Artykuły

Wrocław. Mordercy w Hali Stulecia, czyli 33. superprodukcja opery

Ludzkie kości walające się gdzie popadnie, kikuty uschniętych drzew i śmierć czająca się w każdym kącie - tak w piątek będzie wyglądać Hala Stulecia. Makbet i jego żona wkraczają do gry.

To już 33. superprodukcja Opery Wrocławskiej, tym razem zobaczymy Szekspirowski dramat w muzycznej interpretacji Verdiego.

"Makbet" był pierwszą jego adaptacją Szekspira, libretto napisał wieloletni współpracownik Verdiego Francesco Maria Piave. Verdi uwielbiał mistrza ze Stratfordu, o czym świadczą też jego późniejsze opery "Otello" i "Falstaff", a poza tym - w przeciwieństwie do wielu kompozytorów, interesujących się wyłącznie muzyką - przywiązywał ogromną wagę do siły dramaturgicznej i urody słowa. Szekspir mu to wszystko gwarantował.

"Makbeta" pisał w 1847 r. dla florenckiego Teatru della Pergola, a 18 lat później poprawiał go dla potrzeb premiery w paryskim Théatre-Lyrique. Prapremiera florencka była ogromnym sukcesem - po przedstawieniu kurtyna szła w górę aż 25 razy - ale to wersja paryska od ponad stu lat nie schodzi ze scen teatrów operowych całego świata.

Dzieło Verdiego zobaczymy pod muzycznym kierownictwem Ewy Michnik, ze scenografią Pawła Dobrzyckiego, choreografią Bożeny Klimczak i z kostiumami Małgorzaty Słoniowskiej. Reżyserii podjął się niemiecki reżyser z polskim rodowodem Bruno Berger-Gorski.

Reżyserował w teatrach operowych całego świata, wrocławski "Makbet" jest jego trzecią inscenizacją tego dzieła Verdiego. Dziejącą się poza czasem, ale opowiadającą o wciąż aktualnych problemach: głodzie sukcesu, żądzy władzy, miłości, nienawiści i zazdrości. Na scenie nie będzie pięknych komnat szkockich zamków ani urokliwych wrzosowiska. Będzie za to zniszczony las Birnam, kikuty uschniętych drzew, ponury świat, w którym technika i wojna doprowadziły na skraj istnienia nie tylko ludzi, ale i naturę. Krajobraz po apokalipsie.

W postać Makbeta wcielą się dwaj soliści MET, włoski baryton Lucio Gallo i Vladimir Chmelo z Czech (oprócz nich tej roli podjęli się także Jerzy Mechliński oraz Bogusław Szynalski). Czeskiego artystę mieliśmy ostatnio okazję oglądać podczas transmisji z MET "Rusałki" Dvoráka, śpiewał partię leśniczego, obok niezwykłej Renée Fleming.

Ale tak naprawdę ciężar muzycznego dramatu dźwiga Lady Makbet, którą będą grać Magdalena Barylak, Eliza Kruszczyńska i Maria Pia Piscitelli. To jedna z najtrudniejszych partii, jakie w ogóle zostały napisane na głos kobiecy. Śpiewaczka w karkołomnych ariach musi wyrazić skrajne emocje: z jednej strony udawaną radość, z drugiej - niebywałe okrucieństwo. Raz powinna brzmieć jak sopran liryczny, a raz jak dramatyczny. Od krzyku przechodzi do szeptu, by w finałowej scenie obłędu (po dwóch godzinach śpiewania!) podołać jeszcze frazom wymagającym niezwykłej precyzji i wysiłku.

Co nie znaczy, że cała reszta ról jest lekka, łatwa i przyjemna. - Zawsze kiedy słucham arii Makdufa "Ah, la paterna mano" śpiewanej nad zmarłą żoną i dziećmi, zapiera mi dech. Bo to lament samego Verdiego, który stracił pierwszą żonę i dwoje dzieci, a cóż może być gorszego niż utrata rodziny. Makduf śpiewa o bolesnej pustce, której doświadczysz, kiedy zestarzejesz się w samotności - mówił na konferencji prasowej reżyser. Partię Makdufa zaśpiewają Nikolay Dorozhkin, Victor Campos Leal oraz Stefano La Colla.

Solistom będą towarzyszyć prawdziwe tłumy, w spektaklu bierze udział 300 osób plus zwierzęta: pięć koni i pies. Tłumy nie świadczą o tym, że reżyser cierpi na horror vacui na scenie, partie chóralne zajmują w "Makbecie" połowę spektaklu.

Wciąż można kupić bilety na "Makbeta". Spektakle 13, 14, 15, 20, 21 i 22 czerwca. Bilety od 25 do 220 złotych, w kasach Opery Wrocławskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji