Co zrobić żeby nikomu nie było przykro?
- Na początku listopada zarezerwowałam 12 biletów na przedstawienie "Królewna Śnieżka" w Operze i Operetce. Powiedziano mi, że będę miała drugi i trzeci rząd. Gdy po dwóch tygodniach chciałam wykupić bilety, okazało się, że mogę mieć miejsca najwyżej w 10. i 11 rzędzie - poskarżyła się nam Mirosława K. - Ze względu na dzieci zależało mi na miejscach z przodu widowni. Rezerwacja dotyczyła spektaklu, który odbędzie się w sobotę 4 grudnia.
- Pod tym nazwiskiem rzeczywiście jest przyjęta rezerwacja - przyznaje Dorota Kowalczyk z Opery. - Nie ma jednak wpisanych miejsc.
- Co to zatem za rezerwacja bez miejsc? - pytam.
- Wgląd na plan widowni w komputerze ma tylko kasjerka - tłumaczy Dorota Kowalczyk. - Jeżeli akurat zajęta jest sprzedażą lub przyjmowaniem innej rezerwacji, a zgłoszenie przyjmie ktoś inny, to nie zawsze jest w stanie podać dokładne miejsca. Nie wiem, kto prowadził rozmowę z tą panią i skąd się wziął ów rząd drugi i trzeci. Jednak, jak twierdzi Mirosława K., poinformowano ją, że miejsca ma zarezerwowane w drugim i trzecim rzędzie. Sytuacja byłaby jasna, gdyby rezerwację prowadziła tylko osoba kompetentna.
- Rzeczywiście mogłaby to robić tylko kasjerka, ale wówczas zdołałaby przyjąć znacznie mniej zgłoszeń od widzów - przyznaje Kowalczyk.
Ze strony teatru jest to zapewne rozumowanie logiczne - więcej rezerwacji to nadzieja na więcej sprzedanych biletów, a co za tym idzie, większe wpływy z biletów. Dla widza to jednak oczywisty absurd.
- Jest mi przykro, że tak się stało, biję się w piersi, ale proszę zrozumieć: przed premierą atmosfera jest taka napięta i nerwowa, że czasami zdarzy się nam wypadek przy pracy - przeprasza Dorota Kowalczyk. - Nie potrafię teraz nawet w niczym pomóc, bo bilety na weekendowe spektakle po południu do końca tego roku są już zarezerwowane. Przykro jest teatrowi, przykro jest czytelniczce, przykro będzie dzieciom, które "Piaska" i Natalię Kukulską chciały oglądać z bliska.