Artykuły

Nie jestem ponurakiem!

- Czy przez to, że nie chodzę na castingi, ominęły mnie jakieś role? Być może. Wcale się jednak tym nie martwię. Nie stawiam na ilość, tylko na jakość - mówi MIROSŁAW BAKA, aktor Teatru Wybrzeże w Gdańsku.

Uważa, że każda nowa rola jest dla aktora wyzwaniem. Bez względu na to, czy gra w filmie, czy serialu, daje z siebie wszystko. Szkoda tylko, że... rzadko się uśmiecha.

Jest znany z ról twardzieli oraz pozytywnych bohaterów, którzy walczą ze złem. Przykładem jest policjant (Szajba), którego Mirosław Baka [na zdjęciu] gra w serialu "Fala zbrodni". Widzowie go uwielbiają. Jedyne, co mają mu do zarzucenia, to smutna mina. Chcieliby, aby ich ulubiony aktor trochę częściej się przed kamerą uśmiechał...

Choć fanom aktora może być trudno w to uwierzyć, to Mirosław Baka w rzeczywistości jest... urodzonym optymistą. - Wiem, że moja twarz może zmylić wielu ludzi - żartuje aktor. - Od tych, którzy lepiej mnie poznają, zwykle słyszę: "Wiesz stary, ja nie myślałem, że ty możesz być taki wesołek i jajcarz. Masz wygląd raczej ponuraka...". I co ja na to poradzę? Po prostu tak wyglądam... Znam ludzi, którzy noszą w sercach smutek, a na zewnątrz są pajacami, często się wygłupiają. Nie można sądzić nikogo po pozorach. Po prostu trzeba go poznać...

Prędzej mi kaktus na dłoni wyrośnie

Żartuje, że aktorem został na złość polonistce. Bo gdy usłyszała, że chce grać, to bez ceregieli oznajmiła: "Prędzej mi kaktus na dłoni wyrośnie...". Po maturze

jednak złożył papiery do szkoły teatralnej w Warszawie. Przyjechał na egzamin i... zdał. Dziś Mirosław Baka podkreśla, że indeks na uczelnię wcale nie przesądził, że zostanie aktorem.

- Studia i nauka to jedna strona medalu. Nie wszyscy, którzy kończą studia, pracują później w zawodzie. By praca dawała satysfakcję i... pieniądze, aktorem trzeba być całym sercem, całym sobą... - mówi Mirosław Baka.

Na wszystko ciężko zapracowałem

Aktorstwo jest dla niego trochę jak... kłamstwo. - Przecież za każdym razem na potrzeby nowego filmu, serialu czy sztuki w teatrze muszę nauczyć się pięknie kłamać... Udaję kogoś innego, niż jestem w rzeczywistości. Wchodzę do zupełnie innego świata niż ten, w którym na co dzień żyję. W którym mam dom, szczęśliwą rodzinę, przyjaciół - mówi aktor.

Prawdziwy świat Mirosława Baki jest w Gdańsku. Choć pochodzi z południa Polski (urodził się w Ostrowcu Świętokrzyskim), to nad morze przyjechał za kobietą swojego życia. Gdy się poznali na studiach, nie miał wątpliwości, że za ukochaną pojedzie aż do Gdańska, skąd pochodziła. - Zawsze uważałem Gdańsk, obok Krakowa i Wrocławia, za miasto, w którym chciałbym i mógłbym pewnego dnia zamieszkać - mówi aktor. Co ciekawe, nigdy w ten sposób nie myślał o Warszawie, mieście, w którym bądź co bądź skupia się życie towarzyskie i filmowe.

- Nie lubię być tam, gdzie wszyscy... - tłumaczy. - Mam ten komfort psychiczny, że po latach pracy w zawodzie nie muszę zabiegać o to, aby mnie zauważono. Ludzie z branży wiedzą, kto to jest Mirosław Baka. Na swoje nazwisko ciężko zapracowałem. Miałem trochę szczęścia... Jeśli reżyser uważa, że pasuję do wymyślonej przez niego postaci, po prostu do mnie dzwoni. Dzięki temu nie muszę chodzić na castingi. Zostawiam to aktorom bez doświadczenia zawodowego. Casting jest często dla nich jedyną szansą na zdobycie pracy. Czy przez to, że nie chodzę na castingi, ominęły mnie jakieś role? Być może... Wcale się jednak tym nie martwię. Nie stawiam na ilość, tylko na jakość...

Nie ma swojej wymarzonej roli

Nie uważa, że aktorzy, którzy przyjmują pracę w serialach, różnią się od tych kolegów po fachu, którzy nigdy na coś takiego by się nie zgodzili. Bo uznają tylko film lub teatr...

- Pewnie, że wolałbym zaraz po skończeniu kręcenia jednego filmu grać w kolejnym. Ale nowe, dobre filmy to w Polsce rzadkość - podkreśla Mirosław Baka. - Za to ludzie bardzo chcą oglądać seriale. Nie ma w tym nic złego. Grałem w jednym z pierwszych seriali, jakie były emitowane w Polsce, w "Radiu Romans". Niektórzy moi koledzy dziwili się, że przyjąłem tę propozycję. Dziś grają w serialach. Nieraz kilku naraz...

Czy Mirosław Baka ma wymarzoną rolę, którą pewnego dnia chciałby zagrać?

- Zabrzmi to może dziwnie, ale nie mam. To zbyt ryzykowne i frustrujące. Bo jak bym się czuł, gdyby żaden reżyser mi tej wymarzonej roli nie zaproponował? - uśmiecha się Mirosław Baka. - Każda rola jest dla mnie ważna. Dzięki temu, że grałem różnych facetów, to zgromadziłem całkiem niezły katalog postaci. Pomaga mi to przy pracy nad nowymi rolami. Cieszę się z każdej, którą mi zaproponują, pod warunkiem, że mnie satysfakcjonuje... Wierzy, że przed nim mnóstwo ról - wyzwań. - Mam nadzieję, że dla faceta po 40. producenci i reżyserzy jeszcze coś ciekawego wymyślą... - żartuje. Zapewnia jednak, że nie przywiązuje żadnej wagi do swojego wieku. - Gdy jako mały chłopak oglądałem "Czterdziestolatka", myślałem, że to serial o staruszkach. Dziś wcale tak nie uważam. Nie czuję się staro. Może po 50. coś się zmieni... - mówi z uśmiechem Mirosław Baka. - Ale tak na serio, to cieszę się z każdego dnia, jaki przeżyłem. Niczego nie żałuję. Mam wspaniałą żonę i dwóch synów, z których jestem dumny. Mieszkam nad morzem, które kocham. Mam też pracę, która przynosi mi mnóstwo satysfakcji. Czy czegoś więcej można chcieć od życia? Pewnie można...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji