Artykuły

Gdy zabraknie wdzięku dam...

Pod wrażeniem słynnego kreacjami Kamińskiego, Frenkla i Jaracza przedstawienia "Dam i huzarów" w Teatrze Narodowym w 1925 roku, czyli w setną rocznicę premiery, Boy-Żeleński pisał: "...Cóż za klejnocik czystej wody! Niby to drobne, niby to błahe, ale kiedy się wpatrzyć w misterne dzierganie nitek, kiedy się wsłuchać w rytm dialogu, kiedy się wczuć w to przedziwne zmieszanie sentymentów z humorem, doznaje się tego, co może wyrazić tylko jedno słowo, wytarte, co prawda, przez nadużywanie w mniej szlachetnych okolicznościach: słowo r o z k o s z!"

Tak entuzjastyczny ton recenzji, pióra znakomitego znawcy i smakosza twórczości Fredry zapewne zdziwi telewidzów, którzy mają świeżo w pamięci ostatni spektakl poniedziałkowego teatru TV. Czyżby minione 50 lat aż tak bardzo stępiły nasz słuch i wrażliwość na wdzięk i urodę Fredrowskiej krotochwili?

Najznakomitsze dzieła Fredry, może z wyjątkiem "Męża i żony", należą do tego specyficznego gatunku, który wydaje się być wyłącznym przywilejem teatru. Wszystkie uroki takich areypoematów jak "Zemsta", "Śluby panieńskie" czy "Pan Jowialski" jawią się w całym bogactwie przede wszystkim na scenie, gdzie aktor, reżyser i scenograf dysponują o wiele większymi możliwościami malowania powabów i przywar epoki zmierzchu empirowych dworków, szlacheckich tradycji i umacniającej się roli pieniądza. Dotychczasowym realizacjom telewizyjnym komedii Fredry towarzyszyło zmienne szczęście. Pamiętamy wprawdzie znakomite przedstawienie "Dożywocia" z kreacją Jacka Woszczerowicza, a z ostatnich - "Śluby panieńskie" w reżyserii Bohdana Korzeniowskiego. Więcej jednak było prób nie w pełni udanych. Zbyt często urokliwy, a zarazem zawsze trochę dwuznaczny świat Fredry okazywał się uboższy niż jego wizja znana z lektur czy też tak licznych w pierwszych latach powojennych, inscenizacji teatralnych. Wśród atrakcji telewizyjnego programu świątecznego wiele obiecującą zapowiedź stanowiły "Damy i huzary" w reżyserii Olgi Lipińskiej. Autorka licznych udanych audycji rozrywkowych, m.in. telewizyjnej "Zielonej gęsi" i "Gallux-show" - komedii Fredry zapewniła obsadę godną wielkich scenicznych poprzedników. A grali Fredrowskich ułanów nie byle jacy mistrzowie. Powołajmy się jeszcze raz na świadectwo Boya: "Satysfakcja oglądania Kamińskiego potęguję się jeszcze w nieskończoność, kiedy się go widzi razem z Frenklem; tych dwóch aktorów razem to jeden z przywilejów naszej generacji, dzięki któremu będziemy mogli naszym wnukom powtarzać: . Otóż tym razem ripostę zaryzykować możemy - widzieliśmy wszak Jana Kobuszewskiego w roli kapelana i oryginalną interpretację Marka Walczewskiego w roli Majora.

Mimo znakomitej obsady wszystkich niemal ról, telewizyjne "Damy i huzary" zaliczyć wypadnie do tych przedstawień, z których ulotniły się wdzięki zabawnej krotochwili. Przedstawienie w brawurowym tempie rozwijało się w kierunku farsy, rozgardiasz i wrzawa tłumiły tekst z licznymi jego urokami. Rozbudowa elementu widowiskowego, jak choćby scena przyjazdu pań oraz zbyt wiele scen rozegranych niemal w biegu przesłoniły misternie rozwijaną w tekście "wojnę płci", z bogactwem niuansów Fredrowskiego dialogu. W rezultacie napoleońscy huzarzy kapitulują w tym przedstawieniu raczej przed impetem niewieścim niż wdziękami. Jedyny fortunny wyjątek stanowiła finałowa scena aktu drugiego, gdzie Zofii Kucównie w roli Anieli udało się rozwinąć całą maestrię kobiecej kokieterii.

W telewizyjnej wersji zabrakło czasu na cieniowanie zabawnych przeobrażeń huzarów pod wpływem "czadu kobiecości". Poza tym z rozlicznych już prób wiemy, że farsa nie najlepiej sprawdza się na małym ekranie. Dlatego każdy reżyser, który taki właśnie rodzaj stylistyki przedstawienia wybiera, podejmuje ryzyko, tym większe, jeśli kanwą są powszechnie znane utwory. W przypadku Fredry zawsze też trochę żal tego, za co pochwalił autora "Zemsty" recenzent "Kuriera Polskiego" już w 1839 roku. "Kiedyś dziejopisarze narodu naszego chcąc trafnie epokę współczesną malować... w dwudziestym lub późniejszym jeszcze wieku, będą mieli nieobojętną pomoc z komedyj Fredry, obyczaje bowiem, tok spostrzeżeń, zdań i myśli są przez niego zachwycone bardzo szczęśliwie".

Teatr TV (24 XII 1973) Aleksander Fredro: "Damy i huzary". Reżyseria - Olga Lipińska. Scenografia - Jerzy Gorazdowski. Udział wzięli: Marek Walczewski, Bronisław Pawlik, Wojciech Pokora, Jan Kobuszewski, Danuta Szaflarska, Ryszarda Hanin, Zofia Kucówna, Bożena Dykiel, Barbara Młynarska, Anita Dymszówna, Danuta Rastawicka, Czesław Roszkowski i Jerzy Turek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji