Artykuły

Demirski: Oddaj wnukowi etat

Jakiś czas temu plotkarskie media podchwyciły temat planowanych zwolnień aktorów seniorów z etatów w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Żaden z tuzów polskiego teatru nie zająknął się nawet, że aktorzy w wieku emerytalnym mogliby zrezygnować z etatu na rzecz młodszych kolegów - pisze Paweł Demirski w Gazecie Wyborczej.

Jakiś czas temu plotkarskie media podchwyciły temat planowanych zwolnień aktorów seniorów z etatów w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Nowy dyrektor zamierzał zwolnić m.in. Franciszka Pieczkę i Kazimierza Kaczora.

Poproszeni o komentarz przedstawiciele środowiska aktorskiego nie kryli oburzenia. Żaden z tuzów polskiego teatru nie zająknął się nawet, że aktorzy w wieku emerytalnym mogliby zrezygnować z etatu na rzecz młodszych kolegów.

Niezawodne w takich przypadkach fora internetowe grzmiały o braku szacunku, upadku obyczaju i bezwzględnym rozpychaniu się łokciami kultu młodości. Moim zdaniem nie ma w Polsce czegoś takiego jak kult młodości, jeżeli coś jest na rzeczy, to kult niestarzenia się. Trudno chyba mówić o kulcie pokolenia umów śmieciowych i braku jakichkolwiek zabezpieczeń socjalnych. Forowicze, broniąc legend polskiego aktorstwa, używali argumentów w rodzaju: niech młodzi najpierw pokażą, co potrafią, niech zapracują. Problem polega na tym, że aby mogli zapracować na nazwisko, muszą mieć miejsce w teatrze.

Sprawa braku solidarności między pokoleniami nie dotyczy tylko teatru. Niecałe pół roku temu opinia publiczna utyskiwała na temat zwolnienia nestora Programu 3 Polskiego Radia Piotra Kaczkowskiego. Historię przedstawiano jako wysoce niesprawiedliwą dla legendy Trójki, nie wspominając o tym, że legenda jest formalnie na emeryturze. A zwolnienie etatu staje się możliwością uzyskania etatu dla kogoś wchodzącego do zawodu. Obecnie nieposiadającym etatów młodym ludziom emerytura jawi się jako rodzaj niedostępnego luksusu. Opinia publiczna broniła redaktora. Gdzie w takim razie ten osławiony kult młodości?

W ogóle z młodymi jest kłopot. Młodzi zrealizowali scenariusz mający gwarantować sukces w III RP. Za wszelką cenę kończyli najbardziej nawet absurdalne kierunki studiów, często na prywatnych, żenująco słabych uczelniach. No, ale przecież magister miał chronić przed byciem robolem i mitycznym kopaczem rowów. O ile w latach 90. młodzież męska szła na studia często po to, żeby uniknąć wojska, o tyle nasi najmłodsi absolwenci naprawdę wierzyli, że studia zagwarantują im godną przyszłość. Rynek pracy nie bardzo tę obietnicę spełnił.

Niski przyrost naturalny i starzenie się polskiego społeczeństwa są oczywistymi efektami niestabilnej sytuacji zawodowej młodych. Liczba polskich dzieci rodzących się w Wielkiej Brytanii świadczy o tym, że młodzi Polacy chcą być rodzicami, ale muszą mieć do tego warunki. Która polska partia polityczna ma coś do zaoferowania młodym?

Ostatnie lata dowodzą, jakim błędem było deprecjonowanie wykształcenia zawodowego. Od kilku lat na rynku pracy najbardziej poszukiwanymi specjalistami są absolwenci zawodówek i techników. Z drugiej strony okazuje się, że wyżej wymienione, traktowane po macoszemu szkoły nie kształcą młodych w zawodach oczekiwanych przez pracodawców. Duże poparcie dla Kongresu Nowej Prawicy w ostatnich wyborach do europarlamentu pokazuje, że młodzi chcą zmiany za wszelką cenę, nawet cenę podstawowej logiki.

Pamiętam, że wielu moich kolegów i koleżanek pod koniec lat 90. deklarowało poparcie dla Korwin-Mikkego i jego UPR. Szczęśliwie koleżeństwo wydoroślało i wyrosło z tego młodzieżowego zachwytu. Pytanie jest takie: która partia polityczna w Polsce ma pomysł, w jaki sposób umożliwić dzisiejszym młodym stanie się wreszcie dorosłymi?

**

Paweł Demirski - dramaturg, dziennikarz, członek zespołu "Krytyki Politycznej"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji