Artykuły

Sztuka zwyciężyła

Schorowany Eugene Ionesco na polską premierę opery "Maksymilian Kolbe" z jego librettem i mu­zyka Dominique'a Probsta nie zdołał przybyć. Fizyczna niemoc po­konała artysty, który w sobotni wieczór w Operze Śląskiej odniósł jednak duchowe zwycięstwo. Pu­bliczność wieczór z "Maksymilia­nem Kolbem" i "Requiem" Roma­na Palestra przyjęła owacją zgoto­waną na stojąco.

Sądzą, że był to wyraz szacunku nie tylko wobec wzniosłej tematy­ki - polskiemu Świętemu, a w ogóle, człowiekowi, w skrajnych warunkach KL Auschwitz oraz Powstaniu Warszawskim, "pamięci przyja­ciół, którzy walcząc, zginęli w Warszawie" dedykował swój utwór Roman Palester. Powstano w wiel­kim uznaniu dla sztuki, która w przejmującym kształcie artystycz­nym podejmuje wątki istotne a przy tym skomplikowane i boles­ne.

Dzieło E. Ionesco ukazuje nie tylko jasność świętości. W pewien sposób wątpiąc, poprzez postać Puszowskiego, interesująco zgłębia człowieczeństwo. Dominique Probst frapująco przeniósł to w warstwie muzycznej. Nie dziwi, że już na dwa lata przed prawykonaniem światowym (Rimini, 1988) uzyskał za swą operę kompozytorską na­grodę "Marcel Samuel-Rousseau" jednogłośnie przyznaną przez Academie des Beaux-Arts. Dla nas - blisko Oświęcimia i Brzezinki chy­ba jednak najistotniejszym w so­botni wieczór było sceniczne prze­tworzenie wciąż żywej i bolesnej tematyki. Ono to, zasłużony, ogromny sukces przyniosło reżyse­rowi (przy współpracy artystycz­nej Krzysztofa Zanussiego) Tadeu­szowi Bradeckiemu i niezwykle skondensowanie operującemu fra­pująco celnymi, symbolicznymi skrótami, scenografowi Janowi Po­lewce. Także - sprawującemu kierownictwo muzyczne Tadeuszo­wi Serafinowi i prowadzącej ope­rowy chór Krystynie Świder.

Ci sami realizatorzy w drugiej części wieczoru przygotowali wreszcie nam przypomniane wielkie dzieło Romana Pelestra. To połączenie obydwóch dzieł nie jest jedynie zabiegiem ideowym. Wy­starczy wsłuchać się w zakończe­nie opery i pierwsze takty "Re­quiem", by dostrzec artystyczną celność takiego połączenia.

Premierowy sukces nie byłby możliwy bez ogromnej dyscypliny wykonawczej. Szczególnie cieszy ona w przypadku bytomskiego chóru. Także - nie tylko w wo­kalnym co i w aktorskim wyrazie partii czołowych. W "Maksymilia­nie Kolbem" pięknie zwrócili na siebie uwagę przede wszystkim: w roli tytułowej gościnnie występujący solista Warszawskiej Opery Kameralnej Adam Kruszewski i Marek Ziemniewicz w trudnej, bodaj najistotniejszej, roli Puszowskiego oraz Ryszard Słysz jako Ojciec rodziny. W "Requiem" trudne partie solowe dobrze wykonali: Zofia Rogala, Agata Kobierska, Stanisław Meus i Aleksander Teliga.

Dzisiaj w Katowicach zobaczy­my w tej premierze odmienny ze­staw głównych wykonawców. Obecność na tym spektaklu zapo­wiedział ordynariusz katowicki, ks. biskup Damian Zimoń, który w so­botnie przedpołudnie przyjął Dominique'a Probsta i realizatorów bytomskiej premiery. W spotkaniu brał udział również wojewoda ka­towicki Tadeusz Wnuk.

Bytomska premiera wzbudziła spore zainteresowanie. Przybyły na nią m.in. wiceminister kultury i sztuki Krystyna Marszałek Młyńczyk, dyrektor departamentu mu­zyki w MKiSz Izabella Bojkowska; byli - senatorzy i wojewodowe, posłowie i prałaci. Obecny był również ks. biskup Jan Wie­czorek z Opola (do tej diecezji przynależy Bytom). Byli goście z Francji, Szwecji i RFN. Dominique'owi Probstowi ze znanej aktorsko-muzycznej rodziny Casadesus, w podróży do Polski towa­rzyszy jego żona, aktorka Catherine Chevallier.

Po realizacjach "Maksymiliana Kolbego" we Włoszech (Rimini, 1988), Francji (Arras, 1989) i pierw­szej na scenie - w Bytomiu, Ta­deusz Bradecki kolejną przygotuje już za trzy tygodnie. Tym razem w Austrii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji