Dwa monodramy
W Teatrze im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku obejrzeć można dwa monodramy. Zrealizowano je na podstawie tekstów trzech różnych autorów; łączy je jednak wspólna myśl przewodnia: sposób bycia Polaków za granicą.
W pierwszym z monodramów Marek Mokrowiecki wykorzystał fragmenty "Trans-Atlantyku" Gombrowicza i słuchowiska Marka Nowakowskiego "Zaproszenie". To ryzykowne połączenie - przy czym cały spektakl trwa 45 minut - okazuje się pomysłem interesującym. Wbrew odmiennościom stylistycznym, wbrew oczywistym różnicom w czasie i okolicznościom powstania obu tekstów - pojawia się w nich, jak się okazuje, zbliżony obraz buty i pokory, roszczeń i uniżoności, demonstrowanych przez Polaków, kiedy znajdą się poza krajem. Zestawienie, z pozoru zaskakujące, okazuje się całkiem uzasadnione.
Mokrowiecki - autor pomysłu, reżyser i wykonawca - skupił się przede wszystkim na prostym podaniu tekstu. Oszczędny w mimice i geście, w "Trans-Atlantyku" umiejętnie posłużył się różnicowaniem sposobu wkładania marynarki punktującym kolejne sytuacje, a w "Zaproszeniu" brawurowo rozegrał finałową zmianę nastroju bohatera. Warto przypomnieć, że w latach osiemdziesiątych Mokrowiecki otrzymał już kilka nagród za monodramy według tekstów Nowakowskiego.
W drugim przedstawieniu Witold Mierzyński wziął na warsztat opowiadania Mrożka "Moniza Clavier". Jest to jakby wprowadzenie - widać to po latach - do późniejszych "Emigrantów". Los zwykłego, biednego Polaka w Wenecji: walizka, pełna kabanosów, a do tego cała filozofia - honorny, przebiegły i lękliwy przybysz z prowincji w wielkim świecie. Mierzyński, zwaliste chłopisko o dobrodusznej, otwarte i twarzy, wydaje się jak urodzony do tej roli. Aż można się obawiać, by te naturalne warunki nie przeszkodziły mu w wydobyciu groteskowego charakteru tekstu. Ale nie: aktor wyszedł obronną ręką z tej trudnej próby.
Witold Mierzyński przygotował "Monizę Clavier" z okazji 35-lecia swojej pracy scenicznej. Grywał w Poznaniu, Opolu, Rzeszowie, a od trzynastu lat związany jest z teatrem płockim. Przed 35 laty debiutował też jako poeta. Zbiór jego wierszy "Witraże czasu", refleksyjnych, pełnych życzliwości do świata i ludzi, ukazał się w 1990 roku nakładem Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Płocku.