pobożności, a w istocie, aby dostąpić łaski przechadzania się z Jego Dostojnością pod rękę na oczach zazdrosnych dam.

Wiele zabawnych i groteskowych sytuacji w tym spektaklu wynika chociażby ze zamiany ról i charakterystycznych dla hiszpańskiego baroku przebieranek kostiumowych. Wiele jest dobrze zaaranżowanych scen. Dowcipny jest również sam tekst Mérimée. Ciekawa muzyka, z motywami flamenco, wprowadza w klimat Hiszpanii i wyraża duchowe niepokoje bohaterów.

Spektakl Agnieszki Glińskiej mógłby być świetną parodią współczesności, przeprowadzoną pod płaszczykiem XVIII-wiecznych jednoaktówek. Utwory pisane pod pseudonimem Klary Gazul, w obawie przed ingerencją cenzury kościelnej, dostarczają doskonałego materiału i dla aktorów, i dla reżysera. Niestety, artyści nie wykorzystali tkwiących w tekście możliwości. Spektakl, który mógłby być bardzo śmieszny, jest tylko zabawny, kreacje aktorskie - tylko poprawne, a trafne pomysły reżyserskie przeprowadzone chaotycznie i niestarannie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji