Artykuły

Złożony w ofierze "Golgocie Picnic"

Ta sprawa jest tak absurdalna, że zakrawa na skecz Monty Pythona, ale jest też przygnębiająca. W łódzkim Teatrze Pinokio postanowiono niedawno pokazać "Czytanie Golgoty Picnic w teatrze dziecięcym". Aktor Marek Cichucki, który zaprotestował przeciwko sensowi czytania "Golgoty", stracił pracę w swoim macierzystym łódzkim Teatrze Nowym. Z aktorem Markiem Cichuckim rozmawia Przemysław Skrzydelski w tygodniku W Sieci.

Miło mi się spotkać z nowym męczennikiem.

- W kontekście tego, co się dzieje w Iraku czy w innych częściach świata, raczej unikałbym takich określeń.

Właśnie stracił pan etatową pracę w teatrze.

- Ale czuję się swobodny, przecież nie jesteśmy na wojnie, choć do jakiegoś stopnia trwa przepychanka.

Jakie wnioski wyciąga pan z tej historii? Przede wszystkim dla teatru, i to polskiego teatru.

- Chciałbym, żebyśmy potrafili z tej historii wyciągnąć wnioski. Żebyśmy się w teatralnym środowisku wzajemnie słuchali.

Wybuchła afera, zwłaszcza w Internecie. Lewicowe media, jak Gazeta.pl, pisały, że w jakiś sposób dyrektor Teatru Nowego Zdzisław Jaskuła nawet się panu przysłużył, tak naprawdę promując pana nazwisko na całą Polskę. Padło właśnie określenie "męczennik". Myślał pan o tym?

- Nie jestem wyznawcą zasady "nieważne, jak piszą, byle nie przekręcali nazwiska". Trochę za dużo w teatrze zrobiłem, żeby się cieszyć z przypisania do protestu przeciwko kiepskiej sztuce.

Liczył pan na jakiś impuls do dyskusji? Był w tym plan po pierwszej prywatnej lekturze "Golgoty Picnic"? Jak to się zaczęło, patrząc z perspektywy czasu? Od odwołania pokazu spektaklu nafestiwalu Malta minęły już dwa miesiące. Potem odbyły się czytania samego tekstu.

- Nawet nie wiem, skąd wyszła inicjatywa zorganizowania czytania w Łodzi. To była przecież ogólnopolska akcja, zupełnie spontaniczna. Teatry - te, które chciały - podłączyły się. Ja widziałem zapis tego przedstawienia, ale z kiepskim tłumaczeniem, więc spodziewałem się, że po lekturze zrozumiem więcej. Z obrazu wynikało, że to spektakl, który nie może się podźwignąć, któremu braknie rozpędu. Jakby koniecznie chciał się uczepić wielkiej idei i nic z tego nie wychodziło. Na skecz to by wystarczyło, jednak na spektakl musi być coś więcej w samym dramacie. Przeczytałem tekst i pomyślałem, że dobrze, iż po planowanym czytaniu rozwinie się dyskusja. W pewnym momencie jednak zrozumiałem, że nie, że tutaj żadnej dyskusji nie będzie. Atmosfera afirmacji to wykluczała. Skojarzyły mi się od razu słowa Witkacego: "Każdy może tworzyć byle co i ma prawo być z tego zadowolony, byleby nie był w swej pracy szczery i znalazł kogoś, który równie kłamliwie będzie to podziwiał". Zatem ja wyraziłem publicznie swoje zdanie i podziękowałem za udział w przedsięwzięciu, schodząc ze sceny Pinokia. Koledzy przeczytali tekst, choć raczej trzeba powiedzieć: odczytali. Przyszło kilkanaście osób spoza środowiska, a nawet kilku tajnych policjantów.

Ustalmy porządek zdarzeń. Zgodził się pan wziąć udział w czytaniu "Golgoty" w Teatrze Pinokio, a po namyśle nad tekstem i kontekstem sytuacji zdecydował pan, że publicznie przed przeczytaniem oświadczy, iż tekst nie ma sensu.

- To wynikało z próby zrozumienia tej sztuki. Nie dało się jej poskładać, na tej samej zasadzie moglibyśmy zaproponować stworzenie dramatu ze wszystkiego, co się komuś z czymś kojarzy. Taki był mój podstawowy wniosek. W końcu wypowiedziałem swoją opinię, po prostu opinię, nikomu nie przeszkadzając. Uznałem, że skoro cały czas manifestujemy, to i ja coś zamanifestuję - rzeczowym poglądem na sprawę. Pozostałem zatem w poetyce zdarzenia. Nie zrobiłem właściwie niczego zaskakującego. Gdy opuściłem scenę i wyszedłem z teatru, udzieliłem wywiadu. Myślę, że widzowie, odbiorcy twórczości artystycznej w ogóle, podskórnie już czują, iż często to, co im się pokazuje, nie ma najzwyczajniej żadnego znaczenia. Widzą, że w działaniu aktorów tkwi fałsz. Że często twórcom chodzi tylko o sławę. Zresztą wielu do tego się przyznaje.

Dyrektor Jaskuła był na sali?

- Nie. Przy okazji przypominam sobie, jak to w jednym z teatrów w Polsce akcja czytania "Golgoty" się nie odbyła, bo dyrektora nie było na miejscu. Oświadczenie dyrektora brzmiało mniej więcej w ten sposób: tak bardzo ważna akcja nie może się odbyć bez udziału dyrektora. I czytania nie było [śmiech]. W ogromnej części polskich teatrów publicznych czytanie się nie odbyło, po prostu nikt nie był tym zainteresowany. Proszę zauważyć proporcje: przewagę miały protesty czy też co najmniej wątpliwości, a nie z hukiem relacjonowane w mediach działania. Ciekawi mnie pytanie, czy ktoś za to nie powinien zostać zwolniony, np. ten dyrektor z południa Polski, który nie przygotował takiej akcji [śmiech].

Najdziwniejsze dla mnie było to, że czytanie "Golgoty" odbyło się w Łodzi, w Teatrze Pinokio, na scenie dziecięcej. Jest w tym coś złowieszczego, trochę to śmieszne, ale i trochę straszne. Można zapytać: a dlaczego akcja nie odbyła się w samym Teatrze Nowym czy też Teatrze Jaracza? W Łodzijest jeszcze Teatr Powszechny. Było sporo miejsc, powiedzmy: adekwat nych.

- Żaden z tych teatrów, a przede wszystkim przecież tak ważny Jaracz (żaden z jego aktorów nie uczestniczył w czytaniu), nie podjął tematu. Sceny dbające o artystyczne meritum i zawodowość, powiedzmy: etos, nie zdecydowały się w tym uczestniczyć. Sam dyrektor Jaskuła zaznaczał, że nie jest wielbicielem tekstu Rodrigo Garcii. Niemal każdy wie, że więcej ciekawych rzeczy niż w tej sztuce dzieje się przy goleniu. Wtedy ta wyczekiwana rzeźnia jest naprawdę wielka. O co więc chodzi?

Zatem odbył się protest. Następnego dnia wybrałem się przed Teatr Pinokio, aby dokładnie wyjaśnić dziennikarzom to, co się stało. Potem była już rozmowa z dyrektorem Zdzisławem Jaskuła, który wręczył mi wymówienie. Pan dyrektor powiedział, że po tym, co zrobiłem, jak się wypowiedziałem, jego nie interesują moje poglądy, ale drugi Chazan nie jest mu w teatrze potrzebny. Zapytałem, czy jest tego pewien. Powiedział, że tak.

Skąd to oburzenie dyrektora Jaskuły i ta wyczuwałna złość w powiedzeniu na od-chodne: "Drugi Chazan nie jest w teatrze potrzebny"? To jakaś zemsta?

- Tę wypowiedź mieszającą do tego prof. Bogdana Chazana trzeba czytać jako: nie potrzebujemy innego. Przecież to nie miało związku z religią, ja nie powiedziałem nic w odniesieniu do religii. Moje argumenty były zupełnie inne, czysto teatralne. A nagle okazało się, że z tej sprawy wybuchła jakaś kontrowersja. Bo z powodu próby robienia teatru bełkotliwego, teatru bla-bla, zrodził się problem. Za chwilę będziemy zajmować się głównie obroną teatru bla-bla?

Co ciekawe, to już kolejny przykład, w jednej z galerii w Polsce odwołano czytanie "Golgoty" po tym, gdy dyrektorka tej instytucji otrzymała wiele informacji od mieszkańców, że nie są zainteresowani tym wydarzeniem. Powiedziała, że żyje w tej społeczności i należy jej zdanie uszanować. Zawsze trzeba wiedzieć, w jakiej społeczności żyjemy i co chcemy ludziom przekazać. W innym przypadku wpychanie widzom "nowoczesności" za wszelką cenę może być gwałtem, tym bardziej że często zapominamy, iż takie eksperymenty są na poziomie laboratoryjnej dłubaniny, niewiele w tym profesjonalizmu. Liczy się tylko kontrowersyjna estetyka? W przypadku "Golgoty" mamy do czynienia zaledwie z ćwiczeniami, które każdy profesjonalny aktor świetnie zna jeszcze ze szkoły teatralnej. Taki spektakl można zrobić natychmiast, nawet na poziomie tekstu, wystarczy umieć trochę improwizować. Ale to za mało, to zaledwie wstęp.

Dyrektor Jaskuła miał podstawy, żeby pana zwolnić?

- Gdyby miał, na pewno nie wypowiadałbym się w ten sposób. A ja jedynie powiedziałem to, co myślę; zrobiłem to tak jak aktorzy hiszpańscy Rodrigo Garcii. "Leciutko" opowiedziałem o problemie i wyszedłem. Publiczność to zrozumiała.

Najwyraźniej trzeba uznać, że wypowiadając swoje zdanie, pozbawił pan Teatr Nowy części prestiżu... To wyjątkowy myślowy galimatias, podobnie jak z pomieszaniem dokładnie wszystkiego w tej historii.

- Chyba najbardziej to nie pasuje dyrektorowi, bo innych uzasadnień nie ma. Jestem bardzo ciekaw, dlaczego tak postąpił. W teatrze konflikty artystyczne czy spory należą do codzienności, przemijają i pojawiają się nowe.

Ale to zdanie z wykorzystaniem nazwiska prof. Chazana to coś z zupełnie innego porządku, semantyczny połamaniec. Równie dobrze dyrektor Jaskuła mógł powiedzieć: nie chcę mieć w teatrze Murzyna. Mamy idealny skecz z Monty Pythona.

- No cóż...

Czyli udział w tej akcji to pewnego rodzaju obowiązek, ale już odmowa udziału to ideologia?

- Dokładnie taka zależność najwyraźniej dominuje. Zresztą dołącza się do tego cały kontekst. Pamiętam chwile przed czytaniem, kiedy niektórzy uczestnicy przedsięwzięcia pokpiwali sobie z ludzi protestujących przed teatrem przeciwko "Golgocie". Pojawiły się niewybredne żarty: może oni tu wejdą... i co... i będą śpiewać... "Dobry Jezu, a nasz Panie"? A w tle śmiech i szyderstwo. Ja chciałem i chcę dyskusji. Ufam, że to może być impuls, gdy zapomnimy nawet o tym, co było niepotrzebne i nieprzyjemne, co było hucpą. I włączmy w tę dyskusję publiczność, niech nam powie dokładnie, czy ten sposób na teatr lub na literaturę to jest coś, co ją porusza, zmienia ją od wewnątrz. Oto prawdziwy pluralizm. Mam wrażenie, że publiczność zabiera głos, trzeba umieć ten głos usłyszeć. Gdyby w polskich teatrach powszechny był system karnetowy, jak w Wiedniu, gdzie w wyniku protestu publiczności odwołano dyrektora opery, nie tak łatwo można by było odcinać się od zdania widzów. A taką odpowiedzialność widać w teatrach europejskich. W pewnym sensie głosuje się tam portfelami. Nie oszukujmy się: to podatnik ma prawo wymagać, ale jakoś u nas tego nie widać. Jednak myślę, że to się zmieni.

Pan będzie się procesował z dyrektorem Jaskuła? Urzędnicy z łódzkiego ratusza liczą na to, że panowie dojdą do porozumienia. Jednak z drugiej strony sprawy zaszły bardzo daleko.

- Tak, podam sprawę do sądu. Jak mówiłem, moim zdaniem ta sytuacja to dobry początek rozmowy.

To w ogóle dziwne zachowanie w kontekście pięknej opozycyjnej karty Zdzisława Jaskuły. Ktoś taki chyba wierzy w wolność słowa, o którą wałczył.

- Bo to bardzo trudne w takich sytuacjach pozostać obiektywnym, gdy naokoło dzieją się rzeczy tak modne. To bardzo trudne. Co zrobić?

Reakcja wielu aktorów, którzy twierdzili, że protesty przeciwko "Golgocie" to cenzura, a teraz nic nie mówią, kiedy sprawa pobiegła w drugą stronę, też jest zadziwiająca.

- Aktorzy to indywidualiści - na pewno. Ale też zwyczajnie jak ludzie czują potrzebę przynależności do grupy. Zawsze tak było.

***

JAN POSPIESZALSKI, muzyk, publicysta: - Teatr już od czasów antycznych podejmował refleksję etyczną. Ukazywał bohaterów i ich losy wpisane często w konflikt między nakazami prawa sumienia. Prezentował postawy heroiczne i haniebne. Zachęcał widza do oceny tych postaw. Wyrzucenie Marka Cichuckiego z łódzkiego teatru sprawiło, że aktor - już nie na scenie, ale w życiu - stał się bohaterem dramatu. Jego akt dwagi podjęty w imię wolności, a także w obronie wartości, które leżą u podstaw naszej kultury i cywilizacji, stawia go w kręgu postaci heroicznych. Represje, które na siebie ściągnął, tym bardziej nadają całej historii dramaturgii. Biorąc pod uwagę postawę polityków Platformy Obywatelskiej w tym konflikcie i poparcie dla "Golgoty Picnic" ze strony minister kultury, dyrektor teatru Zdzisław Jaskuła okazał się tchórzem i oportunistą. Wyrzucając odważnego aktora z teatru, wybrał dla siebie raczej rolę z jakiejś farsy lub wodewilu niż antycznego dramatu.

***

EWA DAŁKOWSKA, aktorka Nowego Teatru w Warszawie: - Żyjemy w świecie, w którym postępowanie zgodne z sumieniem jest prześladowane i wymaga odwagi. Żąda się od nas udziału w świństwie lub tolerowania go. Po 1989 r. - tak jak za komuny - przy obsadzie stanowisk kierowniczych w instytucjach publicznych odbywa się selekcja negatywna. Nowa nomenklatura to ludzie, dla których partycypacja w świństwie nie stanowi problemu. Wyrzucenie z pracy aktora, który zaprotestował przeciwko wulgarnemu spektaklowi, ale przecież także przeciwko znieważaniu ludzi wierzących ze sceny państwowego teatru - to takie właśnie świństwo. Jestem duma z tego, że mój kolega zdobył się na taki akt odwagi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji