Damy i Huzary podobały się za Odrą
OSTATNIĄ pozycją repertuaru teatru im. Juliusza Osterwy w Gorzowie w sezonie artystycznym 1977/ 78 (premiera 26 sierpnia 78) były fredrowskie "Damy i huzary" w reżyserii Marii Kaniewskiej ze scenografią Michała Puklicza. Dyrektor Bohdan Mikuć wybierając tę sztukę arcymistrza komedii polskiej kierował się dalekosiężnymi planami repertuarowymi. Miało to być jakby wejście gorzowskich aktorów w atmosferę fredrowskich bohaterów przed planowaną na kolejny sezon znacznie trudniejszą do realizacji, nieśmiertelną "Zemstą". Tu zdradzić można, że plany obsadowe dyrektora Mikucia są rewelacyjne i chyba każdy miłośnik teatru na tę planowaną "Zemstę" się wybierze, gdyż zgodę na kreowanie roli Cześnika wyraził znakomity aktor, Jan Świderski. Premiera odbędzie się przypuszczalnie w lutym przyszłego roku.
Ale wracajmy do "Dam". Z dużym wdziękiem i lekkością zrealizowane przedstawienie ma - zwłaszcza w pierwszych dwu aktach - dużą dynamikę (w trzecim akcie akcja traci na tempie, ruch staje się jakby nieco "robiony na siłę", a tańczony finał jest również mało dynamiczny). Krystyna Marynowska jako choreograf dobrze ustawiła plastykę ruchu, co w połączeniu z dekoracjami o delikatnym rysunku daje wrażenie malarskości i harmonii.
Te elementy walnie przyczyniły się do komunikatywności przedstawienia podczas gościnnego występu gorzowskiego zespołu we Frankfurcie, jaki odbył się w dniu 11 grudnia. Była to rewizyta gorzowskiego teatru, który poprzednio - w maju - gościł zespół frankfurcki z "Operą za trzy grosze" Brechta.
Kontakty obu scen datują się już od kilku sezonów, nie była to więc pierwsza prezentacja gorzowskiej sceny na deskach frankfurckiego teatru. Zespół teatru im. Kleista na czele z dyrektorem Gunterem Klingnerem bardzo serdecznie przyjął polski zespół, dołożył też starań, by publiczność niemiecka pragnąca obejrzeć przedstawienie miała zapewnione optymalne warunki odbioru. Udało się to w pełni, o czym świadczyła żywa reakcja widowni, w trakcie spektaklu, a także długotrwałe oklaski po przedstaweniu. Na widowni była zresztą publiczność międzynarodowa: gremialnie stawiła się młodzież ze słubickiego zespołu szkół rolniczych, przybyli Polacy zatrudnieni we Frankfurcie.
Zasłużone oklaski zbierali nie tylko wykonawcy głównych ról - Bogumił Zatonski (major), Wacław Welski (rotmistrz) i Maciej Reszczyński (Edmund) ale i cały zespół: Karolina Salanga, Izabella Niewiarowska-Wołoszyńska i Aleksandra Grzędzianka-Chamiec, - jako trzy gadatliwe matrony, Ewa Węglarz (Zofia), pełne ekspresji pokojówki w wykonaniu Eleonory Wallner, Anny Zapaśnik i Grażyny Jednorowicz. Pozostali aktorzy gorzowscy oraz gościnnie występujący aktor zielonogórski Jerzy Glapa, który obdarzył epizodyczną postać Grzegorza takim ładunkiem komediowym, że niemal przy każdym wejściu wzbudzał na widowni salwy śmiechu.
Wizyta teatru gorzowskiego we Frankfurcie była okazją do omówienia dalszej współpracy obu scen. W klubie Kulturbundu odbyło się spotkanie podczas którego padły propozycje rozszerzenia dotychczasowych kontaktów o nowe formy. Strona niemiecka wysunęła propozycję, aby obok praktykowanych gościnnych występów obu teatrów zrealizować wspólnie jakąś pozycję np. montaż słowno-muzyczny, który można będzie zaprezentować publiczności obu współpracujących regionów, nie tylko w siedzibach województw, ale także w terenie.