Artykuły

Pochwał nigdy za wiele

- Jest pewien piękny zwyczaj, którego nauczyła mnie dyr. Danuta Baduszkowa w Gdyni, polegający na całowaniu desek scenicznych przy witaniu i żegnaniu się aktora z teatrem - mówi JOLANTA TADLA, aktorka Teatru Dramatycznego w Elblągu.

Z Jolantą Tadlą, aktorką Teatru Dramatycznego, rozmawia Tomasz Walczak:

Czy aktorka Jolanta Tadla jest osobą bardzo przesądną, mam na myśli oczywiście przesądy teatralne?

- Tak! Wszelkiego rodzaju lusterka, pawie pióra w scenografii, gwizdanie w teatrze, spadające na ziemię egzemplarze, chodzenie w czapce, jedzenie czy picie na scenie bądź widowni, przestrzeganiu tych i wielu jeszcze innych przesądów hołduję. To tyle jeśli chodzi o przesądy. Natomiast jest pewien piękny zwyczaj, którego nauczyła mnie dyr. Danuta Baduszkowa jeszcze w Teatrze Muzycznym w Gdyni, polegający na całowaniu desek scenicznych przy witaniu i żegnaniu się aktora z danym teatrem.

Czym różni się dla Ciebie spektakl grany w siedzibie Teatru, i taki festiwalowy, grany gdzieś w Polsce?

- Niczym! Bez względu na to dla jakiej publiczności gramy, profesjonalizm polega na tym, aby każdy spektakl był zagrany na takim samym poziomie artystycznym.

A co z tremą? Pytam o tę tremę przy szczególnych wystawieniach, gdy na widowni jest znany reżyser, czy prezentując się przed komisją jurorską?

- Jest to na pewno inny rodzaj tremy. W momencie kiedy wiem, że będę oceniana przez kolegów, aktorów czy reżyserów, jest to dla mnie swego rodzaju trema mobilizująca, ale nie sądzę, żeby miała ona wpływ na sam spektakl. Jest to taki mechanizm działający w nas - aktorach.

Opowiedz o "Papierowych kwiatach". To właściwie ten spektakl rozpoczął Scenę Inicjatyw Aktorskich w Teatrze Dramatycznym. Jak to się wszystko zaczęło?

- Zaczęło się od spotkania w ramach cyklu "Teatr przy stoliku", realizowanego wspólnie przez Teatr Dramatyczny i Bibliotekę Elbląską. Ten materiał literacki zaproponował nam, mnie i Tomkowi Muszyńskiemu dyr. Mirosław Siedler. Tekst nam się spodobał, zaintrygował... Na prezentację "Papierowych kwiatów" zaprosiłam goszczącą w Elblągu Ewę Marcinkównę, na której dramat Egona Wolffa także wywarł spore wrażenie. Widząc błyski w oczach Ewy, odważyłam się zapytać, czy nie zechciałaby nam pomóc w realizacji, objąć opieką reżyserską. Pomimo prowadzonych prób do spektaklu "Kolacja dla głupca", zgodziła się przystąpić z także z nami do prób. Po kolejnym dniu miała zrobione skróty i mogliśmy przystąpić do prób analitycznych. Konsekwencją tych działań, było przejście na scenę i premiera.

W ubiegłym sezonie odbyła się pierwsza edycja festiwalu ZASP-owskiego, na którym elbląska "Narkomanka" otrzymała wyróżnienie i specjalną rekomendację Związku Artystów Scen Polskich, polecającą ten spektakl. W tym roku, "Papierowe kwiaty" zakwalifikowano do drugiej edycji Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Alternatywnych OFTA w Warszawie. Czym są, jakie znaczenie dla Ciebie mają nagrody?

- Na festiwal zawsze się jedzie po to, żeby wrócić z jakimiś laurami. Choć niektórzy mówią, że już na ten rok wyczerpałam zasób nagród. Pochwał i nagród nigdy za wiele, szczególnie w tym zawodzie... Tak rzadko mamy możliwość skonfrontowania naszej pracy z profesjonalną oceną. Najważniejszą nagrodą i tak są brawa publiczności. Może to zabrzmi jak truizm, ale tak jest! Największą nagrodą dla aktorów jest uznanie widza.

Na zdjęciu: Jolanta Tadla i Tomasz Muszyński w "Papierowych kwiatach", Teatr Dramatyczny, Elbląg 2004 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji