Artykuły

Sekret rozdwojonego Johna Smitha

"Mayday" w reż. Wojciecha Pokory w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Grzegorz Ćwiertniewicz w serwisie Teatr dla Was.

W repertuarze Teatru Polskiego, poza spektaklami charakteryzującymi się wspominanym już niegdyś przerostem formy nad treścią, prowadzącym w konsekwencji do zgubienia sedna przedstawienia, można odnaleźć również i takie, które wolne są od barokowej naleciałości. To między innymi "Mayday" w reżyserii Wojciecha Pokory. Choć grany od ponad dwudziestu lat, wciąż cieszy się zainteresowaniem publiczności. Nic dziwnego. Twórcy gotują widzom stutrzydziestominutową śmiechoterapię, uwzględniającą, na szczęście, krótką przerwę, podczas której nie tylko odpoczywa serce, ale uwolniony zostaje również pewien pęcherzyk. Inaczej trudno byłoby wytrwać do końca. Przekonałem się o tym w miniony wtorek. Artystom udaje się nakłonić mózgi widzów do wydzielenia ogromnych ilości endorfin, poprawić samopoczucie, a nawet zredukować ból i ukoić cierpienie. Człek opuszcza Scenę Kameralną szczęśliwy i zadowolony. Nie sposób skupić się na warstwie ideowo-filozoficznej, gdyż o nią raczej trudno. Zaprezentowana farsa pozbawiona jest refleksyjności. Uświadamia jedynie, że kłamstwo nie popłaca, że mężczyzna, choć może mu się tak wydawać, nie jest wcale jednostką silną, potrafiącą bez końca stąpać po krawędzi czy bezkarnie prowadzić podwójne życie. Spektakl ma na celu rozbawić widza i artyści biorący w nim udział, dokładają wszelkich starań, ażeby osiągnąć reżyserski cel.

Na szczególną uwagę zasługują zasłużeni i doświadczeni aktorzy wrocławskiego Teatru Polskiego: Teresa Sawicka (Barbara Smith) i Wiesław Cichy (John Smith). Sawicka - osoba klasyczna: czułość, kobiecość, wrażliwość, sceniczna swoboda, poczucie humoru, dobrze udawana naiwność, umiejętność pracy w żywiołowym zespole; Cichy: talent, prawdziwość, umiejętność bawienia, bardzo dobry kontakt z publicznością. Pozytywne wrażenie wzbudził również Jakub Giel (Stanley Giel). Choć jego pojawienie się na scenie zdawało się być złowróżbne, każdy kolejny aktorski popis utwierdzał w przekonaniu, że obdarzony jest artystyczną charyzmą. Ciekawe kreacje udało się stworzyć także Marianowi Czerskiemu (Inspektor Troughton) i Markowi Feliksiakowi (Inspektor Porterhouse). Rola tego drugiego była dużo wdzięczniejsza, bo bardziej komiczna. Pozwalała na uwydatnienie aktorskich możliwości komediowych. Z sympatią publiczności spotkał się natychmiast Tomasz Lulek (Bobby Franklin). Wcielił się w rolę pogodzonego ze światem homoseksualisty, który nie oczekuje akceptacji społecznej, gdyż sam ją sobie gwarantuje. Zastanawiam się, na ile postać ta miała wywołać wśród widzów dezaprobatę wobec homoseksualizmu, a na ile miała zachęcić ich do afirmacji rzeczywistości, na którą nie mają wpływu. Najgorzej wypadła Grażyna Krukówna (Mary Smith). Nie potrafiła wzbudzić większych emocji - poza zdenerwowaniem. Aktorka swoje kwestie wygłaszała bardzo niewyraźnie, przez co trudno było ją zrozumieć. Można było odnieść wrażenie, że jej wypowiedzi nie idą w parze z gestykulacją czy jakąkolwiek sceniczną grą. Spektakl był wartki, gdy aktorka przebywała za kulisami. To niedociągnięcie aktorskie rekompensuje prosta, ale dodająca spektaklowi uroku scenografia Michała Jędrzejewskiego oraz żywa, oddająca nastrój przedstawienia, muzyka.

Tę jedną z najlepszych na świecie komedii Raya Cooneya trzeba zobaczyć. Zwłaszcza w przypływie smutku i nostalgii. Opowieść o londyńskim taksówkarzu-bigamiście, któremu przez wiele lat udaje się perfekcyjnie oszukiwać dwie kochające go żony, spotka się bowiem z serdecznym przyjęciem nawet przez widzów gustujących w bardziej ambitnych spektaklach. Historię tę można potraktować również w kategoriach przestrogi. Trudno przewidzieć, jakie konsekwencje przyniesie wypadek, który prowadzącemu pojazd uda się przeżyć

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji