Artykuły

Wielki sukces teatru wciągnął do dyskusji opolan

Statek "Spotkania - Odysei" po dwutygodniowym cumowaniu w Opolu wyruszył w dalszą podróż po Europie. Co po nim pozostało? Przede wszystkim przekonanie, że poruszanie tematów społecznych poprzez sztukę - i nie tylko - jest potrzebne. I refleksja, że ludzie z różnych środowisk mogą się zjednoczyć we wspólnej, chociaż różnorodnej pracy wokół czegoś ważnego - pisze Karolina Kijek w Gazecie Wyborczej - Opole.

- Mówić o migracji zarobkowej jest trudno. Ale nie mówić o niej jest nieodpowiedzialnie - stwierdziła Barbara Kamińska z zarzadu województwa. Twórcy "Spotkania - Odysei" uczynili z migracji za pieniądzem główny motyw opolskiej odsłony projektu. A tym samym paradoksalnie zrobili coś bardzo odkrywczego - pobudzili do poważnej refleksji nad nią i rozpoczęli dyskusję.

Nie od dziś wiadomo, że wyjeżdżanie za granicę za pieniądzem dotyka Opolszczyznę jak żaden inny problem społeczny. Jednak opolska Odyseja pokazała, że za suchymi danymi statystycznymi kryją się żyjący obok nas ludzie - współczesne Penelopy, Telemachowie czy Odyseusze.

Odyseja pokazała, że problem migracji zarobkowej jest dla opolan ważny nie tylko w teorii. Świadczyła o tym chociażby konferencja naukowa związana z badaniami socjologów nad tematem migracji zarobkowej. Stała się ona punktem wyjścia do żywych dyskusji mieszkańców Opola, którzy nie tylko słuchali, ale także dzielili się swoimi refleksjami. Pokazała to także frekwencja na wszystkich pięciu odsłonach niesamowitego spektaklu "Waiting for the Rain", który powstał w kooperacji opolskich artystów Teatru Lalek z twórcami zagranicznymi.

Poprzez sztukę o społecznych problemach

Nic nie mówi lepiej o problemach społecznych niż udana sztuka. I to dobrze, że to właśnie przez nią twórcy starali się docierać do opolan i ożywiać miasto. A przez dwa tygodnie w Opolu działo się bardzo wiele, bo niemal 30 różnorodnych wydarzeń artystycznych - od wystaw i performance'ów, poprzez spektakle i warsztaty, aż do słuchowisk i mappingu. Tym samym ziściły się nadzieje Krystiana Kobyłki, dyrektora Teatru Lalek, który liczył, że ludzie wspólnie pochylą się w pracy nad "Odyseją". Tak się stało - projekt zjednoczył opolskie środowiska i pobudził do działania kilkanaście opolskich instytucji i organizacji.

Ważne jest również to, że sztuka wreszcie wyszła do ludzi. Opolan zaproszono nie tylko na widownię. Młodzi artyści poprzez instant performance tworzyli sztukę wśród ludzi. Artyści poprzez warsztaty tworzyli ją z ludźmi. A poprzez pokazy pracy ustępowali tym drugim miejsca na scenie. W końcu ludzie ze swoimi historiami, doświadczeniami, problemami mieli szansę się wypowiedzieć.

Starsi też dali się wciągnąć

Migracja zarobkowa to jednak niejedyny temat, jaki poruszono podczas "Spotkania - Odysei". Udało się także zachęcić opolan do rozmowy przy wspólnym stole i zbudować most pomiędzy młodymi a dorosłymi poprzez międzypokoleniowe warsztaty.

- Cieszę się, że dostrzegają nas, starszych. Bo i młodzi mogą się od nas czegoś nauczyć - powiedziała tuż po pokazie podsumowującym warsztaty "Być jak Penelopa" Róża Baranowska, jedna z aktorek. Projekt dostrzegł i zaprosił do wspólnej podróży ludzi starszych. To, że było wielu, którzy przyjęli zaproszenie, pokazał chociażby cykl rejsów po Odrze z Kresowianami. To, że są ludzie, którzy pragną wysłuchać ich historii i z nimi porozmawiać, pokazała niesamowita frekwencja na tych rejsach.

Przyłączyły się jednostki

Prawdziwy sukces Odysei nie wiąże się jedynie z faktem, że udało się poruszyć sferę kulturalną miasta, ale też że udało się poruszyć jednostki. Sukces Odysei to te małe, często nieplanowane sytuacje. To sprawienie, że rodziny dotknięte migracją zarobkową po raz pierwszy podczas wywiadów prowadzonych przez opolskich socjologów uświadamiają sobie, że stały powrót do domu jest cały czas przesuwany. To także spontaniczne zaproszenie przez reżyserkę Joannę Grabowiecką bezdomnego, pana Zygmunta, do udziału w pokazie podsumowującym warsztaty "Być jak Penelopa". Ogromnego wrażenia nie zrobił bynajmniej sam pokaz, ale właśnie ten piękny gest tuż po nim - kiedy Grabowiecka wychodzi z panem Zygmuntem za rękę do ukłonów i mówi: "To jest nasz Odys". Albo kiedy jeden z aktorów serdecznie obejmuje go na scenie.

Czy wyruszenie wraz z twórcami Odysei w dwutygodniową podróż odmieniło czyjeś życie? Nie wiadomo. Bez wątpienia Odyseja pokazała jednak, że opolanie potrafią zjednoczyć się w pracy nad jednym tematem. Doceniają prawdziwą sztukę. I wreszcie - chcą mówić o problemach i dzielić się swoimi historiami, jeśli tylko mają ku temu okoliczności i miejsce. "Spotkanie - Odyseja" stało się więc właśnie tym, co Kobyłka chciał w nim zawrzeć - stołem, przy którym można usiąść i porozmawiać. I to jest największy sukces projektu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji