Artykuły

Film, teatr, estrada

FILM dokumentalny zajmuje w progra­mie telewizyjnym poczesne miejsce. Dzisiaj znów chciałbym odnotować trzy obra­zy różnej treści i różnego przeznaczenia. Czteroczęściowy film radziecki "Żoł­nierze ojczyzny", to strzępy starych kronik wojennych, epizody filmowane przez przygodnych operatorów, często przypadkowo, sceny niezwykle silnie przema­wiające do widza, tchnące ogromną szczerością. Film powiedział już o wojnie dużo, wydawałoby się, że nic nie zdoła nas zadziwić, a jednak "Żołnierzy ojczyz­ny" ogląda się z niesłab­nącą uwagą. Nowością w tym filmie jest połączenie dokumentalnych zajęć z oryginalnymi nagraniami dialogów, efektów ba­talistycznych, okrzyków.

Inny dokument przedsta­wiło nam Kino Krótkich Filmów. "Napalm", to pro­sty, surowy reportaż z ma­nifestacji mieszkańców amerykańskłego miasta, w którym produkowana jest śmiercionośna substancja. Autor poprzestał na zareje­strowaniu różnych racji i stanowisk, pozwolił mó­wić kamerze i mikrofo­nowi.

Trzeci film zrealizowała redakcja publicystyki kul­turalnej w ramach znanego cyklu "Portrety". Bohate­rem kolejnego portretu był Stanisław Ignacy Witkiewicz, potocznie nazywany Witkacym, człowiek wielu talentów i zainteresowań, dramaturg, powieściopisarz, malarz, filozof, teoretyk estetyki. Największe jednak osiągnięcia owy Witkacy w twórczości dramatopisarskiej. Szczególnie widać to teraz, prekursorstwo Wit­kacego w porównaniu z li­teraturą Ionesco czy Mrożka jest niewątpliwe, "Por­tret" Witkacego opracowa­no dużym nakładem wy­siłku, gromadząc mnóstwo nieznanego materiału zdję­ciowego, listy pisarza, ryciny, reprodukcje malarskie.

Teatr w minionym ty­godniu zaprezentował trzy widowiska. Niedzielny "Ka­mienny gość" Aleksandra Puszkina nadany z Kato­wic pozostał w pamięci przede wszystkim dzięki przekornemu, polemizują­cemu z tekstem finałowi. Ale jeden dobry pomysł inscenizacyjny nie zapew­nia jeszcze powodzenia. Za dużo było w przedsta­wieniu miernego aktorstwa, pustki, której nie potrafił zapełnić akcją reżyser, za dużo chłodu, jak na dramat romantyczny. "Kamienny gość" należy w do­robku Puszkina do tak zwanych małych tragedii, skondensowanych minia­tur scenicznych na jeden temat, przypomnę studium zawiści w "Mozarcie i Salierim" (niedawno prezen­towała ten utwór Łódź), czy analizę upadku czło­wieka pod wpływem rozpaczy w "Uczcie w czasie dżumy".

"Kamienny gość", to jesz­cze jedna wersja awantur­niczego życia Don Juana. Puszkin powtórzył tu zna­ny z dramatu Moliera mo­tyw o posagu Komandora, który ożywa, by zemścić się na zabójcy i uwodzi­cielu. Andrzej Szafrański potraktował całą rzecz żar­tobliwie. Komandor istot­nie zjawia się na przyję­ciu, ale nie wciąga Don Juana w otchłań, przeciw­nie, gdy tylko aktor gra­jący Don Juana zrzuca hi­storyczny kostium i uka­zuje się jako współczesny mężczyzna w garniturze, pomnik rozpada się na ka­wałki.

Znacznie lepiej wypadła premiera poniedziałkowa. Przypomniano nam "Eurydykę" Jean Anouilha. Jego specjalnością są uwspół­cześnione mity antyczne. Autor przenosi w nasze czasy niektóre wątki fa­bularne literatury staro­żytnej, ale nie powtarza ich dosłownie. Inny też przyświeca mu cel artystyczny. Na przykład w"Eurydyce" rzeczywistość jest szara, płaska, ludzie pozbawieni ambicji i talentów, smutni, zabiedzeni. Eurydyka i Orfeusz rów­nież. I nagle przychodzi piękne uczucie, które wno­si coś nowego w tę małą egzystencję prowincji. Pi­sarzowi udało się uchwy­cić kontrast nastrojów, ze­stawić rzecz wielką i ma­łą. Technika telewizyjna okazała się wyjątkowo przydatna. Fabuła wymaga bowiem ciągłego przenika­nia planu realnego z pla­nem fantastycznym, szyb­kich zmian miejsc i cza­sów akcji. Dzięki trickom telewizyjnym efekty były znacznie silniejsze niż w teatrze. "Eurydykę" spraw­nie wyreżyserowała Maria Wiercińska, parę głównych bohaterów bardzo pięknie zagrali Hanna Stankówna i Władysław Kowalski. W kilku innych udanych rolach zobaczyliśmy Mieczy sława Mileckiego (świetny ojciec z harfą), Halinę Kossobudzką, Józefa Pierackiego.

Słowa pochwały należą się jeszcze programowi rozrywkowemu Tadeusza Aleksandrowicza "Z wizytą u was". Audycja została przygotowana z okazji 75-lecia Zakładów Mechanicznych "Ursus". Program odniósł sukces, głównie dzięki Kazimierzowi Rudzkiemu, Ludwikowi Sempolińskiemu, Irenie Kwiatkowskiej, Wiechowi i in­nym gwiazdom rozrywki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji