Artykuły

Helena Zelwerowicz, córka Aleksandra

Nie poznałabym jej, gdyby nie Aleksander Bardini. To on podał mi adres: "48 Livingston Street, Brooklyn NY ". I zaraz dodał: "Lena należy do tych, którzy nie potrafili się urządzić na emigracji. Żyje skromnie". Jak skromne było to życie przekonałam się na własne oczy, kiedy poleciałam do Nowego Jorku, żeby się z nią spotkać. Była późna jesień 1986 roku. Pani Lena mieszkała w typowej kamieniczce na Brooklynie. Okna małej kawalerki wychodziły na mikroskopijne podwórko - bez zieleni i drzew. Ale sam pokój był przytulny i miły, choć wyposażony tylko w meble i przedmioty niezbędne. Ulubiony kolor pani Leny - niebieski - pojawiał się w rozmaitych odcieniach, w miłych sercu drobiazgach, także w jej garderobie. Pamiątek z Polski miała niewiele. Cenne i piękne rzeczy z warszawskiego mieszkania Zelwerowiczów na ulicy Szczyglej 9, spłonęły w powstaniu. Ale w pamięci pani Leny to mieszkanie wciąż żyło. Potrafiła opisać je w najdrobniejszych szczegółach, zarówno rozkład pokoi jak wyposażenie. "Mieszkanie było trzypokojowe, duże, jasne - wspominała - Jeden pokój ogromny, właściwie przechodni, służył nam za jadalnię. Stały tam dwa duże tapczany, pokryte pięknymi kilimami. Kilimy wisiały też na ścianach, tak że to niekoniecznie musiało wyglądać jak sypialnia, ale tam można było nocować. Trzeci pokój był z balkonem. Wszystkie pokoje wymalowano na bardzo jasny kremowy kolor. Meble też były jasne, z czeczotki. Okrągły duży stół, mały stół, kanapka, fotele plus jedna czeczotowa sekretera, olbrzymia, z tysiącem różnych przedziałek schowanych. Trzymano tam dokumenty rodzinne. Pokój na lewo od wejścia zajmował ojciec, to był jego gabinet. Kuchnia, obszerna, i łazienka, były po przeciwnej stronie od wejścia. W tej kuchni stała piękna, autentyczna krakowska skrzynia, którą ojciec przywiózł z Krakowa (kupiona bodajże na Błoniach). Skrzynia ta nagrała się po wszystkich Weselach, a u nas służyła do przechowywania pościeli. Ładna skrzynia."

Okna mieszkania wychodziły z jednej strony na ogrody Konserwatorium Muzycznego i zakład św. Kazimierza, Wisłę oraz praski brzeg. Z drugiej - na ulicę Kopernika. Luksusowa kamienica, wybudowana tuż przed wybuchem I wojny światowej, miała pięć pięter, a Zelwerowiczowie mieszkali na ostatnim. W opowieściach Pani Leny mieszkanie na Szczyglej stało się czymś w rodzaju "kotwicy" pamięci, pozwalającej przywołać klimat domu i koleje rodzinnych losów, ludzi i przeszłe zdarzenia. Stąd, ze Szczyglej, dzieci Zelwerowicza, Helenka i Staś, codziennie udawały się do szkół: pilna dziewczynka na pensję Kowalczykówny i Jawurkówny, a niesforny chłopiec do gimnazjum im. Adama Mickiewicza (Konopczyńskiego), potem do Kreczmara. "Ojciec wyprawiał nas i przygotowywał śniadanie. Było ogromne. Wszystko krajał na jakieś drobne kawałki, na przykład owoce. To się potem mieszało, ale nie protestowałam, bo starał się dla nas być matką i ojcem zarazem." Później ze Szczyglej Lena chodziła na Uniwersytet i Akademię Sztuk Pięknych oraz do szkoły dramatycznej na pobliskim Okólniku, a Stanisław wyjechał do szkoły morskiej w Tczewie. Stąd także ojciec udawał się codziennie do swoich rozlicznych zajęć, w teatrze i w szkole teatralnej. Tutaj, w pokoju jadalnym, siadali do obiadów niezamożni jego uczniowie, którzy to mieszkanie nazwali "Gospodą pod Zelwerem Grubszym". Bywało ono również miejscem legendarnych "balików", które troskliwy ojciec organizował w karnawale dla swoich dzieci. "Zapraszało się koleżanki, zapraszało się muzyka, a ojciec zapraszał przeważnie aktora Mariusza Maszyńskiego, który był uroczy człowiek, zarówno na trzeźwo, jak i wtedy, kiedy sobie podchmielił trochę. Wszyscy świetnie się bawili."4 W domu na Szczyglej bywali też inni ludzie teatru, najczęściej przyjaciele aktorzy Wojciech Brydziński, Stanisław Stanisławski i Ludwik Fritsche. I wreszcie, zamieszkiwały tutaj kobiety, z którymi Zelwerowicz związał się już po śmierci pierwszej żony5: piękna aktorka Maria Majdrowicz, potem Krystyna Severinówna, jego druga żona. Bodaj na dwa lata przed wybuchem wojny w księdze meldunkowej domu przy ulicy Szczyglej 9 m. 12 pojawiło się nazwisko Józef Nudel, należące do towarzysza życia Heleny, który posługiwał się scenicznym pseudonimem Józef Orchoń, a pochodził z żydowskiej rodziny mieszkającej na Nalewkach. Ten właśnie zapis meldunkowy stał się niebezpieczny, kiedy po zajęciu Warszawy Niemcy rozpoczęli akcję kontrolowania ksiąg meldunkowych w celu "uporządkowania" kwestii żydowskiej6. Orchoń wyprowadził się wtedy i mieszkał w wynajmowanych kolejno pokojach: na ulicy Topiel, Tamce, Żelaznej, w okolicy Placu Zbawiciela i na Kruczej. Podczas powstania Lena opuściła rodzinne gniazdo na Szczyglej już na zawsze. Nie pożegnała się nawet z ojcem, nie było to możliwe. Zelwerowicz przebywał we wsi Mockas pod Sochaczewem, gdzie organizował schronisko dla uchodźców z Warszawy7. Zobaczyli się dopiero w roku 1947, w Belgii. Do Brukseli Lena przyjechała z Nowego Jorku już jako emigrantka.

"LENKA ZELWERKA"

O jej Wielkim Ojcu mówiono potocznie "Zelwer". O niej, ciepło i żartobliwie - "Lenka Zelwerka"8. Była pierworodnym dzieckiem Aleksandra Zelwerowicza i Emilii Kulikowskiej, szlachcianki z guberni tambowskiej, kobiety wykształconej i rozmiłowanej w literaturze pięknej, zwłaszcza w twórczości Czechowa. Urodziła się w młodopolskim Krakowie 10 grudnia 1903 roku9, gdzie jej ojciec, aktor młody i utalentowany, miał już pewne stanowisko w zespole Teatru Miejskiego. Za dyrekcji Józefa Kotarbińskiego, potem Ludwika Solskiego, grał głównie role komediowe, lecz szybko okazało się, że jest też znakomity w rolach dramatycznych. Dzieciństwo swoje i brata10 pani Lena wspominała jako szczęśliwe i dostatnie, choć naznaczone tragedią nagłej śmierci matki. O jej prawdziwych okolicznościach i przyczynach (romans ojca z aktorką Heleną Starską) dowiedziała się jednak dopiero jako dorosła kobieta, od przyjaciół ojca, na krótko przed wybuchem wojny. Wstrząśnięta ujawnioną prawdą, napisała wówczas wiersz Do Matki ("Ojcu się podobał"11). Aleksander Zelwerowicz po śmierci żony sam zajmował się dziećmi, z pomocą gospodyń i guwernantek12. Zabierał je ze sobą tam, gdzie pracował - do Łodzi, Połągi, a także Kijowa. Zapewnił im staranne wychowanie oraz wykształcenie. Uzdolniona literacko i plastycznie Helena po maturze (1924) zapisała się na Wydział Filozoficzno-Humanistyczny Uniwersytetu Warszawskiego13 i do Szkoły Sztuk Pięknych, do pracowni wybitnego malarza i pedagoga Tadeusza Pruszkowskiego14. Ojciec chciał, żeby została artystką malarką. Szybko jednak studia porzuciła, bo okazały się nie do pogodzenia z trzecim kierunkiem jej zainteresowań - teatrem. Równolegle uczyła się aktorstwa w Oddziale Dramatycznym warszawskiego Konserwatorium Muzycznego, kierowanym przez jej ojca. Ale nie była przez niego faworyzowana - wprost przeciwnie, traktował ją surowo i wymagał więcej niż od innych. Jak przypuszczała, chciał ją w ten sposób zniechęcić do pracy w teatrze, a zwłaszcza do aktorstwa, które uważał za zawód dla kobiet niewdzięczny i trudny (znał doskonale teatr, także od strony zawodowych zawiści oraz bezwzględnej rywalizacji). Według tej zasady postępował i później, gdy córka rozpoczęła już samodzielną karierę sceniczną. Mógł ją protegować w każdym teatrze w Polsce, bo miał wielkie nazwisko i autorytet, a jednak tego nie robił (czasem interweniował, by jej nie angażowano). Nader krytycznie oceniał jej możliwości aktorskie i role, co było dla Leny powodem do wielu kompleksów (dotyczących również powierzchowności - choć przystojna, nie miała warunków filmowej amantki). Za Pannę Młodą w "Weselu" Wyspiańskiego - wspominała - "zmieszał mnie z błotem"15. Nie ulega jednak wątpliwości, że hojnie inwestował w te przedsięwzięcia, które uznawał za pożyteczne dla rozwoju jej intelektu i osobowości. Dzięki jego pomocy, po ukończeniu Oddziału Dramatycznego16, Helena Zelwerowicz uczyła się przez rok w Paryżu - w prywatnej szkole Alexandry Exter, słynnej rosyjskiej scenografki, współpracowniczki reżysera Aleksandra Tairowa, jednego z reformatorów teatru XX wieku. Poznawała tajniki komponowania przestrzeni scenicznej oraz kostiumów, które samodzielnie projektowała, kroiła i szyła17. Była to dla niej nauka podstaw scenografii i zarazem praktyka pod okiem wybitnej nauczycielki. Roczny pobyt w szalonym Paryżu lat 20. okazał się dla pani Leny prawdziwym uniwersytetem - zżyła się z kulturą francuską, z językiem, literaturą, sztuką, muzyką i teatrem. Jej wykształcenie wzmocniło jeszcze kilkumiesięczne stypendium Związku Artystów Scen Polskich (dla zapoznania się życiem teatralnym w Niemczech) , a także kulturalne podróże po Europie, odbywane wraz z ojcem - wszystko to miało wszechstronnie przygotować ją do pracy w teatrze. Przede wszystkim jednak - do zawodu reżysera (pamiętajmy, że kobieta-reżyser w teatrze to był wówczas ewenement!). Tak też, jako młodą zdolną reżyser, przedstawił ją Michał Orlicz w książce pt. "Polski teatr współczesny. Próba syntezy", wydanej w roku 1932. I rzeczywiście, miała już wtedy za sobą pierwsze osiągnięcia. W 1929 zdała egzamin reżyserski przed komisją Związku Artystów Scen Polskich. W lutym 1929 w Placówce Żywego Słowa w Teatrze Ateneum w Warszawie debiutowała jako reżyser "Oberżystką" Goldoniego, a w maju reżyserowała "Kwadraturę koła" Katajewa w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. W kilka miesięcy później powtórzyła "Oberżystkę" w Wilnie, gdzie jej ojciec objął dyrekcję Teatrów Miejskich ZASP-u (Teatru na Pohulance i Lutni). Wyreżyserowała też okolicznościowy "Wieczór Lelewelowski", dla dzieci "Cudowny pierścień" Warneckiego (dekoracja wraz z Aliną Ronczewską) i "Czupurka" Hertza oraz komedię "Młode małżeństwo" Verneuila. Swoją niekłamaną pasję teatru realizowała także w licznych akcjach społecznych i kulturalnych, które na terenie Wilna podejmował ambitny i młody zespół Zelwerowicza. Wraz z Zofią Małynicz organizowała koncerty poetyckie w więzieniu miejskim. Prowadziła lekcje deklamacji i teatr amatorski w gimnazjum im. Adama Mickiewicza. Po rezygnacji ojca z dyrekcji Teatrów Miejskich ZASP-u latem 1931 roku pozostała w wileńskim zespole za dyrekcji Mieczysława Szpakiewicza na następny sezon. Nadal reżyserowała lżejszy repertuar, bajki dla dzieci oraz komedie ("Aurelciu nie rób tego" Łopalewskiego, "Złoty wiek rycerstwa" Marlowe'a, "Pod falami" Hertza). Takie były jej reżyserskie początki - skromne, ale rzetelne. Recenzenci podkreślali jej kulturę reżyserską, dbałość o kształt wizualny spektaklu, ale przede wszystkim - o słowo.

Jednocześnie zdobywała doświadczenie jako aktorka. Debiutowała w roku 1927 w Krakowie, w Teatrze im. Juliusza Słowackiego pod dyrekcją Zygmunta Nowakowskiego (znanego literata, autora m.in. sztuki "Gałązka rozmarynu" i powieści "Start Edmunda Sulimy"). Podczas dwuletniego pobytu grała niewielkie role, m.in. Anielę ("Król" Caillaveta i Flersa), Barbarę ("Kościuszko pod Racławicami" Anczyca), Anetkę ("Panna Flute" Berra i Verneuila), Mieszczankę ("Kiliński" Bałuckiego). Wykonywała też prace w malarni teatru, przygotowując elementy scenografii do przedstawień, co chętnie wspominała w naszych rozmowach18. W drugim sezonie spędzonym w Krakowie zagrała Tadrachową w "Moralności pani Dulskiej" Zapolskiej, jedną z ulubionych ról prostych kobiet z ludu, które potrafiła obdarzyć prawdą wyrazu i scenicznym temperamentem. Również w Wilnie, w Teatrze na Pohulance i w Lutni, grała role charakterystyczne oraz epizody komiczne: Skirinę ("Księżniczka Turandot" Gozziego), pannę Barbarę ("Sztuba" Leczyckiego), Kaśkę ("Dzielny wojak Szwejk" wg Haška), Shirley ("Ulica" Rice'a), Louise ("Moja panna mama" Verneuila ), Hankę ("Czarujący emeryt" Rapackiego), Rózię ("Nad polskim morzem" Rączkowskiego), Esterę ("Pieśniarze ghetta" Marka). Potem nastąpił bolesny, i nie jedyny w jej życiu, okres kilkumiesięcznego bezrobocia, po którym zaangażowała się na sezon 1933/34 do Teatru Miejskiego w Łodzi. Zagrała tutaj m. in: Jowialską ("Pan Jowialski" Fredry), jedną z panien Ciuciumkiewicz ("Dom otwarty" Bałuckiego), Czeszkę ("Pieniądz to nie wszystko" Bus-Fekety'ego) i Kelnerkę ("Żeglarz" Szaniawskiego)19.

W tej teatralnej wędrówce Pani Leny po Polsce ważnym etapem okazał się Teatr Miejski w Sosnowcu. Spędziła tutaj jeden sezon 1934/35, przedwcześnie zakończony z powodów klapy finansowej teatru (i śmierci Marszałka Piłsudskiego). Zdążyła "kapitalnie" zagrać cieślę Pigwę w "Śnie nocy letniej" Shakespeare'a i Chochlika w "Balladynie" Słowackiego oraz wyreżyserowała "Mezalians" Shawa20 i "Cudze dziecko" Szkwarkina. Poznała też w Sosnowcu swojego wieloletniego towarzysza życia, aktora Józefa Orchonia. Wkrótce oboje zdecydowali się objąć kierownictwo Wileńskiego Teatru Objazdowego, co oznaczało wytężoną i pełną pasji pracę w jeszcze skromniejszych, i nieporównywalnie trudniejszych warunkach. Mały, dziesięcioosobowy zespół jeździł po miastach i miasteczkach powiatów wileńskiego i nowogródzkiego, dając przedstawienia na prowizorycznie adaptowanych scenach. Pani Lena opowiadała o tym na Nadzwyczajnym Zjeździe ZASP-u w roku 1936:

"Przede wszystkim byliśmy skazani na tzw. system kotar lub przystawek, gdyż scenki prowincjonalne są przeważnie tak niskie, że wyżsi wzrostem koledzy grali z głową uciętą przez lambrekin. Musieliśmy wybierać sztuki, pozwalające na zabieranie jak najmniejszej ilości mebli, rekwizytów i tylko takich, które by się mieściły w wagonie osobowym, bo nie mieliśmy wagonu dla bagaży. Dekoracje, meble, skrzynie z kostiumami, wszystko to stało w przejściach, przy piecach, łazienkach i innych ubikacjach wagonów. Byliśmy skazani na meble małe, składane, które nie zajmowały dużo miejsca na furmankach. Przy pomocy zmian pokrowców i czym tylko się dało, oszukiwaliśmy publiczność, że to są inne meble, ale i na takie zmiany potrzebne są tzw. pieniądze, a ta strona szwankowała! Meble wożone po 18 kilometrów od stacji do miejsca, gdzie graliśmy i z powrotem niszczyły się. Musieliśmy je odmalowywać a nie zawsze można je było utrzymać w takim kolorze, w jakim były na premierze. Musieliśmy unikać plenerów, które są podwójnie trudne przy takich środkach, najboleśniej odczuliśmy niemożność uzyskania na scenie poziomów, podestów, bez których trudno sobie wyobrazić rozwiązanie sceniczne wielu sztuk: to "połamanie podłogi", jak to określił Tairow, było dla nas niemożliwe. Musieliśmy zredukować do minimum efekty świetlne, zapalenie lampy lub zachód słońca spotykał się ze sprzeciwem elektrotechnika, który wiedział, jakie to dziwne krótkie spięcia zdarzają się na tych scenach"21.

Koniec tej tułaczki " z walizką od miasta do miasta" nastąpił dopiero tuż przed wojną. Została aktorką i reżyserem w Stołecznym Teatrze Powszechnym, propagującym kulturę teatralną na przedmieściach Warszawy22, gdzie opracowała m. in. "Intrygę i miłość" Schillera, "Moralność pani Dulskiej", a zagrała Petrę we "Wrogu ludu" Ibsena. Sporadycznie grała też epizody w filmach (m.in. w "Sygnałach"). Ponadto uczyła gry scenicznej w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej.

Podczas okupacji nie występowała w jawnym teatrze. Brała natomiast udział w tajnym życiu teatralnym. Pod jej okiem debiutował Andrzej Łapicki w przedstawieniu "Posażnej jedynaczki" Fredry-syna, wystawionym z uczniami podziemnego PIST-u w prywatnym mieszkaniu na Kolonii Staszica w Warszawie. Wystąpiła też w przedstawieniu "Fedry", przygotowanym przez Jana Kosińskiego, w jego prywatnym mieszkaniu, w roli Diany23. Podczas powstania brała udział w lotnych koncertach dla żołnierzy, pracowała w kuchni powstańczej w Śródmieściu. Po kapitulacji wyszła z Warszawy razem z Orchoniem z oddziałem Armii Krajowej. Znaleźli się w obozie przejściowym w Pruszkowie, skąd wywieziono ich do Sandbostel. Stamtąd Pani Lena trafiła do obozu Oberlangen, gdzie zastał ją koniec wojny. Nawet tam, jak wspominała, zajmowała się teatrem: brała udział w przygotowaniu misterium wielkanocnego, także w programach recytatorskich.

EMIGRANTKA

Po zakończeniu wojny Helena Zelwerowicz pozostała na Zachodzie24. Do komunistycznej Polski powrócić nie chciała, co było dla jej ojca prawdziwym dramatem, i położyło się cieniem na ich wzajemnych stosunkach25. Początkowo należała do zespołu Teatru im. Bogusławskiego w Lingen, założonego przez Leona Schillera. W liście do Tymona Terleckiego napisała, że Schiller wziął swój zespół " do galopu". "Próby trzy razy dziennie, oprócz tego koncerty dla wojska i w obozach cywilnych. Upadamy na nosy, zwłaszcza, że część z nas nie doszła do sił po niewoli."26. Wystąpiła jako Druhna w "Godach weselnych" i przygotowywała przedstawienie "Lekarza mimo woli" Moliera. Do premiery nie doszło, ponieważ oboje z Orchoniem zdecydowali się wyjechać do Włoch razem z Teatrem II Korpusu. Teatr ten przez dłuższy czas stacjonował w malowniczym miasteczku Recanati, gdzie pani Lena przygotowała "Śluby panieńskie" i wykładała interpretację w studio aktorskim działającym przy teatrze. Pod koniec roku 1946 ewakuowała się do Anglii i zamieszkała w Londynie, borykając się z nieustannymi kłopotami materialnymi27. Działała w londyńskim Gnieździe ZASP-u za Granicą i była we władzach związku28. Brała udział w organizowanych przez ZASP za Granicą przedstawieniach i konkursach29. W 1950 roku w Teatrze Komedia Leopolda Skwierczyńskiego w Edynburgu reżyserowała "Po co przyszłaś Judyto?" Peyret-Chappuis. Nie myślała jednak o pozostaniu w Anglii na dłużej. Chciała wyjechać do Stanów Zjednoczonych, gdzie przebywał już jej brat z żoną. Jesienią 1951 roku, na kilka dni przed zaplanowanym wyjazdem do Stanów, zmarł nagle Józef Orchoń, od dawna chory na serce. Rejs statkiem przez Atlantyk Pani Lena odbyła już sama, otoczona troskliwą opieką przez poruszonych jej tragedią, zupełnie obcych ludzi. Zamieszkała na stałe w Nowym Jorku, gdzie pracowała m. in. jako tłumaczka dla radia "Głos Ameryki"30, a później także dla pisma "Ameryka", wydawanego w języku polskim. Była sekretarką w prywatnym biurze adwokackim, potem bibliotekarką zatrudnioną w dziale katalogów, a następnie czasopism31. Sporadycznie występowała w polskich imprezach teatralnych: w roku 1954 w Polskim Teatrze Nowości (w sali tzw. Sokolni) w sztuce "Markietanki, czyli Panny w mundurach" Sądka, w 1957 w przedstawieniu "Cień" Niccodemiego, w 1958 w "The Song of Bernadette" Waltera Kerra wg noweli Franza Werfla (w Xavier Theatre, gdzie partnerowała Lidii Próchnickiej w głównej roli ). Również w latach 50. wystąpiła w "Dziadach" oraz w "Satyrach" Rodocia i w "Historyji o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim" Mikołaja z Wilkowiecka przygotowanych dla polskiego telewizyjnego programu "Echa z Polski". Przygotowała też przedstawienie wg powieści "Ja za wodą, ty za wodą" Danuty Mostwin, nazywanej "najwybitniejszą polską pisarką za Oceanem". W latach 80. związała się z nowojorskim Polish Theatre Institute, prowadzonym przez aktorkę Janinę Katelbach, gdzie pełniła obowiązki dramaturga i występowała jako recytatorka. Wzięła udział m. in. w programach: "Błyskawica", "Dwa listopady" i "Czuwanie", poświęconym księdzu Jerzemu Popiełuszce (jako jego matka)32. Po raz ostatni wystąpiła 9 maja 1997 w Polish Institute Townhouse w Nowym Jorku, prezentując własne wiersze, drukowane m. in. na łamach londyńskich "Wiadomości" (program pt. "Myśli wierszem związane"). Krąg bliskich jej osób był niewielki. Zmniejszał się z roku na rok, toteż głęboko odczuwała pogłębiającą się samotność. Była bezdzietna.

SPRAWIEDLIWA WŚRÓD NARODÓW ŚWIATA

Jest jeszcze jedna strona życia Heleny Zelwerowicz, o której ona sama mówiła z wielką skromnością, nawet zażenowaniem. To pomoc, jakiej udzieliła czterem rodzinom żydowskim podczas okupacji. Od sierpnia 1942 r. na Szczyglej ukrywała się przyjaciółka Leny sprzed wojny, Helena Caspari z 11-letnią córką Hanią. Przebywali tutaj także tymczasowo adwokat Dawid Epstein i Leon Feiner "Józef", znany działacz Bundu. W mieszkaniu ukrywała się również Maria Nudel i inny jeszcze adwokat o nieznanym nazwisku, który we wrześniu 1942 był szantażowany na schodach domu. Udało mu się wykupić, ale Lena znalazła mu inne mieszkanie, a Helenę Caspari z córką umieściła tymczasowo u swoich przyjaciół na Żoliborzu. Dzięki pomocy swojego księdza spowiednika znalazła dla nich inne schronienie. Skierowane zostały do Zakładu Sióstr Rodziny Marii przy ul. Hożej, potem do klasztoru w Izabelinie, gdzie przetrwały wojnę. Za ratowanie Żydów uhonorowano Helenę Zelwerowicz w roku 1977 medalem "Sprawiedliwy wśród narodów świata", przyznawanym przez Instytut Yad Vashem w Izraelu33. Na medalu wyryte zostało również nazwisko jej ojca, który nie tylko wiedział, i akceptował to, że córka przechowuje Żydów w mieszkaniu na Szczyglej, lecz sam udzielał takiej pomocy. Zaopiekował się Marią Nudel, siostrą Józefa Orchonia. Ukrywał ją u wiejskich gospodarzy, potem w okolicznych dworach, kiedy dotarła z Warszawy do Sochaczewa, wkrótce po upadku powstania. I właśnie ona, ale już pod innym nazwiskiem, Miriam Caspari, rozpoczęła już w latach 60. energiczne starania o wszczęcie dokumentacyjnej procedury w sprawie uhonorowania ojca i córki. Ona też własnoręcznie zasadziła dedykowane im, rosnące do dzisiaj, drzewko oliwne w Parku Sprawiedliwych. Sama uroczystość wręczenia medalu odbyła się w ambasadzie Izraela w Nowym Jorku w maju 1979 roku. Lena stawiła się w towarzystwie swojej wieloletniej przyjaciółki, znanej aktorki Dory Kalinówny. Odbierając medal, nie mówiła o swoich zasługach, tylko o ojcu: "Określał siebie sam jako [...] przyjaciel człowieka. Miał zawsze otwarte serce i ramiona dla wszystkich uciśnionych i potrzebujących pomocy, a podczas [] okupacji Żydzi najbardziej tej pomocy potrzebowali". Już po jej śmierci życie dopisało do tych słów wymowny epilog. W roku 2008 przyjechała do Polski jeszcze jedna z ocalonych, Renate Zajtman. "Żyję dzięki Żegocie. Nie tylko ja. Moja siostra, ciotka i jej dwie córki. Dopiero po latach dowiedziałam się, że opiekowała się mną Lena Zelwerowicz - córka słynnego polskiego aktora" - wspominała34.

Od śmierci Heleny Zelwerowicz minęło już piętnaście lat. Trudno uwierzyć, ale ta córka Wielkiego Ojca do tej pory nie ma własnego grobu. Urna z jej prochami będzie jednak sprowadzona wkrótce i pochowana w Polsce staraniem przyjaciół, władz ZASP-u, i wszystkich, którym pamięć o niej jest bliska.

1. "Było na ścianach kilka karykatur, nawet olejnych, nie wiem czy nie Sichulskiego. Także z Chmur Arystofanesa, skarykaturowani koledzy w strojach greckich.() były jeszcze dwa dobre obrazy marynistyczne, zrobione przez jednego z kolegów brata. Głowa kobiety - ładna sangwina Ślendzińskiego. No i cenna pamiątka po matce, obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem - sylweta wycięta na ciemnofioletowym aksamitnym tle." (rozmowa z Heleną Zelwerowicz, Nowy Jork 1989, nagranie w zbiorach autorki).

2. Rozmowa z Heleną Zelwerowicz, Nowy Jork, 1989, nagranie w archiwum autorki. Warto dodać, że Zelwerowicz wystawiał "Wesele" Wyspiańskiego kilkakrotnie, grał też kolejno role: Jaśka (w krakowskiej prapremierze, 1901), Czepca i Księdza.

3. Rozmowa z Heleną Zelwerowicz, Nowy Jork 1989, nagranie w archiwum autorki.

4. Rozmowa z Heleną Zelwerowicz, Nowy Jork 1989, nagranie w archiwum autorki.

5. Emilia z Kulikowskich Zelwerowiczowa zmarła śmiercią samobójczą 10 kwietnia 1909 roku w Łodzi, gdzie została pochowana. Zelwerowicz był wówczas dyrektorem polskiej sceny w Łodzi.

6. Dnia 28 października 1939 Radzie Starszych Gminy Żydowskiej w Warszawie nakazano zrobić spis Żydów mieszkających w Warszawie. Obowiązek noszenia opaski z Gwiazdą Syjonu wprowadzony został 1 grudnia 1939. (podaję za: Tomasz Szarota, Okupowanej Warszawy dzień codzienny, Warszawa 1988, s. 45)

7. Zob. Barbara Osterloff, Aleksander Zelwerowicz, Warszawa 2011, tom II (rozdział Wojenna tułaczka).

8. Zob. Teresa Marecka, Lenka, "Gazeta Wyborcza" 2 października 1998.

9. Helena Zelwerowicz została ochrzczona 22 grudnia 1903 w kościele p.w. Świętego Mikołaja przy ul. Kopernika w Krakowie (wyciąg z księgi ochrzczonych t. II Cl, str.200, nr 270 w archiwum autorki).

10. Stanisław Zelwerowicz także urodził się w Krakowie - 17 lipca 1905. Zmarł w Nowym Jorku 15 marca 1990.

11. Cytat z listu Heleny Zelwerowicz do autorki, z 1 kwietnia 1986. Tamże załączony tekst wiersza, opatrzonego adnotacją "Prusinowice, 17 VIII 1939". Prusinowice k/Szadka w Sieradzkiem były majątkiem należącym do Adama i Reginy Krzyżanowskich, zaprzyjaźnionych z Zelwerowiczem.

12. Aleksander Zelwerowicz ożenił się z Krystyną Severinówną w roku 1927. Była rówieśnicą jego córki Heleny.

13. Akta osobowe Heleny Zelwerowicz w archiwum Uniwersytetu Warszawskiego, R.P.-UW 15.997.

14. Akta osobowe Heleny Zelwerowicz KS 1777, i Księga studiów Szkoły Sztuk Pięknych 1922-1936, s.60, zapis nr 300 - w archiwum ASP w Warszawie.

15. Helena Zelwerowicz zagrała tę rolę w Stołecznym Teatrze Powszechnym w Warszawie, gdzie pracowała w latach 1937-39 jako aktorka i reżyser.

16. Rok ukończenia 1926. Inni absolwenci tego rocznika to znani później aktorzy: Szczepan Baczyński, Dora Klingbeilówna (ps. Kalinówna), Henryk Ładosz, Zbigniew Nowakowski (Sawan), Marian Wyrzykowski i reżyser Wacław Radulski.

17. "Budowałam makiety własnego pomysłu, projekty kostiumów np. do Moliera:chodziłam rysować stroje w Libraire de Louvre. [] Dużo u niej skorzystałam" ( Helen Zelwerowicz w liście do autorki z 6 sierpnia 1988).

18. Zob. Cały czas i jeszcze trochę. Z Heleną Zelwerowicz-Orchoń rozmawia Barbara Osterloff, "Teatr" 1993 nr 4.

19. Wspólnie z Heleną Starską reżyserowała Stefka Devala.

20. Zagrała też Hypatię Tarleton. "Przekonaliśmy się, iż jako aktorka umie zdobyć widownię, co o tyle łatwo przychodzi p. Zelwerowiczównie, że posiada prześliczną dykcję" (Zastępca, "Mezaljans" (Rodzina i dzieci), komedja-groteska w 3-ch a. G.B. Shawa, przekład F. Sobieniowskiego, "Kurier Zachodni" 2 października 1934 nr 270).

21. "Wileński Teatr Objazdowy. Referat kol. H. Zelwerowiczówny", "Scena Polska" wrzesień 1936, s.133.

22. Teatr dawał regularne przedstawienia w pięciu dzielnicach miasta: na Woli, Powązkach, Powiślu, Mokotowie i Pradze, najczęściej w salach szkolnych.

23. Nie była to jednak "Fedra" Racine'a, jak podano w "Almanachu sceny polskiej 1997/98", w biogramie Heleny Zelwerowicz. Jan Kosiński napisał własną, żartobliwą parafrazę tematu, przypominającą sztuki Giraudoux.

24. Do 3 marca 1947 służyła w Polskich Siłach Zbrojnych w stopniu ochotniczki (nr ewidencyjny 56/ III).

25. Zob. Aleksander Zelwerowicz, "Listy", wybór, wstęp i opracowanie Barbara Osterloff, Warszawa 1999.

26. Kopia listu z 5 lipca 1945 w archiwum autorki.

27. Zaświadczenie o zakończeniu służby w Polskich Siłach Zbrojnych nr 32704, wydane 3 marca 1949 w Londynie. Kopia w archiwum autorki.

28. Należała do Komisji Weryfikacyjnej VI Walnego Zjazdu Członków ZASP-u w Londynie (1947), zasiadała w Sądzie Koleżeńskim, wybrana na VIII Walnym Zjeździe (1949), weszła też do Rady Artystycznej Związku na kolejnym, IX Walnym Zjeździe (1950).

29. M.in. wieczór artystyczny z okazji Dnia Aktora, Scala Theatre 29 lutego 1949 oraz wieczór poświęcony pamięci Stefana Jaracza w Ognisku Polskim 22 maja 1950.

30. Brała udział w literackich audycjach radiowych " Głosu Ameryki" (m.in. w audycji pośmiertnej o ojcu, przygotowanej przez Jana Lechonia).

31. Informacja z korespondencji prywatnej z Heleną Hleb-Koszańską ( kartka z 27 lipca 1971 w zbiorach autorki).

32. Program uświetnił uroczystość poświęcenia placu imienia ks. Popiełuszki. "Cały ten malutki placyk był zapchany widzami, setki ludzi przyszły, żeby nas słuchać. A tak to się walczy z zupełną indolencją. Tu trzeba namawiać ludzi, żeby na przedstawienie przyszli"- wspominała pani Lena (cytat z rozmowy z 1989 roku w Nowym Jorku, w archiwum autorki).

33. Zob. "Księga Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, Ratujący Żydów podczas Holocaustu", Gutman Israel red. nacz., Kraków 2009.

34. "Renata Zajtman-ocalona", portal Poranny.pl 1 maja 2008.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji