Smakowity kąsek
Koniec sierpnia. Stołeczne miasto Warszawa. Nudno. Czytam co w kinach, muzeach, na wystawach. W gazetach napisano, że wszystkie teatry nieczynne.
Teatr działa w systemie sezonowym i tak było zawsze. Jednak w XIX wieku, gdy artyści Warszawskich Teatrów Rządowych jechali do wód, działał Teatr Letni, działały tzw. ogródki, gdzie dawano sztuki do kotleta i pod piwo. Głupio trochę, gdy teraz turyści czy międzynarodowi studenci uczący się latem w tutejszym Uniwersytecie polskiej mowy i kultury pytają o teatr. Trzeba ich uczyć na sucho. A co robi teatr, którego nie ma? Pręży się do skoku w nowy sezon.
W samej Warszawie będziemy mieć pięciu nowych dyrektorów: w Powszechnym Maciej Wojtyszko, w Dramatycznym Maciej Prus, Na Woli Bogdan Augustyniak, w Północnym (dawna Komedia) Marek Grzesiński, w Rozmaitościach Wojciech Szulczyński. Ani jedna scena nie ulegnie likwidacji (a miałabym swoje typy). Budżet na cały sezon rozdzielony, więc nie ma się czego bać, choć trzeba szybko szukać sponsorów na potem.
Na temat gaż nic się na razie nie mówi. Co do przyszłości zaś, dominują nastroje skrajne - albo bojowe, albo grobowe. Koniec socjalistycznej koegzystencji, w oczy zagląda widmo prawdziwej konkurencji. Trzeba będzie dobrze pogłówkować, walczyć o widza.
Jak na wszystko, i na to są zaklęcia, są sposoby. Jako najbardziej oryginalne przedsięwzięcie sezonu (pewnie nie tylko tego) zapowiada się "Tamara" Johna Krizanca, reżyserowana w Studio przez Macieja Wojtyszkę.
Dziejąca się równocześnie w siedmiu wnętrzach akcja, wymaga od aktorów niezwykłej dyscypliny, widzom zaś może dać przyjemność obcowania z nimi niemal bez dystansu.
Bilety skalkulowano wstępnie na 120 tysięcy - wliczono w nie bowiem cenę wykwintnej kolacji, którą widzowie spożywać będą wespół z aktorami. Ciekawe, jakiego widza, bazując na wysokiej cenie i snobizmie, uda się upolować teatrowi? A nuż okaże się, że niskie pobudki doprowadzą do wysokiej sztuki tych ludzi, którzy nigdy w teatrze nie bywają? To byłoby dobre, bo jak naucza przypowieść o zagubionej owcy, większa jest radość z nawrócenia jednego grzesznika niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych.
A prawdziwa sztuka kotleta się nie boi. Trzymam kciuki za "Tamarę".