Artykuły

Stare układy nie tracą energii

"Don Kichot" w choreogr. Alexeia Fadeyecheva w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Przyjemność daje spektakl, w którym wykonawcy emanują radością. Taki jest właśnie "Don Kichot" w Operze Narodowej.

O takich widowiskach mawiano kiedyś, że są dla widzów od lat siedmiu do 100. Ale czy dziś istnieje sztuka łącząca pokolenia? Twórcy piszą nowe wersje starych bajek, wymyślają własne o robotach i potworach, a ten świat jest obcy dziadkom, a często i rodzicom. Na dodatek kultura masowa odesłała balet klasyczny do muzeum, a większość choreografów stara się wymyślić własny styl, a nie korzystać z dawnych wzorców.

Po co więc i dla kogo jest dziś balet klasyczny? Niech każdy odpowie sam, wybrawszy się do Opery Narodowej na "Don Kichota".

To tytuł z klasycznego kanonu. Ludwig Minkus dostarczył porcji melodyjnych, bezpretensjonalnych walców, polek, galopów i marszów, zabarwiwszy całość hiszpańskim kolorytem. A najwięksi XIX-wieczni choreografowie - Marius Petipa i Aleksander Gorski - stworzyli wielkie widowisko.

W Warszawie Aleksiej Fadiejeczew, przedstawiciel słynnej baletowej rodziny związanej z Teatrem Bolszoj, daje widzom "Don Kichota" we wzorcowym, klasycznym kształcie. Cały I akt to zbiór efektownych tańców na barcelońskiej ulicy. W II akcie jest sen Don Kichota z tancerkami na pointach, kwintesencja XIX-wiecznego baletu w układzie Mariusa Petipy. A w finale jest pas de deux głównych bohaterów, Kitri i Basilia, od 100 lat tańczone także na wszelkich galach baletowych.

A jednak Aleksiej Fadiejeczew nie okazał się kustoszem. Stworzył spektakl zabawny, dodał sporo gagów. "Don Kichot" to komedia dynamiczna, w całkiem współczesnym tempie, zwłaszcza że tak też Aleksiej Bakłan prowadzi orkiestrę, perfekcyjnie partnerując tancerzom. Thomas Mika zaproponował zaś całą gamę kostiumów w słonecznej, barwnej kolorystyce.

"Don Kichot" nie może być dziś zwykłą rekonstrukcją, bo umiejętności techniczne tancerzy są znacznie większe niż dawniej. Choreografia Fadiejeczewa jest skomplikowana i trudna, ale nie odnosi się wrażenia, że oglądamy pozbawioną emocji baletową akrobatykę. Warszawski zespół osiągnął bowiem taki poziom, że jest w stanie podjąć wyzwanie wymagające techniki najeżonej trudnościami. A przy tym potrafi stworzyć spektakl w każdej scenie nacechowany radością i spontanicznością.

Jest tajemnicą Fadiejeczewa, co sprawił, że Maksim Wojtiul odmłodniał nagle o kilkanaście lat i stał się beztroskim, zuchwałym, acz sympatycznym Basiliem. A liryczna Aleksandra Liaszenko okazała się pełną temperamentu Kitri. Oboje zaprezentowali całą gamę skoków, piruetów, podnoszeń i ewolucji, tworząc portrety swoich bohaterów.

Ról i epizodów jest w "Don Kichocie" ponad 20: od ognistej Tancerki ulicznej (Marta Fiedler), niezdarnego zalotnika (Carlos Martin Pérez) po romantyczną Królową Driad (Maria Żuk) i eterycznego Amora (Ewa Nowak). Ta liczba solistów także świadczy o klasie Polskiego Baletu Narodowego.

Ciekawe tylko, co bardziej zapamięta publiczność? Klasyczne popisy przyjaciółek Kitri (Yuka Ebihara i Emilia Stachurska) czy metalowego konia, na którym podróżuje Don Kichot (Siergiej Basałajew) i zabawnego Sanczo Pansę (Paweł Koncewoj) wyrzucanego w górę przez uliczną gawiedź?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji