Trans nocy letniej
"Sen nocy letniej" jako transopera to pomysł Wojciecha Kościelniaka na klasyczne dzieło Szekspira. Oryginalny spektakl wrocławski aktor i reżyser teatralny wystawił w Teatrze Muzycznym w Gdyni. W dwóch rolach - Tytanii i Hipolity - występuje Justyna Steczkowska.
Magda Nogaj: Co to właściwie jest transopera?
Wojciech Kościelniak: Trans, jako stan świadomości, jest wszechobecny w naszym życiu. Wszystkie codzienne czynności, które zawierają element powtarzalności, wprawiają w trans - może to być mycie naczyń albo jazda pociągiem. Na podobnej zasadzie skonstruowana jest też muzyka trans. Będzie ona spoiwem łączącym poszczególne elementy widowiska. Stąd jego nazwa. Transowi chcemy też podporządkować technikę gry aktorskiej i samą konstrukcję spektaklu. Nie będzie ona przypominać klasycznej sztuki, gdzie punkty kulminacyjne przeplatają się ze spadkami napięcia. Ale nie będzie to też żaden eksperyment, tylko spektakl dla szerokiej publiczności.
To już drugie widowisko po słynnym musicalu "Hair", przy którym współpracuje Pan z Leszkiem Możdżerem.
- Leszek napisał aż trzy godziny muzyki do oryginalnego tekstu Szekspira w tłumaczeniu K.I. Gałczyńskiego. Oprócz transu na ścieżce pojawią się elementy hip hopu, rapu, jazzu, rocka i techno. Będą też wpływy muzyki konceptualnej. Chcemy stworzyć coś jeśli nie polskiego, to przynajmniej europejskiego, ale na pewno nie amerykańskiego. Dlatego będziemy unikać tzw. piosenkarstwa. Rola epigona Broadwayu nas nie interesuje. nalegał na proste śpiewanie podporządkowane aktorstwu, a nie popisom wokalnym. To ma być rodzaj dialogu rozpisanego na śpiew.
Nie chce Pan piosenkarstwa, ale zaangażował Pan Justynę Steczkowska, i to do dwóch ról.
- Justyna obejrzała musical, "Hair", spodobał się jej i powiedziała, że chce ze mną pracować. Jej honorarium miało być opłacone przez sponsora. Ten się jednak wycofał, ale Justyna została.
Wrocławianie będą mieli okazję obejrzeć Pana transoperę?
- Spektakl, zarówno scenograficznie, jak i inscenizacyjnie, przygotowujemy tak, by można było go pokazywać w różnych miastach Polski. Nie ukrywam też, że rozmawiałem z Romanem Koła-kowskim, szefem artystycznym Przeglądu Piosenki Aktorskiej, by pokazać "Sen" w marcu w ramach PPA.
Wystawia Pan "Sen nocy letniej" w Gdyni. Dlaczego w naszym mieście było to niemożliwe?
- Chciałem pracować we Wrocławiu. Przez kilka lat zanosiłem przeróżne propozycje do Teatru Polskiego. Dyrektor Jacek Weksler wciąż je jednak odrzucał. Nie grymasiłem więc, gdy dostałem propozycję z Gdyni. Tu jest najlepszy teatr muzyczny w Polsce, świetny pod względem technicznym i oświetleniowym. Poza tym pracuje tu najlepszy zespół. Przy teatrze jest bowiem szkoła, wypuszczająca co roku młodych zdolnych ludzi. Gdyby jednak pojawiły się z Wrocławia jakieś propozycje, to chętnie bym tu wrócił. To moje miasto, tu się urodziłem, mam rodzinę. Nie musiałbym się z nią rozłączać.