Artykuły

Dożywocie Aleksandra Fredry

Młodszym widzom trzeba chyba wyjaśnić, co oznacza termin dożywocie, bo we współczesnej polszczyźnie funkcjonuje on wyłącznie w języku prawniczym i ma nieco inne zabarwienie semantyczne. Otóż sto lat temu dożywociem nazywano zapis w testamencie, przyznający komuś rentę wypłacaną corocznie aż do śmierci. Było to bardzo miłe i wygodne, ale miało jeden feler. Nie można było ominąć zapisu o ratach i otrzymać na przykład całej sumy od razu. A jeśli gotówka potrzebna jest bardzo pilnie?... Leon Birbancki w takiej jest właśnie sytuacji. Pozbywa się lekkomyślnie swojego dożywocia na rzecz nieznanego mu lichwiarza Łatki i wpada w najrozmaitsze kłopoty...

Mam nadzieję, że nie zabrzmi to zbyt banalnie, ale to przedstawienie "Dożywocia" należy do najwybitniejszych spektakli w historii telewizyjnego teatru. Jego reżyserem i jednocześnie odtwórcą roli Łatki był JACEK WOSZCZEROWICZ, wielka legenda polskiej sceny i ekranu, niepowtarzalna osobowość, aktor niezwykły, jak pisał o nim przed laty Krzysztof T. Toeplitz. W swojej karierze zagrał wiele ról charakterystycznych - jak nikt umiał odmieniać nie tylko swoją postać, ale i psychikę - ale grywał również poważne role dramatyczne. Łatka należy do jego szczytowych osiągnięć komediowych. Prezentuje w tej roli pełną paletę możliwości, całą gamę aktorskich kolorów, czyniąc ze sprytnego lichwiarza prawie poetę, człowieka o duszy skomplikowanej i paradoksalnie, w jakiś sposób, głęboko wrażliwej. Spektakl miał swoją premierę na antenie 8 IX 1975. Proszę tylko "rzucić okiem" na pozostałą obsadę...

Z Archiwum Teatru TV: Aleksander Fredro - "Dożywocie". Reżyseria: Jacek Woszczerowicz. Scenografia: Wojciech Sieciński. Muzyka: Włodzimierz Kotoński. Obsada: Jacek Woszczerowicz (Łatka), Kazimierz Rudzki (Twardosz) Andrzej Seweryn (Leon Birbancki), Krzysztof Kowalewski (Doktor Hugo), Wacław Kowalski (Orgon), Jan Kobuszewski (Rafał Lagena), Jan Kociniak (Filip), Wojciech Pokora (Michał Lagena), Barbara Sołtysik (Rózia) i inni. (TV 1, sobota 11 lipca, godz. 14.40).

KRZYSZTOF TEODOR TOEPLITZ:

- Jacek Woszczerewicz był aktorem niezwykłym. Istnieją aktorzy - czasem nawet świetni - których pamiętamy dzięki ich rolom, dzięki poszczególnym kreacjom, dzięki idealnemu wcieleniu się w postać sceniczną. Ale istnieją również tacy, którzy pozostają w pamięci dzięki samej ich osobowości, których nie możemy zapomnieć dlatego, że są tacy, jakimi są, że istnieją jako szczególny, niepowtarzalny i jednostkowy egzemplarz człowieczeństwa. Są to aktorzy niezwykli i Jacek Woszczerowicz był tym właśnie aktorem. Zapełnił scenę polską, na którą wkroczył w roku 1924 pod okiem innego wielkiego artysty teatru polskiego, Juliusza Osterwy, tłumem postaci, od słynnego Żebraka w "Elektrze" Giraudoux, Sganarela w "Don Juanie" czy Skapena w "Szelmostwach Skapena", aż po szekspirowskiego Ryszarda III czy kafkowskiego Józefa K. Jego sztuka była sztuką ciemną. Patrząc na niego odnosiło się wrażenie, że każda z kreowanych przez niego postaci podszyta jest ciemnym dramatem nie spełnionych ambicji, marzeń, złości, pragnień i zawodów, że w duszach tych postaci szaleje piekło. Rysował postacie sceniczne ostrym, przejmującym gestem, ekspresyjnym kostiumem i charakteryzacją, głosem, którego dziwnego brzmienia i kadencji nie sposób zapomnieć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji