Artykuły

Notatnik Telewidza

Najtrafniej ujęła sprawę urocza pani Wander, która z uśmiechem (słodycz syntetyczna) pogłaskała nas delikatnie takimi oto słowy: "Świąteczny wieczór pragnie również Państwu umilić - po czym nastąpiła zapowiedź kolejnego programu. Hasło umilania życia telewidzom trzeba powitać z entuzjazmem choćby dlatego, że ten punkt widzenia spotyka się raczej rzadko w codziennej praktyce konstruktorów programów tv. Nie było to wcale zadanie łatwe - jak dla najbardziej nawet doświadczonego mistrza kuchni nie byłoby łatwe skomponowanie kilku następujących po sobie uczt złożonych wyłącznie z deserów. Przyjęcie takiej koncepcji - która znalazła wyraz w postaci ogromnego tortu programowego z kremem i rodzynkami - wymaga odpowiedzi na pytanie: jak to smakowało? Ponieważ "de gustibus..." itd., mogę mówić wyłącznie o tym, jak to smakowało mnie. Jednak nawet pobieżna analiza zawartości tortu pozwala na kilka uwag bardziej obiektywnych.

Cóż więc z programu wyeliminowano, aby stał się dla widzów milszy? Zrezygnowano z powszedniego gadulstwa na tematy powszechnie znane, lecz wałkowane systematycznie według metody Pana Jowialskiego. To duże osiągnięcie. Zdawać by się więc mogło, że pozbawiony ciężkostrawnej domieszki nasz tort programowy wyrośnie wysoko i wyróżniać się będzie konsystencją wprost piankową. Nie mógłbym jednak z czystym sumieniem tego o nim powiedzieć.

Na samym spodzie konstrukcji umieszczono rzeczy płaskie, co jest zgodne z zasadami architektury cukrowej. Znalazł się tam więc "PARYŻANIN" Claude Magniera (trudno o farsę bardziej płaską!) i kicz filmowy "TAJEMNICA PANNY BRINX", dowodzący, że w okresie międzywojennym robiliśmy filmy gorsze niż obecnie. Na szczycie piramidy Olga Lipińska położyła kilka świeżych owoców telewizyjnej wyobraźni i komizmu (patrz: "DAMY I HUZARY"). Wśród aktorów, którzy najbardziej przyczynili się do umilenia, wyróżnić należy za styl gry Kaczora Donalda, Myszkę Miki i Psa Pluto oraz za częstotliwość pojawiania się na ekranie Joannę Jędrykę, odtwórczynię dwóch głównych ról w ciągu trzech dni. W tematyce dominował problem niedobranych - ze względu na różnice metrykalne - małżeństw w ujęciu z połowy XIX wieku ("ŚWIERSZCZ ZA KOMINEM" oraz ,,DAMY I HUZARY"). A obok tego stulecia reprezentowane były jeszcze: szesnaste ("CERVANTES"), siedemnaste ("BALET NA WESELE KRÓLEWSKIE") oraz okres międzywojenny dwudziestego. Czyżby istotnie poza "OLIMPIADĄ W SAPPORO" i bilansem 80-lecia w piosence nie udało się znaleźć w naszej epoce niczego, co mogłoby zaspokoić powszechną potrzebę rozrywki? Być może autorzy programu trafili na pewne trudności, wynikające z braku współczesnych fars w literaturze, ale zrazili się chyba zbyt szybko. Nikt przecież nie zaprzeczy, że w życiu sytuacje farsowe wciąż jeszcze tu i ówdzie, niekiedy itd. się zdarzają, choć - jak twierdzą niektórzy eksperci - u źródeł tego zjawiska tkwią nie przezwyciężone do końca błędy i grzechy przeszłości (m. in. XVI, XVII i następnych wieków, a także okresu międzywojennego). Jakby tam nie było, program świąteczny raz jeszcze zwrócił uwagę na uderzające zjawisko, że gdy chcemy odpocząć, odprężyć się, uśmiechnąć - sięgać musimy do epok minionych.

Co udało się w tym programie? Udały się filmy ("Ringo Kid", "Ci wspaniali mężczyźni w swoich latających maszynach" i "Działa Nawarony"). "DISNEYLAND", nadawany przekornie o dziewiątej rano, zrywał z łóżek nawet tych, którzy solennie obiecywali sobie odespać w święta wszystkie zaległości z całego roku. Zakończony powszechną masakrą serial "PANI DE MONSOREAU" raz jeszcze (w ostatnim odcinku) podkreślił zdecydowaną wyższość aktorów francuskich w sztuce szermierczej nad naszymi, którzy w pierwszym odcinku "CZARNYCH CHMUR" zademonstrowali w tej dziedzinie kwalifikacje raczej mierne.

Szczególnie jednak wyróżniłbym w programie świątecznym dwa widowiska: "DAMY I HUZARY" Aleksandra Fredry w reż. Olgi Lipińskiej (Warszawa) i "BALET NA WESELE KRÓLEWSKIE (Kraków). Lipińskiej należą się dodatkowe punkty za odwagę. Po tylu znakomitych przedstawieniach teatralnych tej farsy, która nie znika z repertuaru naszych scen od blisko 150 lat (w TV już raz ją wystawiono), pokusić się o własną, oryginalną interpretację dzieła - to już świadczy o skali zamierzenia. U podstaw sukcesu Lipińskiej leży zarówno trafna, choć dość ryzykowna koncepcja obsadowa, jak i doskonała znajomość warsztatu telewizyjnego. Mówiąc o ryzyku w obsadzie mam oczywiście na myśli wyłącznie powierzenie roli Majora młodemu jeszcze Markowi Walczewskiemu, nie dysponującemu warunkami naturalnymi - do roli 56-letniego wiarusa. Jednak Walczewski dał sobie z tym niełatwym zadaniem radę znakomicie: jego Major dysponował szeroką skalą różnych odcieni komizmu.

Pozostałe role obsadzone zostały bezbłędnie. Nie zdarzyło mi się jeszcze podziwiać takiego tercetu ciotek (Szaflarska, Hanin i Kucówna). Rola Ryszardy Hanin (Pani Dyndalska), pełna znakomitych "gierek" - że choćby przypomnę owo seplenienie w chwilach wielkiego zdenerwowania - przejdzie do historii Teatru TV. Bronisław Pawlik, który grał Rotmistrza - po Jaraczu, Kurnakowiczu i Woszczerowiczu! - stworzył postać na miarę swoich wielkich poprzedników. Lipińska pokazała "Damy i huzary" bardzo "telewizyjnie", uzyskując świetne efekty komiczne przez umiejętność koncentracji ruchu scenicznego w małym kadrze (znakomita scena przyjazdu ciotek) oraz ekspozycję zbliżeń.

Oryginalną próbą stworzenia nowego typu "teatru piasku" była rekonstrukcja widowiska z okazji ślubu króla Zygmunta III z Konstancją Austriacką, którego opis znajduje się w archiwach historycznych. W oparciu o scenariusz Zygmunta Szweykowskiego reżyser Irena Wo11en skomponowała bogate widowisko, w którym choreografia, muzyka, kostium i dekoracja złożyły się na urzekającą, harmonijną całość. Nie zabrakło w nim nawet elementów teatru dell'arte w wykonaniu akrobatów ze Studium Cyrkowego w Julinku. Piękne kostiumy projektowała Jolanta Boni - Marczyńska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji