Teatralny "Trans-Atlantyk"
W 30. rocznicę śmierci Witolda Gombrowicza elbląski Teatr Dramatyczny wystawił sceniczną adaptację powieści "Trans-Atlantyk". Ta niezwykła literatura od lat inspiruje i kusi twórców teatralnych, daje bowiem poprzez swoją wieloznaczność duże możliwości interpretacyjne.
Wiesław Górski (znany w Gdańsku z offowych realizacji m.in. "Pamiętnika z Powstania Warszawskiego" Mirona Białoszewskiego) nie ukrywa, że lubi eksperyment. Tym razem jest to eksperyment potraktowany niezwykle serio, dokładnie wymyślony, niejako zgodny z zapisanymi intencjami autora. "Trans-Atlantyk" w Teatrze Dramatycznym jest bardzo "gombrowiczowski", taki jak powinien, według podręczników dla polonistów.
Jednak adaptator i reżyser zastosował niekonwencjonalne środki wyrazu. Posługuje się nie tylko dialogiem i gestem, ale również ruchem, który jest niemal choreografią. Tworzy bardzo intrygującą narracją, tym bardziej, że adaptacja jest nieudziwnioną opowieścią o znanym z książki Witoldzie, który przybył do Argentyny.
Nietrudno się domyślić, że postać oprócz imienia autora nosi w sobie wiele cech jego osobowości i... życiorysu. Powieść powstała w 1953 roku, po powrocie Gombrowicza do Europy z Ameryki Południowej. Nawiązuje wprost do podróży-ucieczki od wojny, która właśnie się rozpętała w 1939 roku. Ta ucieczka, a może raczej zaniechanie powrotu do Ojczyzny, do końca życia pisarza było źródłem kompleksu. To właśnie "Trans-Atlantyk" poprzez krytykę naszych narodowych fobii i manii, głupoty i fałszywego romantyzmu, miał być dla autora usprawiedliwieniem i swoistym katharsis.
Tekst adaptacji pomaga aktorom, podobnie jak dobrze wymyślone kostiumy i oszczędna scenografia Waldemara Malaka. W postać Witolda wcielił się gościnnie aktor Teatru "Wybrzeże" Jerzy Gorzko. Interesującą rolę Gonzalo zagrał Jerzy Przewłocki. Pyckal to Tadeusz Sokołowski, Baron - Marian Rajski, a Ciumkała - Lesław Ostaszkiewicz. Na uwagę zasługuje także rola Kazimierza Tałaja - Tomasza. Spektakl zagrany jest przez nich w dobrym tempie, tam gdzie trzeba zabawnie. Jednak zmusza, zgodnie z gombrowiczowskim duchem do refleksji. Zasługuje na uwagę nie tylko licealistów, którzy mają Gombrowicza w spisie lektur. Przedstawienie jest rzetelne i interesujące. Warto obejrzeć.