Artykuły

Naprawiacz świata

W przyszłą sobotę, 16 grudnia, na Nowej Scenie Starego Teatru - premiera sztuki Thomasa Bernharda "Naprawiacz świata". Reżyserem i odtwórcą roli głównej jest Leszek Piskorz.

Anna Litak: Obchodzi pan w tym ro­ku 30-lecie pracy aktorskiej w Sta­rym Teatrze. Czy "Naprawiacz świa­ta" Thomasa Bernharda to specjal­nie wybrana na tę okazję sztuka?

Leszek Piskorz: - Tytuł zapropono­wał mi dyrektor Jerzy Koenig, rola wy­dała mi się ciekawa. O jubileuszu spe­cjalnie nie myślałem. Przy okazji pre­miery koledzy chcą mi wręczyć kwia­ty, złożyć życzenia...

Bernhard dedykował sztukę wielkie­mu niemieckiemu aktorowi Bernardowi Minettiemu, który był też jego aktorem. Krytycy nazwali tekst "traktatem o teatrze" z powodu licz­nych autocytatów oraz odniesień do sztuk innych dramaturgów: Strindberga, Szekspira, Ionesco, Becketta. Jaka jest pańska interpretacja te­kstu?

- Jest to niewątpliwie najbardziej bio­graficzna sztuka Bernharda. Mówi o sa­motności, cierpieniu, o odkrywaniu sensu egzystencji. Postacie Bernharda tworzą traktaty. Bohater wystawianej przez nas sztuki napisał "Traktat o na­prawie świata". "Świat można napra­wić, jeśli całkowicie się go przekreśli" - mówi Bernhard. Czyli sens kryje się w ciągłym odkrywaniu i nazywaniu, a może najpierw w nazywaniu, bo na­zwanie dla Bernharda stwarza już sa­moistny byt. Metodą wysprzątania tej "kloaki, jaką jest świat", jest selekcja, kastracja, sterylizacja albo totalna ne­gacja, czyli śmierć. Bernhard przedsta­wia mechanizmy funkcjonowania róż­nych zjawisk, a nie same zjawiska. Oczywiście konstrukcja sztuki bliska jest Beckettowi, sam grałem kiedyś Clova. Uważam, że język Bernharda jest bardziej przystępny, stwarza akto­rowi większe pole gry. W "Końcówce" trudno jest znaleźć jakieś elementy ja­śniejsze, pogodne. W "Naprawiaczu świata" niektóre fragmenty są nieod­parcie śmieszne. Staram się je tak eks­ponować, by filozofia Bernharda, a za­razem wizja moja i Agaty Dudy-Gracz, która jest współreżyserem przedstawie­nia, była w kontrapunkcie do poważ­nej refleksji nad życiem, losem, nad sa­motnością. Samotność jest moim prze­wodnim motywem. Mimo że bohate­rowi towarzyszy kobieta, jest on samot­ny w egzystencjalnej walce. Jest pan reżyserem i odtwórcą głów­nej roli, Minettiego najwyżej ocenia­no, gdy grał Bernharda. Kogo pan gra?

Znam Thomasa Bernharda tylko z li­teratury. Nie obcowałem z nim jak Minetti. Staram się przekazać pewną ideę, gram przede wszystkim siebie. Jest to postać stworzona przez Bernharda, ale na nim nie wzorowana. Bohatera wy­myśliłem wspólnie z Agatą Dudą-Gracz. Miałem świadomość, że sztuka jest sza­lenie trudna, a moja rola zbyt duża, by móc ją samemu zagrać i wyreżysero­wać. Dlatego zaprosiłem do współpra­cy studentkę trzeciego roku reżyserii. Agata jest też autorką scenografii.

Często się mówi, że bohaterowie sztuk Bernharda to wypowiadacze tekstu. Nie interpretują, nie psychologizują, tylko oznajmiają fakty. W sposobie podawania tekstu pomaga im mu­zyczność frazy Bernharda. Czy pan korzysta z tekstu jak z partytury mu­zycznej?

- Charakterystyczną cechą dla Bernhar­da jest powtarzalność poszczególnych słów czy kwestii, to nadaje pewien rytm. Powtarzalność czyni tekst muzycznym. Staram się utrzymać Bernhardowski rytm, chociaż zdania zbudowane na za­sadzie powtórzeń są dla aktora szalenie męczące i trudne do zapamiętania. Wpły­wają też na powolność narracji, co dla współczesnego, ciągle spieszącego się widza może być irytujące. Dlatego cza­sem burzę regularność powtórzeń, a tym samym zmieniam rytm na bardziej rwa­ny, nerwowy.

Jako motto użył Bernhard słów Woltera: "Chory jestem. Od stóp do głów cierpię". Dla bohaterów Bernharda cierpieniem jest życie, gdyż jest ono specjalną ludzką choroba naznaczo­ną śmiercią. Jednak jego bohatero­wie nie są tragiczni, ale groteskowi i ironiczni. Jak pan prowadzi główne role - siebie jako Naprawiacza Świa­ta i Kobiety granej przez Agnieszkę Mandat?

- Bernhard był chory na bardzo rzadką chorobę pozbawiającą człowieka odpor­ności, zaburzającą pracę stawów i mó­zgu. Pewne symptomy choroby, czynią­ce postać bardziej wiarygodną, wprowa­dzamy do sztuki. Przykucie do inwalidz­kiego fotela, nadpobudliwość, dewiacje psychiczne. Tragizm tej postaci tkwi nie tylko w jej samotności, ale również w nie­uleczalnej chorobie. Staramy się znaleźć jak najwięcej elementów komicznych, ironicznych, by były one kontrapunktem do tragizmu sytuacji. "Działanie człowie­ka jest groteskowe w stosunku do patosu myśli" - mówi Bernhard. A widz lubi się śmiać w teatrze. Jeśli chodzi o Kobietę, szukałem różnych tropów. Naprawiacza Świata łączą z Kobietą stosunki prawie małżeńskie, wprawdzie nie usankcjono­wane, ale oparte na dwudziestoletnim co­dziennym obcowaniu. Są parą nierozer­walnie złączoną, swoim przeciwień­stwem i uzupełnieniem, a czasem stają się dla siebie lustrem. Tak próbujemy grać z Agnieszką. Nasz kontakt oparty jest na nieustającej mojej mowie i jej ciągłym milczeniu.

Zagrał pan w Starym Teatrze wiele ról: u Swinarskiego, Jareckiego, Wajdy, Bradeckiego, Lupy; także w spek­taklach telewizyjnych, w filmie. Wy­daje się, że tragikomedia to gatunek najbardziej panu odpowiadający.

- To prawda, bardzo mi odpowiadam, gdyż łączy to, czego widz (i nie tylko widz, bo każdy z nas) pragnie: i śmiech i płacz, to znaczy, daje jakby najszerszą skalę doznań.

Jest pan też reżyserem i profesor w krakowskiej szkole teatralnej.

Reżyserem jestem od czasu do czasu. Zrobiłem parę sztuk, ale nie ma aspiracji bycia reżyserem. Fascynowało mnie sprawdzenie siebie po drugiej stronie rampy. Jednak kolejne prace reżyserskie uświadamiają mi, że jest stuprocentowym aktorem.

Jakiego aktorstwa uczy pan w szkole?

- Staram się przekazać studentom moje trzydziestoletnie doświadczenia zdobyte w Starym Teatrze. A tych doświadczeń zebrało się sporo. Praca z tak reżyserami, jak Swinarski, Jarocki, Wajda ukształtowała moje myślenie o teatrze i to staram się przekazać i im studentom.

Wydaje się, że Naprawiacz Świata to wspaniała rola na jubileusz aktor; stawiająca przed artystą najwyższe wymagania warsztatowe i intelektualne. Życzę, aby ta harmonia została w pana grze osiągnięta.

- Dziękuję. Czy tak się stanie, opowiem po premierze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji