Paniczna potrzeba kasy
BYWAJĄ wydarzenia spektakularne i artystyczne. Czasem jedno i drugie, czasem nie. Kulejąca finansowo Opera i Operetka odczuwa paniczną potrzebę sukcesu kasowego. Bywa więc, że często wbrew swej operowo-operetkowej formule teatr podąża do finansowo-marketingowego spełnienia na skróty. Przykład: listopadowa premiera "Królewny Śnieżki i krasnoludków".
Na to przedstawienie się chodzi. Bilety do 15 grudnia są podobno wyprzedane. Powodem popularności szczecińskiej "Śnieżki" jest "gwiazdozbiór warszawski" - jak to określiła jedna z gazet. Natalia Kukulska, "Piasek", Darek Kordek, Joanna Trzepiecińska, Anna Romantowska... Scena szczecińskiej Opery i Operetki jeszcze się nie uginała od tylu gwiazd. Budżet, którego podobno prawie nie ma, też się może i ugina, ale zyski zapewne będą ogromne. Kto wie, może pozwoli to Operze i Operetce przypomnieć sobie (a wraz z nią urzędnikom, którzy za ten teatr odpowiadają) o tym, do czego została powołana i jaką nosi w swym logo nazwę.
Doczekamy się premier operowych i operetkowych wspomaganych starannie dobranymi solistami, reżyserami i scenografami. Publiczność przyjdzie (spokojnie!) nawet na "Toskę", "Traviatę" czy "Aidę" - będzie miała gwarancję, że się jej nie oferuje byle czego, że wybitni wykonawcy współtworzą długotrwały sukces teatru, a nie są ostatnią deską ratunku. Opera może być efektowna, dochodowa i multimedialna. Dowodem są przedsięwzięcia Opery Wrocławskiej (megaspektakle obliczone na kilkadziesiąt tysięcy widzów). W Szczecinie też tak się zapowiadało (przedstawienia na dziedzińcu), ale się skończyło. Może krasnoludki szepnęłyby coś komuś (życzliwie)...