Artykuły

Swinarski: Życie,mysli,prace(2)

...Po powrocie do Warszawy Swinarski wyreżyserował w Teatrze Dramatycznym sztukę Brechta "Pan Puntila i jego sługa Matti". Próbował dokładnie naśladować swojego mistrza. We wszystkim: w ideologii i estetyce,w pracy z aktorem i lekturze tekstu. Bardzo szybko przekonał się jednak,że takie działanie jest mało płodne artystycznie. Więcej nawet, obraca się zarówno przeciwko pilnemu adeptowi,jak dziełu mistrza. "Mnie się wydawało,że [przedstawienie] jest bardzo dobrze zrobione,było niesłychanie sumienne i tak dalej. Może nawet nie miałem na to najlepszych aktorów,ale było to wierne autorowi. No a ludzie siedzieli z takim wyrazem twarzy,że my to już dobrze znamy i nic im tym nowego nie mówię." - wspominał po latach Swinarski. To była nauka czy nauczka,jaką za swą wierność Brechtowi dostał od publiczności. Drugą dostał od aktorów. Opowiadał:"Jest taki aktor,bardzo dobry - grał Mattiego - Józef Nowak. On nic z tej teorii nie rozumiał. Bo ja usiłowałem tym aktorom przeprowadzić naukowe tłumaczenie tego,czego on [scil. Brecht] chce dlaczego i po co. No i jak mówiłem o tym efekcie obcości,to on mówił: Słuchaj,Konrad,ja już wiem. Ja całą noc myślałem i doszedłem do wniosku,że to jest typowy, niemiecki sposób wymyślania komedii na nowo. Bardzo naukowo -mówi. Ale przecież my,jak gramy,no,to przecież my mamy stosunek do tego,jak gramy,nam nie -trzeba tego tłumaczyć. Przecież ja wiem,jak ja mówię zdanie - jak uchwycić,co to znaczy,i tak dalej. Przecież jak ja czytam rolę,to mnie najpierw interesuje,czy publiczność odbierze,czy nie odbierze. No i coś tu było z prawdy,mianowicie z tej prawdy,którą Brecht chciał wymyślać po raz wtóry. On chciał doprowadzić do tego,żeby aktor miał świadomość tego,co gra. U nas, tak to jest przez polityczną sytuację,zawsze miał świadomość tego,co gra." Pan Puniila to było pierwsze i ostatnie przedstawienie Swinarskiego naśladujące prawie niewolniczo dzieło Brechta. Swinarski bardzo szybko wyciągnął wnioski ze swojej porażki. Zaczął szukać innej drogi kontynuowania myśli Brechta. Zapewne bardzo mu w tym pomogło doświadczenie,jakie zdobył w pracy nad "Operą za trzy grosze". Operę reżyserował równocześnie z "Panem Puntilą". Ale robił to przedstawienie inaczej. Trochę z konieczności: "pozbierałem obsadę z różnych teatrów warszawskich,no i nie miałem tyle czasu,żeby to robić porządnie,aktorzy niestety musieli to sami robić. W związku z tym każdy aktor sobie coś wymyślił i w tym momencie to właściwie zaczęło żyć ich stosunkiem do utworu. To znaczy oni zadecydowali o tym,że tego typu utworu nie można dzisiaj grać jako wypowiedź wielką,misję społeczną. Natomiast interesowały ich na pewno te treści,które łączyły świat podziemia ze światem policji. No i szereg tego typu treści właściwie ożyło poprzez taki,mały gangsterski światek. (...) I nagle okazało się,że to przedstawienie żyje niesłychanie, ale to dzięki temu,że oni tam żyli tymi problemami. Myśmy tam mieli takie napisy,kiedy żebracy wyruszają na pochód Królowej. Potem aktorzy zaczęli je sami wymyślać. Napisali: Żebracy wszystkich krajów łączcie się. No,ale to wzbudziło zastrzeżenia telewizji. Ale i odbiór tego przedstawienia był taki sam." Bardzo żywy. Nikt już nie mówił -jak przy Puntili - o małej aktualności Brechta. Przeciwnie,twierdzono,że "uderzenie w zamaskowane prawem bezprawie"(Andrzej Jarecki) jest zawsze aktualne. Swinarskiemu wyraźnie udało się tutaj uchwycić właściwą tonację,trafić w rzeczywiste zainteresowania i wrażliwość widowni. Publiczność bawiła się znakomicie. Myślała - "reżyser z dydaktycznej dobrej zabawy nie zrobił ani razu czystego wygłupu" (Stefan Treugutt). I podziwiała teatralną urodę przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji