Artykuły

Kraków. Musical z Dołęgi-Mostowicza w Słowackim

Wojciech Kościelniak, znany z rewelacyjnych przeniesień na muzyczną scenę arcydzieł literatury polskiej, w tym "Lalki" i "Chłopów", sięgnął po zapomnianą powieść Tadeusza Dołęgi-Mostowicza "Bracia Dalcz i S-ka". Premiera jego nowego musicalu w niedzielę w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie.

- Zaczęło mi brakować nowych tytułów, bo najważniejsze i najbardziej wartościowe miałem okazję zrealizować, a nie wszystkie pozycje warto i można przełożyć na język muzycznej sceny - mówi "Rz" Wojciech Kościelniak [na zdjęciu]. - Dorobkowi Dołęgi-Mostowicza zacząłem się przyglądać również dlatego, że pojawiła się propozycja wystawienia "Kariery Nikodema Dyzmy" w Teatrze Syrena. Po lekturze "Braci Dalcz" zdziwiłem się, że tak współcześnie brzmiący tekst nie był ekranizowany i inscenizowany.

Rodzinna firma

W powieści - zdaniem Kościelniaka - można znaleźć próby przyjrzenia się tematom, które dziś funkcjonują pod szyldem gender. Główny wątek dotyczy jednak rodzinnej firmy, której prezes Wilhelm Dalcz popełnił samobójstwo w czasie wielkiego kryzysu.

Jego synowie i zięć zaczynają bezpardonową walkę o schedę. Ku ich zaskoczeniu ster firmy, na skutek machinacji, przejmuje Paweł Dalcz, outsider, człowiek wyklęty przez rodzinę, który nie był brany pod uwagę w rozgrywce.

Powieść jest zapisem wyjątkowej kariery. Rozpoczyna się w kraju, później osiąga globalną skalę. W finale bohater zostaje najbogatszym człowiekiem na świecie. Wygrywa z brytyjskimi finansistami i amerykańskim miliarderem.

- Można się w tej fabule dopatrzyć historii o współczesnym człowieku - mówi Wojciech Kościelniak. - Zdecydował się na świat bez Boga, unieważniając dawne wartości w myśl zasady, że cel uświęca środki. Bohaterowie nowych czasów walczą o władzę bez skrupułów. Jednocześnie Dołęga-Mostowicz przełamuje schemat polskich bohaterów, którzy są szlachetni, a jednak na dłuższą metę nieskuteczni. Leczy polskie kompleksy i zaspokaja apetyt na krajowego supermana w światowej skali. Leczy, bo choć Dalcz jest gangsterem, to jednak trochę lepszym niż zagraniczni. Z jednej strony robi rzeczy, które każą stanąć przeciwko niemu, ale z drugiej zaskarbia sobie sympatię inteligencją, błyskotliwością i wdziękiem. Uwodzi też swoim tłumaczeniem mechanizmów rządzących światem.

Jego motto, wzięte z rzymskiego satyryka Petroniusza, brzmi: "Świat chce być oszukiwany, niechże więc będzie, niech się łudzi".

- Chodzi o to, że bez zaufania do ludzi trudno byłoby żyć, ale ktoś, kto uderza w społeczne zaufanie, może zrobić na tym karierę - mówi Kościelniak. - Bycie imitacją doskonałości i perfekcji jest pomysłem na życie Pawła Dalcza. Niemal diabelską imitacją.

Bohater jak u Scorsesego

Taki bohater może wywołać skojarzenia z "Wielkim Gatsbym". - Moje szły raczej w stronę "Wilka z Wall Street" Martina Scorsesego z Leonardem DiCaprio - mówi reżyser. - Nie pokazujemy pozytywnych bohaterów uwikłanych w przeszłość jak u Fitzgeralda, tylko zło i podłość w czystej postaci, które charakteryzują świat przedstawiony przez Dołęgę.

Czy można być skutecznym biznesmenem, nie będąc przestępcą w białym kołnierzyku?

- Mam nadzieję, że tak, chociaż może przemawiać przeze mnie naiwność - mówi Kościelniak. - Nie chcę dopuszczać do głosu zła tylko dlatego, że bywa czasami skuteczne, choć kiedy byłem dyrektorem teatru, miewałem obserwacje, które potwierdzały słowa Brechta, że światem rządzi przemoc. Na szczęście widziałem też, że siła ulega dobru i solidarności. Abstrahując, jest coś intrygującego w przyglądaniu się ludziom, którzy myślą inaczej. Ludziom uważającym, że samo dobro nie wystarcza, by rządzić światem. Działającym według zasady, że albo dostosujemy się do reguł świata, albo wypadniemy z gry. Mnie to nie przekonuje, wręcz smuci.

Paradoks Nikodema Dyzmy, najsłynniejszego bohatera Dołęgi-Mostowicza, polega na tym, że choć jest chamem, zyskuje sympatię, bo obnaża miałkość polskich elit. Jak Dalcz wpłynie na widzenie naszych ekonomicznych elit?

- Dalcz podobnie jak Dyzma obnaża brutalne mechanizmy światowej ekonomii i walki o władzę - mówi reżyser. - Jeżeli ktoś może kogoś oszukać, zrobi to. Dołęga-Mostowicz pokazuje człowieka, który jest lepszym oszustem od innych, bo sprawniej kradnie i zawłaszcza.

Wojciech Kościelniak pozostawia akcję spektaklu w latach 30., co daje szansę na atrakcyjne kostiumy, muzykę i choreografię w stylu retro, fantastycznie sprawdzające się w musicalu. Kluczem będzie też forma komiksu.

- Dymków, rzecz jasna, nie przewidujemy, ale można mówić o pewnej skrótowości - zdradza reżyser. - Scenografia wsparta wizualizacjami będzie przenosić akcję z Polski do Londynu, Nowego Jorku i Szwajcarii.

Piosenki napisał Rafał Dziwisz, muzykę Piotr Dziubek, choreografię przygotował Jarosław Staniek, scenografię Damian Styrna. W roli Pawła Dalcza wystąpi Radosław Krzyżowski.

Kto wie - może jego bohater pokaże również sceptycyzm, ale i mądrość Polaków, której nabyli w ostatnim 25-leciu.

- Pewnie bez entuzjazmu, jaki nam towarzyszył, nie mielibyśmy szans na zmiany, ale dziś w cenie jest realizm, który pozwala dostrzec, ile rzeczy jest źle zrobionych, a ile przed nami - mówi Wojciech Kościelniak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji