Artykuły

Trąby jerychońskie

Mój drogi!

W Operze Śląskiej polska prapremiera opery Dominique Probsta "Maksymilian Kolbe" do libretta Eugene Ionesco. Przyznasz, że to zda­rzenie niecodzienne... Zapowiedź wystawienia opery o męczenniku z Oświęcimia przyjąłem z wielką obawą... Ofiara Ojca Maksymiliana Kolbego na scenie operowej, z librettem pisa­nym przez autora "Łysej Śpiewaczki", "Krze­seł", "Nosorożca", autora teatru szyderstwa?

Sam przeszedłem piekło obozu koncentracyj­nego i sam byłem skazany na śmierć przez zastrzyk fenolu - na krawędzi życia, uratowa­ny dzięki dziwnemu zbiegowi okoliczności... Rozumiesz więc, z jaką obawą szedłem na ten spektakl! Muszę wyznać, że przedstawienie zro­biło na mnie ogromne wrażenie! Wrażenie oczyszczające! Oddanie własnego życia za życie kogoś innego przez Ojca Kolbego, pokazane w całym majestacie i pięknie tej ofiary, jest tak budujące i wzbudza tak głębokie uczucie wiary i nadziei, że przejęci bezgranicznym podziwem dla tego czynu, przyjmujemy bez zastrzeżeń konwencję dramatu operowego, w jakiej Probst i Ionesco opowiadają o tym niezwykłym wyda­rzeniu.

Jak doszło do powstania tego niezwykłego dzieła? W roku 1981 dyrektor Opery Paryskiej Bernard Lafort zamówił operę na współczesny temat u Dominique Probsta, młodego, ale już znanego kompozytora muzyki teatralnej. "Po­myślałem od razu - wspomina Probst - o hi­storii polskiego księdza, Maksymiliana Kolbego, który w roku 1941 w obozie oświęcimskim w geś­cie niesłychanej miłości, oddał swoje życie, by ratować skazanego na śmierć głodową ojca ro­dziny. .."

A oto, co mówi Ionesco w wywiadzie dla "Evenoment du Jeudi": "Pewnego dnia pielęg­niarka pożyczyła mi książkę o Ojcu Kolbe. Jego historia wstrząsnęła mną. Mój przyjaciel Ojciec Carre, kolega z Akademii Francuskiej, zachęcił mnie wtedy do napisania sztuki teatralnej. Nie wiedziałem, jak się do tego zabrać, wstydziłem się niedoskonałości mojej wiary. Ojciec Carre skon­taktował mnie wtedy z Dominikiem Probstem. Zachęcony przez niego, napisałem libretto nie­wielkiej jednoaktowej opery. Później uzupełniłem tekst, wzmocniłem go moją wiarą i mymi wątpliwościami. Mam jedynie nadzieję, że poprzez martyrologię Ojca Kolbe ludzie lepiej zrozumieją sens życia i tajemnicy..."

Opera została ukończona w roku 1986 i uhonorowana nagrodą Academie de Beaux-Arts - lecz następcy dyrektora Leforta w Operze Pa­ryskiej nie honorowali umowy swego poprzed­nika i prapremiera "Maksymiliana Kolbego" odbyła się 20 sierpnia 1988 w Rimini na in­augurację spotkania wielotysięcznej katolickiej organizacji "Wspólnota i Wyzwolenie". Reali­zację powierzono polskim artystom: inscenizację i reżyserię - Tadeuszowi Bradeckiemu, sce­nografię - Janowi Polewce, kierownictwo artystyczne całości - Krzysztofowi Zanussiemu. Przedstawienie pod kierownictwem muzycz­nym Rivoliego przyjęte zostało entuzjastycznie, uznane za największe wydarzenie artystyczne roku 1988 we Włoszech.

Spektakl w Operze Śląskiej jest trzecią pre­zentacją tego niezwykłego dzieła w tej samej realizacji. Kierownictwo muzyczne spoczywa w rękach Tadeusza Serafina. Muzyka Probsta surowa i oszczędna, wykonywana przez septet fortepianowy z dużym udziałem perkusji, two­rzy nastrój, klimat przerażającego ucisku i strachu, a w drugiej i trzeciej części - roz­grywających się w celi śmierci - atmosferę roz­paczy, przechodzącą pod wpływem modlitwy Ojca Kolbego w cichą rezygnację, w śpiewy zagłuszające cierpienie i wreszcie w pełen na­dziei i spokoju chorał, anonimową "Modlitwę o pokój", śpiewaną u stóp ogromnego czarnego krzyża przez chór dziecięcy.

Partie wokalne - to nie popis głosowy, ale niezwykle sugestywne i pełne wyrazu kreacje aktorskie, wyrażane w dramatycznych mono­logach: protestującego przeciw okrucieństwu świata więźnia Puszowskiego (Marek Ziemniewicz), skupionego, imponującego siłą woli i dobrocią Ojca Kolbego (Włodzimierz Skalski), szalejącego w zwierzęcej wściekłości komen­danta obozu (Eugeniusz Kuszyk), porażonego strachem przed śmiercią więźnia, za którego Ojciec Kolbe wybrał śmierć męczeńską (Wło­dzimierz Wałcerz)... Wstrząsające przedstawie­nie. Najgorętsze słowa uznania dla kierownic­twa Opery Śląskiej, za podjęcie tak trudnego i tak niestety wciąż jeszcze potrzebnego tematu!

Opera Probsta trwa niewiele ponad godzinę. Wieczór uzupełniono inscenizacją "Requiem" Romana Palestra. Utwór ten, poświęcony "Pa­mięci przyjaciół, którzy walcząc - ginęli w War­szawie", znalazł się - podobnie jak i reszta niezwykle wartościowej twórczości Palestra - na indeksie. Po raz pierwszy udało się za­prezentować to wielkie dzieło w Polsce nieza­pomnianemu Bohdanowi Wodziczce w listopa­dzie 1957. W Operze Śląskiej publiczność pol­ska usłyszała to dzieło, jakże dobrze korespon­dujące z operą o Ojcu Kolbem, dopiero po raz drugi! Inscenizowane w sposób niezwykle pro­sty i oszczędny - przez tych samych realizato­rów, co opera Probsta - jako obrzęd w Święto Zmarłych wokół tego samego krzyża, który górował nad inscenizacją obozu oświęcimskie­go, "Requiem"! Roman Palestra wzrusza głębią emocji, dramatyzmem solowych partii śpiewa­nych przez Barbarę Krzekotowską, Barbarę Markiewicz, Huberta Miśka i przez ukraiń­skiego basa, obdarzonego pięknym głosem, Aleksandra Teligę...

W Operze Wrocławskiej pierwsze przedsta­wienie w dyrekcji Sławomira Pietrasa, pod artystycznym kierownictwem Zbigniewa Gra­cy: udana, niezwykle wystawna premiera "Nabucco" Giuseppe Verdiego. Warto przypom­nieć, że opera ta była już przygotowywana w Operze Wrocławskiej w roku 1967 i zdjęto ją ze sceny na kilka dni przed premierą na skutek niechlubnych pociągnięć politycznych. Wspo­mina o tym Jan Marynowski w programie do "Nabucca". Teraz "Nabucco" święcił triumfy i w Operze Śląskiej (niezapomniany dyr. Napo­leon Sies gościł przed kilku laty z tą operą we Wrocławiu) i w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisałem o obydwu tych przedstawieniach w "Odrze", o dramacie Verdiego po klęsce "Dnia królowania" i odrodzeniu jego twórczo­ści w "Nabucco", o wspaniałej, pełnej dostojno­ści i blasku muzyce, której jakże popularnym ukoronowaniem jest słynny chór Żydów uciskanych przez Babilończyków "Va pensiero". Dziś więc tylko zajmę się wrocławską insceniza­cją tego wielkiego dzieła.

Już uwertura zapowiedziała niezwykłe prze­życia muzyczne: pod batutą Jose Maria Florencio Juniora nasza orkiestra zagrała jak ni­gdy - czysto, z rozmachem, pięknym tonem, grzmiącym forte i ładnie brzmiącym piano; nic dziwnego, że publiczność zgotowała dyrygen­towi i orkiestrze długotrwałą owację. Junior prowadził muzykę Verdiego z prawdziwie wło­skim temperamentem i uczuciem. Drugim współtwórcą przedstawienia jest Marian Koło­dziej - wielki mistrz wystawnej scenografii. Ile fantazji, ile piękna w rysunku, kolorze, usytuo­waniu detali, w wymyślnych, ale zawsze ze­spolonych z klimatem muzyki kształtach sceno­grafii, w owych złoceniach, połyskujących w re­flektorach, rzucanych w forte orkiestry, w pół­cieniach wyłaniających się w scenach lirycz­nych. Marian Kołodziej: wielki mistrz nastroju.

"Nabucco" to opera chórów. Większość dra­matycznych scen rozgrywa się wśród tłumów ludu żydowskiego, wojowników babilońskich. Reżyser Marek Okopiński starał się uruchomić te masy śpiewających chórzystów - nie zawsze mu się to udawało. Niejednokrotnie tłum chó­rzystów wykonywał ruchy nieusprawiedliwione przebiegiem muzyki. Reżyser skonstruował jed­nak wielkie, monumentalne sceny zbiorowe, stanowiące w wielu scenach węzły dramatyczne akcji, w sposób dogodny dla chóru, śpiewające­go trudne wokalnie i muzycznie partie. Chór operowy (przygotowany przez Małgorzatę Orawską), wzmocniony przez zespół "Cantores Minores Wratislavienses" Edmunda Kajdasza, dotrzymywał kroku bardzo dobrze grającej orkiestrze. Jak przystało, bisował pieśń "Va pensiero"! Partię tytułową śpiewał Maciej Krzysztyniak - to bardzo dobry śpiewak i ak­tor - obdarzony elastycznym głosem o wyjąt­kowo pięknym brzmieniu.

"Nabucco" wrocławski, piękne i dobrze mu­zycznie przygotowane przedstawienie - to do­bry początek dyrektorowania Sławomira Pie­trasa. Wierzę, że i dalsze losy naszego teatru operowego potoczą się zgodnie z naszymi na­dziejami... Trąbiąc o tym, pędzę do Poznania na premierę "Eugeniusza Oniegina".

Twój Wojciech Dzieduszycki

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji