Artykuły

Książka o Conradzie Drzewieckim

Stefan Drajewski dokonał pracy benedyktyńskiej. Po raz pierwszy odtworzył możliwie wiarygodnie i szczegółowo pochodzenie i biografię swego bohatera - pisze Sławomir Pietras w Angorze.

Powstała wreszcie książka o Conradzie Drzewieckim. Jej autor "Stefan Drajewski, dziennikarz, krytyk teatralny, z wykształcenia polonista. Pracuje w Głosie Wielkopolskim"... Jest autorem wywiadu rzeki Życie z tańcem. Rozmowy z Olgą Sawicką, primabaleriną polskiego baletu..." (z notatki na skrzydełku). "Nie widziałem, jak Conrad Drzewiecki tańczył na scenie. Nie obejrzałem na scenie wielu jego choreografii" - zwierza się autor w posłowiu. Można i tak.

Potrzebę obszernej pracy biograficznej o Conradzie odczuwaliśmy już za jego życia. Mogła ją napisać Irena Turska, wybitny krytyk baletowy, świadek całej kariery tego artysty. Mógł to uczynić Paweł Chynowski, wiernie, kompetentnie, a jednocześnie krytycznie towarzyszący pracy Drzewieckiego przez wszystkie lata jego aktywności. Przy jubileuszowych okazjach próbowała coś o tym pisać moja następczyni w Polskim Teatrze Tańca. Niestety, teksty te pozostawałyna poziomie wypracowań szkolnych, pracowicie pomijających każdorazowo moje nazwisko.

Wreszcie mnie samemu chodziła po głowie książka o Conradzie. Dawniej nie zabierałem się do niej, ogarnięty emocjami po konflikcie (1979 r.) i naszym rozstaniu ("gdybym pana wówczas nie zwolnił, nie zrobiłby pan żadnej kariery!"). Potem nie miałem czasu, kierując kolejno teatrami już na własną odpowiedzialność. Wreszcie po powrocie do Poznania (1995 r.) powtórnie zbliżyliśmy się do siebie. Były częste odwiedziny, długie zwierzenia, zacieranie spraw przykrych, pogłębianie i pielęgnowanie tak cennej dla mnie wzajemnej sympatii. Zadbałem, aby powtórnie odzyskać zaufanie Mistrza i nakłonić go do wyreżyserowania w poznańskim Teatrze Wielkim "Verbum nobile" i "Flisa", wznowienia "Adagia" Albinoniego, "Pawany na śmierć Infantki" i "Krzesanego", oraz stworzenia "Wesendonck Lieder" Wagnera. W dniu naszego wejścia do Unii Europejskiej zebrałem związaną z nim choreograficzną familię (Drzewiecki, Kujawa, Konwiński, Wesołowski), aby każdy ułożył jedną część IX Symfonii Beethovena. Gdyby miała ich więcej, doprosiłbym jeszcze Przemysława Śliwę, Juliusza Stańdę, Władysława Janickiego, Krzysztofa Pastora, Zbigniewa Misiudę, Marka Różyckiego i Stanisława Wiśniewskiego. Po rozstaniu z Drzewieckim oni też zostali choreografami. Wszystko to jest w tej książce. Są tam nawet moje poglądy i cytaty z lat 60., o których dawno już zapomniałem.

Stefan Drajewski dokonał pracy benedyktyńskiej. Po raz pierwszy odtworzył możliwie wiarygodnie i szczegółowo pochodzenie i biografię swego bohatera. Conrad bowiem w zależności od nastroju, zestawu słuchaczy, pory dnia i jakości trunku, ciągle opowiadał coś innego. Podobnie było z przebiegiem kariery artystycznej. Tutaj jednak autor książki posłużył się rzetelną dokumentacją, chociaż - Panie Stefanie - o tych występach u Markiza de Cuevasa poza zainteresowanym nikt w Paryżu nie słyszał.

Nadspodziewanie wiele ciekawych ocen, opinii i wspomnień wnieśli ludzie Drzewieckiego, czyli tancerki i tancerze jego zespołu z lat 1963 - 1973, a potem artyści Teatru Tańca. Sam autor programowo oświadczył, że "chowa się za cudzymi głosami, nie ocenia, nie wartościuje". Napisał blisko 400-stronicową książkę ciekawą, pożyteczną i oczekiwaną. Sporo w niej materiału fotograficznego o wartości historycznej, kompletny zestaw repertuaru scenicznego tańczonego przez Drzewieckiego w kraju i na świecie, dokładne wyliczenie i opisanie wszystkich jego prac choreograficznych, teatralnych, operowych, filmowych i telewizyjnych. Winniśmy autorowi wdzięczność za ten ogrom pracy wykonanej z poznańską rzetelnością oraz pasją utalentowanego dziennikarza i biografisty.

Brakuje mi w niej jedynie uzasadnienia podtytułu "Reformator polskiego baletu". Może chowając się za cudzymi głosami, pozostawił tę kwestię do omówienia, ocenienia i wartościowania świadkom i towarzyszom drogi twórczej tego skomplikowanego, trudnego, ale wybitnego artysty. Jestem jednym z nich. Zainspirowany książką Stefana Drajewskiego, może kiedyś ujawniając, oceniając i wartościując, coś od siebie o tym napiszę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji