Artykuły

Protest a nie porno

Chłopak i dziewczyna rozbierają się, po czym zapraszają widzów do wspólnej zabawy. Porno? Tak, jeśli pozostać przy tym upraszczającym opisie. Nie - jeśli uwzględnić rzeczywisty przebieg wydarzeń - o spektaklu SUKI OFF "Flesh Forms" pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Przedstawienie zaczyna się niczym koszmar, pełen transowej muzyki i dziwnych obrazów. Na katafalku leży dziewczyna w peruce Kleopatry i lateksowej kiecce. W tle migają slajdy ze staromodnymi wykresami anatomii. Bosy chłopak w laboratoryjnym kombinezonie i cieknącej masce przeciwgazowej szoruje podłogę mopem. Mija minuta za minutą, a ciała aktorów ulegają stopniowemu rozkładowi. On pluje czarną mazią, ona zwija się łysa i obnażona. Bez ubrań trudno ich odróżnić. Gdy w końcu zamieniają się kostiumami można nawet nie poznać, że nastąpiła jakaś manipulacja płcią. Tworzą jeden układ, zamknięty organizm, wewnątrz którego swobodnie przepływa tożsamość, ból i (sztucznie spreparowane) płyny fizjologiczne. Zdjęcie ubrania w wychłodzonej, industrialnej hali to wyczyn heroiczny, a wspólna zabawa polega na zapalaniu świeczek wbitych w czoło wycieńczonego artysty. Ciała nie są gołe, tylko obnażone, wystawione na ekstremalne upokorzenie. Drżą, ale nie z perwersyjnej rozkoszy, tylko z bólu i zimna. Skurczone i bezbronne budzą współczucie. Powolny rytm spektaklu, bliskość artystów potęgują to wrażenie. Rodzi się potrzeba wyrażenia kategorycznego sprzeciwu wobec ich cierpienia. Okazuje się jednak, że nikt nie protestuje, a jeden z widzów pokornie wyciąga zapalniczkę i zapala świeczki na żywej skórze aktora.

Taka strategia prezentacji ludzkiego ciała ma długą, choć przerażającą tradycję. To nieodłączny element wszelkich ruchów społecznych i politycznych, pragnących wyrazić protest przeciwko władzy i globalnej przemocy systemów. Tak bawią się ci, których pozbawiono innych form udziału w publicznym dyskursie. Takie środki wykorzystuje Katarzyna Kozyra, obrońcy praw mniejszości seksualnych czy nosicieli AIDS. Można to nazwać emocjonalnym szantażem, manipulacją, niesmacznym, a nawet nudnawym popisem. Ale bliższym samospaleniu niż pornografii. Ciała aktorów stają się manifestem i oskarżeniem. O erotycznej satysfakcji nie ma mowy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji