Artykuły

Zachwyty i pytania

"Cyganeria" w reż. Michaela Heinicke. Wznowienie w Operze Krakowskiej. Pisze Anna Woźniakowska w Dzienniku Polskim.

Gościnne występy na scenie Opery Krakowskiej to z reguły gratka dla miłośników sztuki operowej. Z tym większą radością powitać należy współpracę nawiązaną prze dyrekcję Opery Krakowskiej z Marcinem Bronikowskim, artystą występującym na prestiżowych scenach świata, nagrywającym dla słynnych wytwórni z najwybitniejszymi śpiewakami.

Niedawno słuchaliśmy Marcina Bronikowskiego w "Traviacie", w niedzielę utalentowany baryton wcielił się w postać Marcella w "Cyganerii" [na zdjęciu], w marcu zaśpiewa lorda Ashtona w "Łucji z Lammermoor". Niedzielny sceniczny kontakt z artystą pogłębiony został w poniedziałek niemal bezpośrednią z nim rozmową w czasie kameralnego spotkania zorganizowanego przez Stowarzyszenie Miłośników Opery Krakowskiej. Mogliśmy więc poznać nie tylko walory muzyczne i aktorskie artysty, ale i dowiedzieć się, jaka była jego droga do takich sukcesów w tak młodym wieku, a i podumać nad efektywnością kształcenia śpiewaków w konserwatorium w Sofii (tam w 1992 r. Marcin Bronikowski kończył studia i tam debiutował w partii Figara w "Cyruliku sewilskim" na scenie sofijskiej Opery Narodowej).

Jak bajki można było słuchać opowieści o kontakcie ze sceną od II roku studiów, o stałej pracy z dyrygentem, o studiowaniu pieśni z odpowiednim korepetytorem, o codziennych zajęciach z kameralistyki, o regularnych lekcjach tańca itp., itd. Nic więc dziwnego, że opuszczając konserwatorium, Marcin Bronikowski był już artystą ukształtowanym, mającym w repertuarze m.in. cztery duże partie operowe sprawdzone w praktyce.

W niedzielę Marcin Bronikowski był prawdziwą ozdobą spektaklu. Urzekał nie tylko pięknym głosem o interesującej barwie, lecz przede wszystkim prawdą artystyczną stworzonej przez siebie postaci malarza Marcella. Był radosny i współczujący, zakochany i porywczo zazdrosny zarazem. Tego Marcella będzie się długo pamiętać.

Niestety, będę też pamiętać, że w całości nie był to udany spektakl. Opera Krakowska znajduje się w bardzo trudnej sytuacji wywołanej przez - postępującą na szczęście szybko - budowę nowego gmachu. Zespół nie ma gdzie przeprowadzać prób. Problem jednak też w tym, że tych przeprowadzonych jest chyba za mało. "Cyganeria" wznowiona została w październiku pod batutą Aurelia Canoniciego. W spektaklu wznowieniowym było wiele muzycznego bałaganu. Myślałam, że to przypadek. Ilość pomyłek w niedzielę pozwala sądzić, że to raczej reguła.

Czyżby brakło także pomieszczenia z foriepianem na korekcyjne próby dla nielicznego przecież w "Cyganerii" zespołu solistów? Jaki też sens ma regularne zapraszanie na gościnne występy tenora, który również regularnie nie jest w stanie sprostać wymaganiom 1 aktu opery? To tylko kilka pytań zagorzałego od kilkudziesięciu lat sympatyka Opery Krakowskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji