Artykuły

Aktor Braciak nie dał się wydymać

"Ja na OFE i emeryturach w ogóle się nie znam" - stwierdził aktor. I to akurat jest prawda. Jacku, jak się nie znasz, to się nie wypowiadaj. Nawet w prywatnej rozmowie, bo przecież nie wypada robić znajomym wody z mózgu. A poniżej specjalnie dla ciebie w żołnierskich słowach krótki kurs, żebyś się już znał - aktorowi Jackowi Braciakowi na jego filmik zamieszczony na YouTubie odpowiada Grzegorz Sroczyński w Gazecie Wyborczej.

Nie być frajerem, nie dać się zrobić w bambuko to dla wielu Polaków sprawa priorytetowa. Bujać to my, ale nie nas. Dlatego ludowe mądrości wygłoszone przez aktora Braciaka na YouTubie zrobiły taką karierę: "ZUS cię dyma, Tusk cię dyma i 11 jego kolegów w przepoconych gaciach cię dyma! Zajebali ci z OFE 150 mld zł, wiedziałeś, kurwa, o tym? Wiedziałeś, że cię wydymali? Nawet, kurwa, nie poczułeś!" - mówi nasz dzielny aktor, jego filmik obejrzało w ciągu tygodnia prawie 2 mln ludzi.

"Brawo, Braciak, sama prawda!" - piszą w komentarzach tysiące mądrali, co dymać się nie dadzą. "Braciak rulez! Najbardziej mnie ubawił chujkiem nutrii, buhahaha". "Superfilm, super gość! Rozwalmy ZUS!". I trwa ta mądralińska radość, i rozbrzmiewa "ha, ha, ha" - aż ktoś wrzuci następny zajefajny filmik z kotkami albo nagranie śmiesznej staruszki, co dzwoni na 112, że "styrta płonie". Braciaka poklepały po plecach fundusze emerytalne (dzięki niemu dwa razy więcej ludzi postanowiło zostać w OFE), pochwalili dyżurni eksperci ekonomiczni. Sam Braciak twierdzi, że film trafił do sieci przypadkowo (terefere), że to jego prywatna wypowiedź nagrana dla jaj przez kolegę, który się bawił kamerą, a fakt, że Braciak jest twarzą reklamową jednej z korporacji finansowych zaangażowanych w OFE, nie ma z całą sprawą niczego wspólnego. "Ja na OFE i emeryturach w ogóle się nie znam" - stwierdził aktor. I to akurat jest prawda.

Jacku, jak się nie znasz, to się nie wypowiadaj. Nawet w prywatnej rozmowie, bo przecież nie wypada robić znajomym wody z mózgu. A poniżej specjalnie dla ciebie w żołnierskich słowach krótki kurs, żebyś się już znał.

Czy zastanawiałeś się, co trzyma społeczeństwa w kupie? Ludzie kiedyś dogadali się, że nie pozostaną obojętni na swój los i razem będą ciężary swoje nosić. Oczywiście to kosztuje. Zdrowe pracujące byczki - takie jak my obaj - muszą oddawać część swoich dochodów na starców, kaleki i bezrobotnych. Płacimy na ZUS, choć nie bierzemy na razie emerytur, na publiczną służbę zdrowia, chociaż obaj leczymy się w luxmedach, i na zasiłki, chociaż żaden z nas ich nie potrzebuje. W zamian za to dostajesz, Jacku, jako tako funkcjonujące społeczeństwo, a rzesze głodnych i bezdomnych nie wybijają szyb w twoim modnym oldskulowym mercedesie. Ale dostajesz też coś ważniejszego - solidarność społeczną. Kumasz czaczę?

Jeśli, dajmy na to, szlag nagły cię trafi i nie będziesz mógł w serialu "Rodzinka.pl" zagrać nawet przykutego do łóżka sfiksowanego wujcia, to nie zostaniesz sam. Nie powiemy ci: "Kupowałeś sobie mercedesy, zamiast zapobiegliwie odkładać na emeryturę w prywatnych funduszach, to teraz zdychaj pod płotem". Na twoją emeryturę złoży się reszta społeczeństwa - ta zdrowa, pracująca.

Cały szkodliwy pomysł OFE polegał, Jacku, na próbie likwidacji tych prostych zasad solidarności społecznej. Spece od marketingu wmówili tobie i milionom innych naiwniaków, że zamiast oddawać pieniądze do wspólnego wora (takim workiem jest "dymający" nas ZUS), lepiej je oddać do prywatnych funduszy, zapisać na prywatnych kontach, a oni już będą wiedzieli, co z tym zrobić. Widmo OFE krążyło po Europie przez całe lata 90. I teraz, Jacku, uważaj - żadna, powtarzam, ŻADNA rozwinięta demokracja zachodnia tego cymesu u siebie nie chciała, ani Niemcy, ani Szwedzi, ani Anglicy. Ciekawe, Jacku, dlaczego? Może rozumieli, że to groźne dla spójności społeczeństw.

Aktualnie pracujący oddają część zarobków na rzecz ludzi, którzy do pracy są już niezdolni. To się nazywa solidarność międzypokoleniowa. Kumasz, Jacku? Chodzi o to, że czujemy odpowiedzialność za warunki, w jakich starzeje się i odchodzi pokolenie naszych dziadków. Eleganccy faceci w garniturach, którzy brali 10 proc. prowizji od każdej twojej składki, próbowali nam te zasady rozwalić. Wmówić, że zamiast solidarności pokoleniowej lepiej niech każdy odkłada sobie sam na prywatnym koncie w OFE, a wolny rynek załatwi resztę.

Widmo OFE krążyło po Europie przez całe lata 90. I teraz, Jacku, uważaj - ŻADNA rozwinięta demokracja tego cymesu u siebie nie chciała, ani Niemcy, ani Szwedzi, ani Anglicy. Ciekawe, Jacku, dlaczego?

Historyk Tony Judt (nawiasem mówiąc, Jacku, to był w porzo koleś, nie dał się dymać, serio, przeczytaj jego książkę "Źle ma się kraj", nie jest gruba) pisał o prywatyzacji emerytur tak: "Co oznacza prywatyzacja? Odbiera państwu odpowiedzialność za wyrównywanie niedostatków w życiu ludzi, pozbawia również tej odpowiedzialności współobywateli, którzy nie czują już, że borykają się ze wspólnymi problemami. To wywołuje katastrofę moralną". Warto, aby wszyscy entuzjaści aktora Braciaka, wszyscy ubawieni jego filmikiem, soczystością kurwowania, "chujkiem nutrii" i innymi przezabawnymi elementami wymyślonymi w pocie czoła przez speców od virali reklamowych - warto, moi drodzy, żebyście o tym wszystkim pamiętali, wypełniając kwity o pozostaniu w OFE. Gdyż istotnie ktoś was dyma, robaczki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji