Artykuły

Kargowa. Jan Nowicki w Cafe Film

Kończy się festiwal Kozzi Gangsta w Kargowej. Podczas tegorocznej edycji bezapelacyjnie najwięcej gości przyciągnął Jan Nowicki. Do widzów się nie mizdrzył. - Widz polski na przestrzeni lat całkowicie zidiociał - mówił

Spotkanie z Janem Nowickim prowadziła Wanda Rudkowska, była dyrektorka Zielonogórskiego Ośrodka Kultury. Aktora znanego z takich filmów jak "Sztos" czy "Wielki Szu" wypytywała o poziom polskiego filmu, celebrytów w serialach i czym dla niego jest aktorstwo. - Ja owszem jestem aktorem, ale niekoniecznie musiałem nim zostać. Jestem takim kochankiem, który nie kocha. Troszeczkę walniętym - przekonywał przy burzy braw.

- Nie chcą was, starej kadry, teraz zapraszać do filmów?

- To nie tak. Po co mi grać prezesa albo wuja? Gdyby mi ktoś zaproponował taką rolę, jak Anthony'emu Hopkinsowi w "Okruchach dnia", to co innego. To nieprawda, że nie mam wzięcia. Ja się po prostu brzydzę. Przysyłają mi seriale, role, za które dostałbym dużo pieniędzy, ale ja nie mogę przeczytać pierwszego zeszytu takich tworów. Czytam i myślę, że się rozstałem z rozumem. Panuję nad Dostojewskim, Marquezem, a głupiego serialu nie mogę zrozumieć? To chore.

Nowicki nie pozostawił też suchej nitki na współczesnych widzach.

- Nie jesteście skazani na seriale, ale wy to lubicie. Widz polski na przestrzeni lat całkowicie zidiociał. Po co takiemu widzowi Gajos? Przecież jest wykształcony na serialu, a nie na poniedziałkowym Teatrze Telewizji. On nie wie, co to jest zawód aktora. Myli prawdziwe aktorstwo z roloróbstwem - kwitował.

Aktor opowiadał o swoim życiu w Cafe Film przez ponad godzinę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji