Artykuły

Humor dla wybranych

Z aktorem Maciejem Stuhrem rozmawia K. Czerkawska-Heil

Aktor, satyryk i współtwórca kabaretu "Po żarcie". Niedawno zdobył "Złotą Piątkę" dziennika Rzeczpospolita oraz "Grubą Rybę" przyznawaną przez słuchaczy Radia Kolor.

K. Czerkawska-Heil: - Widzowie często mają okazję oglądać Pana popisy zarówno na scenie, jak i w filmie. Czy w życiu prywatnym również jest Pan duszą towarzystwa?

Maciej Stuhr: - Częściej wygłupiam się w pracy. Natomiast w życiu prywatnym jest z tym bardzo różnie. Zdarza się, że jestem wesołkiem i rozbawiam całe towarzystwo. Ale bywa też tak, że jestem poważny, a czasem nawet unikam towarzystwa.

- Ostatnio zdobył Pan nagrodę przyznawaną przez "Rzeczpospolitą".

- Ogromnie mnie to ucieszyło. Po pierwsze dlatego, że znalazłem się w gronie tak wybitnych postaci, jak Anna Dymna czy Leon Niemczyk. Po drugie, jestem zdumiony, że czytelnicy tak szacownej gazety zagłosowali na takiego młokosa, jak ja. To dla mnie potwierdzenie, że to co robię, podoba się ludziom. Daje mi to jeszcze więcej chęci do dalszej pracy. Do tej pory dużo częściej sam wręczałem nagrody, niż je dostawałem.

- Otrzymał pan również "Grubą Rybę" od warszawskiego Radia Kolor za najbardziej wyrafinowane czucie humoru. Co Pana zdaniem organizatorzy mieli na myśli?

- Moim zdaniem poczucie moru jest tym, co nas Jeżeli śmiejemy się z tych samych rzeczy, to znaczy, że mamy ze sobą wiele wspólnego. Natomiast wyrafinowany humor jest zastrzeżony tylko dla nielicznych. Oczywiście, nie może też być zbyt wyrafinowany, bo wtedy śmiać się będzie wyłącznie autor dowcipów.

- Pan się nigdy nie zamartwia?

- Najważniejsze jest pozytywne nastawienie do życia. Trzeba podchodzić do wszystkiego z optymizmem, bo wtedy przyjemniej się żyje. Los często nas nie oszczędza, ale z przeciwnościami trzeba sobie jakoś radzić. Z drugiej strony wewnętrzny bunt czy smutek często jest bardzo twórczy i skłania nas do trafnych decyzji. Zmartwienia nasuwają nam ciekawe przemyślenia i pomysły co zrobić, żeby było lepiej.

- Optymizm to Pana filozofia życiowa?

- Tak, ale wynika raczej z mojej natury, a nie z przekonań. Wolę się śmiać z rzeczywistości niż się złościć i rozpaczać. Czasem należy się też wyciszyć wewnętrznie i powiedzieć sobie, że wszystko będzie dobrze.

- A gdy już naprawdę ma Pan wszystkiego dość?

- Wtedy najlepiej gdzieś wyjechać i pobyć sam na sam z przyrodą. Kiedy tylko mogę, uciekam na łono natury. Mieszkam w zasadzie w dwóch miastach. W Krakowie łatwiej poradzić sobie ze stresem, bo jest to dużo spokojniejsze miejsce. W stolicy żyje się w nienaturalnym pośpiechu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji