Artykuły

Wrocław. Magda Umer z urodzinowym recitalem

Magda Umer - mistrzyni interpretacji piosenki literackiej - przyjeżdża z recitalem z okazji 64. urodzin, na który trafiły piosenki z całej jej twórczości.

Agata Saraczyńska: Czy "Recital 64" wynikał z potrzeby podsumowania?

Magda Umer: Nie czułam takiej potrzeby, ale wystąpiłam w swoje urodziny u Krysi Jandy w Polonii, i pomyślałam, że jak będę żyła, to chcę tak spędzać urodziny co roku. Będzie Recital 65, 66 i tak dalej.

Tytuł naturalnie skojarzył mi się od razu z Beatlesami i ich piosenką "When I'm Sixty Four".

- I bardzo dobrze się skojarzył. "Recital 64" w Polonii zaczęłam właśnie od tego utworu. Co do podsumowania, to zawsze śpiewam te piosenki, które mi są w danym momencie potrzebne, autorów, którzy są mi bliscy, o tematach, które nas wszystkich dotyczą.

Czy jest pani ciągle zielono?

- Od połowy kwietnia, do połowy października, a potem buro. Ale tak naprawdę, to z natury jestem raczej melancholijna, jak moje piosenki.

Niezależnie od wieku. Czy 64. urodziny były jakąś cezurą?

- Młodsza już nie będę, a stwierdzenie, że młodość ma się we wnętrzu, to banał. Wiadomo - czym innym jest młodość mentalna, a czym innym ciało, o jego dobrostan trzeba walczyć. Można się poddać presji starości, a ja walczę.

Śpiewa pani piosenki Kofty, Gałczyńskiego, Stachury. Współpracowała pani z Przyborą, Wasowskim, Młynarskim. Przyjaźniła z Osiecką. Czy te wielkie osobowości wpłynęły na panią?

- Na szczęście nie stłamsiły mnie, a to jest najczęstszą przyczyną rozwodów. Mówimy raczej o moich przyjaciołach, osobach bliskich, które mi pomagają, które mnie wspierają. Mam szczęście do wspaniałych przyjaciół. Oczywiście wpłynęli oni na mnie, ich wrażliwość, mądrość ma dla mnie wielkie znaczenie.

Rzadko zajmuje panią aktualność, to, co dzieje się tu i teraz, częściej śpiewa pani utwory komponowane przed laty.

- Wybieram te, które są dla mnie ważne, dotyczą istotnych spraw. Miłość, przyjaźń, oczekiwanie, strata, to tematy ponadczasowe.

Czy łatwiej się teraz pani szuka repertuaru?

- W młodości nie musiałam go szukać. Moi wspaniali rówieśnicy, wybitni, utalentowani koledzy - Andrzej Wojciechowski, Krzyś Knittel - dostarczali mi genialne utwory. Śpiewam je do dziś, jak choćby "Przepraszam za słońce, przepraszam za deszcz" czy "Jeśli myślisz". Wiem, że i dziś podobają się młodym.

Przyjeżdża pani do nas często - czy pani zdaniem Wrocław się zmienia?

- Od 1986 roku przyjeżdżam tu regularnie na Przegląd Piosenki Aktorskiej, a koncertuję nawet jeszcze częściej. Widzę, jak zmieniliście swoje otoczenie, oswoiliście obce przecież miasto. Kiedy w latach 70. śpiewałam we wrocławskich klubach, już byłam zafascynowana waszą otwartością. Tylko tu mógł działać Jerzy Grotowski, tu odbywać się niezwykły Festiwal Teatru Otwartego. Ale jestem pod wielkim wrażeniem tego, co zrobiliście w ostatnich dekadach. W zeszłym roku, w czasie PPA, poszliśmy na Rynek i przeżyłam szok, bo zawsze myślałam, że to ten krakowski rynek jest najpiękniejszy. Teraz wiem, że to nieprawda, a tytuł ESK wam się po prostu należy. Oba miasta po prostu kocham, a teraz trzymam kciuki za was i rok 2016 rok.

Magda Umer wystąpi w niedzielę w Sali Audytoryjnej Wrocławskiego Centrum Kongresowego, ul. Wystawowa 1. Godz. 18, bilety 65 zł

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji