Artykuły

Sprawiedliwość za miliard

OCZYWIŚCIE pierwsza warstwa znakomitej sztuki Friedricha Durrenmatta "Wizyta starszej pani" to zwykły romans kryminal­ny. Bogata miliarderka amerykań­ska zjeżdża po czternastu latach do swego rodzinnego miasteczika Gullen z piękną trumną po ciało swe­go byłego kochanka, który jest jesz­cze wcale krzepki i w najbliższym czasie nie zamierza żegnać się ze światem. Ale od czego są miliony. Klara Zachanassian umie nimi z fantazją dysponować, postanawia kupić śmierć i całe miasteczko ob­sypać złotem, jeśli jego obywatele dopomagą jej w tym zamierzeniu. Powiadamia o tym zresztą kiedyś kochanego Alfreda Illa, o którego ciało właśnie obecnie pertraktuje i ma nadzieję kupić je od obywateli miasta.

Ta sensacyjna fabułka jest tu oczywiście literacką fikcją, pretek­stem, który pełni jedynie funkcję oferty na mord. Dopiero od tej chwili sztuka Durrenmatta staje się wielkim dramatem współczesnym. Jego treścią są właśnie zmiany ja­kie zachodzą w psychice gulleńczyków pod wpływem tej oferty. O nich wspomina również autor w po­głowiu: "pokusa jeszcze zbyt wiel­ka, zbyt gorzka nędza". Każdy z obywateli miasteczka przygotowuje się więc do czynu, który musi kie­dyś zaistnieć, chociaż w pierwszej chwili nikt o tym poważnie nie my­śli, gdyż biedni mieszkańcy mias­teczka, żyjąc bez żadnych perspek­tyw, nie zwątpili i nie wyobrażają sobie życia w nowych warunkach. Kiedy to następuje - słabe więzy obyczajowe, wzbraniające dotąd do­konania transakcji, korzystnej zresztą dla ogółu - pierzchają. Po­czątkowy opór wynikał więc nie ty­le z świadomej, czynnej moralnej, postawy, z postawy obyczajowej, a przede wszystkim - z braku widzenia perspektyw życia w nowych warunkach. W tym dążeniu do do­brobytu mieści się całkowicie "logi­ka" zabójstwa człowieka, poświęce­nia go dla dobra ogółu. Sprawa staje się dla wszystkich tak wątpli­wa, że nie zaskakuje nawet człon­ków rodziny Illa. Mord jest prze­cież pożyteczny - każdy to rozu­mie - uzasadniony, cały problem polega odtąd na wykonaniu, które nie powinno naruszać zbytnio zwy­czajów w takich okolicznościach. Delikatność zmusza burmistrza do przyniesienia nabitej strzelby; mo­że delikwent zrozumie, oceni jego życzliwość, wystrzeli i zejdzie sam ze świata.

Ale Ill właśnie odzyskuje równo­wagę ducha, pogodził się już ze śmiercią, pokonał strach, nie chce więc ułatwiać swym mordercom za­dania. Jest bohaterem. Dobrzy więc gulleńczycy muszą go skazać i wy­konać wyrok osobiście, aby otrzy­mać upragnione pieniądze niezbęd­ne dla odrodzenia życia miasta. Zbiorowa gotowość do popełnienia zbrodni u poszczególnych bohaterów występujących w sztuce jest wstrząsająca; z pośród wszystkich, nauczyciel wydaje się najbardziej odrażający. Rozkład moralny tego dobrego człowieka, chrześcijanina, spadkobiercy wszystkich humani­stycznych tradycji - to ostateczne dno moralnego upadku i wynik okrutnego procesu zachodzącego w psychice ludzi.

Wielbiciel starych Greków, mi­łośnik Platona, pragnie początkowo protestować, obwieszczać, wyjaśniać całą ohydę oferty; apelować do ludzkich sumień, broniąc honoru współczesnego homusa. Trwa to nie­długo. Wkrótce, nie znajdując u lu­dzi posłuchu, stwierdza z ubolewa­niem, że "miliard goreje wszystkim w sercu", jego wiara w człowieka staje się bezsilną - wobec czego on świadomie staje się wraz z in­nymi mordercą. Pedagog, humani­sta, wychowawca młodzieży, dla którego moralność była powietrzem w którym stale oddychał, pojmuje w końcu, że nie może istnieć ona sama dla siebie. A ta dotychczaso­wa moralność, w której sam wyrósł, wychowywał pokolenia uczniów, stała się nieużyteczna; ludzie odrzuca­ją ją, jak niemodne ubranie. Nie od razu dochodzi do wniosku, że sprawiedliwość, prawo, etyka, reli­gia pełnią rolę służebną wobec pie­niądza, siły, władzy.

Dlatego obywatele miasteczka Gullen muszą wypełniać swe obo­wiązki wobec faktycznego dyspo­nenta; z drugiej strony rozumie że zabicie człowieka dla pieniędzy nie przynosi wielkiego zaszczytu gulleńczykom, wobec czego posta­nawia brutalną rzeczywistość przy­kryć listkiem figowym i zamasko­wać nieco mord Illa, publicznie oś­wiadczając: "Klara Zachanassian daje miliard za sprawiedliwość... Jeżeli nie możecie ścierpieć zła, je­żeli pod żadnym pozorem nie może­cie żyć w świecie niesprawiedli­wym, tylko wtedy wolno wam przy­jąć pieniądze". Z ulgą wszyscy gło­sują więc za "sprawiedliwą śmier­cią". Mord przestaje być czymś wstydliwym. Ma szyld sprawiedli­wości, która w rzeczywistości jest nazwą ich dobrobytu, nadziei, po­koju, perspektyw na przyszłość.

Czy szwajcarski pisarz Durrenmatt, o światowej już sławie dra­maturg, jest kłamcą, szalbierzem, arcydiabłem, zgniłym pesymistą kapitalizmu, czy tylko tragicznym lekarzem współczesności, chirur­giem chorób okrutnych, na które choruje nasza współczesność - lu­dzie sami osądzą.

Oczywiście, przed kilku laty, za­stygli w kulcie - zamiast rzeczowej analizy winilibyśmy za zły morał sztuki wyłącznie autora.

Dziś tego nie czynimy nie dla­tego, że po Październiku ten morał spodobał się nam, ale dlatego, że zbożnej hipokryzji nie uważamy za skuteczny środek wychowaw­czy. Tym bardziej, że autor sztuki nie chce umywać rąk jak Piłat wo­bec kryzysu norm moralnych w sto­sunkach między ludźmi. Sztuka więc jest bolesna i okrutna jak prawda. A tylko prawda może uzbroić współczesnego człowieka w jego wiecznych pragnieniach poszuki­wania nadziei.

"Wizyta starszej pani" jest niebylejaką robotą teatralną. Reżyser Ludwik Rene i dekorator Jan Ko­siński przysporzyli nowych laurów Teatrowi Dramatycznemu m. War­szawy, który ostatnio kroczy od su­kcesu do sukcesu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji