Artykuły

Gwiazdy i pioruny

Opera i Operetka ze Szczecina przywiozła do Gorzowa swój wielki przebój sceniczny - "Królewnę Śnieżkę i Krasnoludki". Przedsta­wienie grane jest od roku i wielu re­cenzentów uważa je nie tylko za wydarzenie artystyczne, ale przede wszystkim towarzyskie. Zarówno wśród wykonawców, jak i realizato­rów aż roi się bowiem od znanych nazwisk. Na premierze królewną była piosenkarka Natalia Kukulska, a królewiczem - piosenkarz Andrzej Piasek Piaseczny. Te same role na zmianę grają też: solistka szczecińskiej sceny Izabella Tur­han i aktorka Joanna Trzepiecińska, którą zobaczyliśmy w Gorzo­wie. Królewiczami bywają zaś: mło­dy cygański artysta Dziani i aktor Dariusz Kordek, który autografy rozdawał gorzowskiej widowni.

Znakomite są też nazwiska re­alizatorów: reżyserzy Krzysztof Kolberger i Zofia Czernicka, au­tor scenografii i kostiumów Ry­szard Kaja, choreograf Mirosław Różalski, muzyczni opiekunowie: Warcisław Kunc i Jan Jazownik. A sama muzyka częściowo pocho­dzi z animowanego filmu Walta Disney a, a częściowo jest dziełem Zbigniewa Wodeckiego.

Spektakl rozpoczyna się jeszcze przed pierwszym dzwonkiem. Dzieci zaraz po przekroczeniu pro­gu teatru widzą zabawnych prze­bierańców, a po chwili słyszą też odezwę odczytaną przez Strażnika. Potem już na scenie prawie przez dwie godziny trwa barwna i roz­śpiewana opowieść o wielkiej zawiści i wielkiej miłości. Realizatorzy poważnie potraktowali młodą wi­downię: w spektaklu nie ma infan­tylnych uproszczeń, a wykonawcy nie mówią słodkimi głosami. Ale za to trochę przesadzono z efekta­mi specjalnymi - wszystkie sceny z udziałem straszliwej Macochy by­ły tak nafaszerowane piorunami, grzmotami i krzykami, że sporo młodych widzów nie schodziło z kolan rodziców. Kilkoro małych, płaczących dzieci trzeba było na­wet wyprowadzać z widowni.

Największą rolę w spektaklu gra Joanna Trzepiecińska. Robi to z dużym wdziękiem i poczuciem humoru, bardzo dobrze wy­pada też w piosenkach. Rola kró­lewicza jest natomiast niewielka: kilka piosenek, spacer z różą w dłoni i finałowy taniec z królew­ną. Dariusz Kordek dobrze radzi sobie ze śpiewaniem, ale nie ma raczej szans na ukazanie bardziej "żywej" postaci królewicza.

Ozdobą widowiska są energicz­ne i zabawne krasnoludki, każde ich pojawienie się na scenie entu­zjastycznie przyjmuje widownia. Sporą atrakcją jest też rola Jana Kobuszewskiego, Co prawda ak­tor nie występuje na żywo, lecz "filmowo" jako duch czarodziej­skiego zwierciadła.

W finale wygrywa miłość, pu­bliczność głośno oklaskuje młodą parę. Oklaski te udowadniają, że teatralny świat cudów nadal może być konkurencją dla telewizyjnej codzienności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji